W piątek świat sportu obiegła informacja o 4-letniej dyskwalifikacji Mohameda Katira. Hiszpan został ukarany za unikanie testów dopingowych i fałszowanie dokumentów podróży. Zawieszenie srebrnego medalisty w biegu na 5000 metrów z ubiegłorocznych mistrzostw świata w Budapeszcie zakończy się w lutym 2028 roku.
Przypadek 26-latka nie jest odosobniony. Wykrywanie dopingu u lekkoatletów jest częstym zjawiskiem. Czasami wychodzi on po latach, co przekłada się na sporą liczbę dyskwalifikacji.
Jednym z największych przeciwników dopingu jest Marcin Lewandowski. Mistrz Europy w biegu na 800 metrów z Barcelony nigdy nie krył negatywnych odczuć względem dopingowiczów. Wyraz tego dał również po zawieszeniu Katira.
ZOBACZ WIDEO: Kibice zgotowali jej owacje na stojąco. Łzy szczęścia płynęły same
37-latek udostępnił w mediach społecznościowych decyzję nt. Hiszpana, do której dołączył wiele mówiący opis. "To dla mnie jak świąteczny prezent" - skwitował. We wspomnianej relacji na Instagramie zawarł również hasztag #wolnyoddopingu.
Lewandowski od lat otwarcie mówił o swoim stosunku do dopingu. - Jestem zawodnikiem, który zawsze będzie stał na pierwszej linii barykady w walce z dopingiem. Nienawidzę tego, jestem uczulony na doping. [...] Nie będę bał się mówić publicznie, co na ten temat sądzę. Dla mnie oni są nikim. Nie ma możliwości, żebym podał im rękę, żebym z nimi rozmawiał - stwierdził niegdyś w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Dla mnie dopingowicze nie istnieją. Nie szanuję ich, nie chcę mieć z nimi kontaktu, chcę za to, żeby oni wiedzieli, co o nich myślę. Dlatego mówię o tym publicznie i używam tak mocnych słów - potwierdził innym razem.