Polska gwiazda zachwyciła. "Odetchnęłam z ulgą"

Getty Images / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic
Getty Images / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic

Już w pierwszym starcie sezonu Justyna Święty-Ersetic pokazała się ze znakomitej strony. Polska gwiazda uzyskała jeden z najlepszych tegorocznych wyników w Europie na 400 metrów. - To była dla mnie niewiadoma - ujawnia nam sprinterka.

W tym artykule dowiesz się o:

Najlepsze otwarcie sezonu halowego w karierze, piąte miejsce na europejskich listach i automatyczna kwalifikacja na Halowe Mistrzostwa Europy w Apeldoorn w biegu na 400 metrów. A wystarczył do tego jeden start.

Justyna Święty-Ersetic w niedzielę po raz pierwszy w tym roku zaprezentowała się kibicom i od razu zachwyciła fanów. W Spale uzyskała czas 51,79 s - jeszcze nigdy w swojej sprinterskiej przygodzie nie biegała tak szybko już na początku sezonu. To oczywiście najlepszy tegoroczny wynik w Polsce.

32-latka pokazała, że jest dobrze przygotowana do sezonu i co najważniejsze, że nic jej nie dolega. W ostatnich latach nasza gwiazda, mistrzyni olimpijska ze sztafety mieszanej z Tokio musiała się mierzyć z wieloma problemami ze zdrowiem.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców

W rozmowie z WP SportoweFakty wyznaje, że start w Spale był dla niej wielką niewiadomą.

- Szczerze powiem, że po raz pierwszy w karierze przed pierwszym startem na nic się nie nastawiałam. Bo miałam już takie wypadki przy pracy, że zaczynałam halę od wyniku w okolicach 54 sekund, a jednak kończyłam sezon z super rezultatem - mówi nam utytułowana sprinterka.

- Teraz trochę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czułam wprawdzie, że jestem dobrze przygotowana, na szybkie bieganie, że trening został wykonany, jednak byłam ciekawa, co to wszystko da. I odetchnęłam z ulgą, że tak szybko rozpoczęłam sezon. Bardzo cieszy mnie ten rezultat.

Pierwotnie Święty-Ersetic miała wystartować w biegu na 400 metrów już kilka dni wcześniej, jednak ostatecznie nie pojawiła się na bieżni. Dlaczego?

- Miałam startować tydzień wcześniej, jednak pokonała mnie choroba i musiałam się wycofać. Bałam się, że przeziębienie się pogłębi i wykluczy ze startów na dłuższy okres. Fajnie, że w końcu udało się pobiec - nie ukrywa zadowolenia.

W ostatnich tygodniach o znanej sprinterce zrobiło się trochę ciszej. Zwłaszcza, gdy porównać do jej koleżanek z kadry - Natalia Bukowiecka walczyła o tytuł najlepszego sportowca Polski (ostatecznie zajęła drugie miejsce), a choćby Iga Baumgart-Witan zdecydowała się na udział w telewizyjnym show stacji TVN.

- Może faktycznie było mnie trochę mniej. Ja też nie zawsze mam możliwość dzielenia się ze wszystkimi tym, co aktualnie robię. Ale przede wszystkim spokojnie trenowałam. Jestem też w takim momencie kariery, że nie zamierzam się nadmiernie "podpalać", bo przecież w przeszłości różnie bywało - przypomina.

Sprinterka z Raciborza zapewnia, że najważniejsze było dla niej przejść przez przygotowania w pełnym zdrowiu. - Najważniejsze było dla mnie dbanie o zdrowie i to się udało. Nic mnie nie boli, mam nadzieję że w najbliższych startach będzie dobrze.

Wspomniane Halowe Mistrzostwa Europy w Apeldoorn odbędą się w dniach 6-9 marca. Święty-Ersetic jest już pewna występu w imprezie w biegu indywidualnym, jednak co ciekawe, może zabraknąć tam naszej sztafety kobiet. W rankingu kwalifikacyjnym Polki zajmują obecnie dalszą pozycję.

Obecna suma czasów najlepszych wyników naszych sprinterek w obecnym sezonie nie jest najlepsza, a kontuzja wykluczyła przecież ze startów Natalię Bukowiecką. Startu nie mają jeszcze na koncie choćby Kinga Gacka czy Anastazja Kuś. A z hali zrezygnowała m.in. Marika Popowicz-Drapała.

Święty-Ersetic doradza jednak spokój wszystkim kibicom i wierzy, że sztafeta uzyska miejsce w rankingu, które pozwoli drużynie na start w HME.

- Raczej się o to nie martwię, że nie pobiegniemy tam w sztafecie. Przede mną i innymi dziewczynami jeszcze co najmniej 2-3 starty. Jestem z nimi na zgrupowaniu, widzę każdego dnia, że wyglądają bardzo dobrze, więc wyniki powinny się pojawić. Będzie dobrze - podsumowuje z optymizmem.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)