Ojczym-kat wbił jej siekierę w kolano. Właśnie wywalczyła złoto paraolimpiady

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Alex Pantling / Na zdjęciu: Róża Kozakowska.
Getty Images / Alex Pantling / Na zdjęciu: Róża Kozakowska.
zdjęcie autora artykułu

Róża Kozakowska już w Tokio (2021) zdobyła dwa medale igrzysk paraolimpijskich. W Paryżu dorzuciła kolejny. I to dosłownie. Okazała się najlepsza w rzucie maczugą.

W tym artykule dowiesz się o:

Róża Kozakowska ze złotym medalem igrzysk paralimpijskich Paryż 2024! Polska zawodniczka już w pierwszej próbie pobiła rekord świata (zobacz ten rzut - TUTAJ >>) i mimo kontuzji (zdołała oddać tylko dwie z sześciu prób) powtórzyła sukces z 2021 roku z Tokio. Na poprzedniej paraolimpiadzie również wywalczyła złoto w tej konkurencji.

Kozakowska jest obecnie jedną z najbardziej utytułowanych polskich paraolimpijek. Jeżeli kontuzja barku nie okaże się zbyt poważna, to jeszcze w Paryżu spróbuje wywalczyć drugi medal, tym razem w pchnięciu kulą. Od wielu lat osiąga sukcesy, czy to podczas igrzysk, mistrzostw świata czy Europy.

Koszmarne wspomnienia

Wielu kibiców może sądzić, że paraolimpijczycy przygotowują się do swoich zawodów w niemal idealnych warunkach. Jednak w przypadku Róży Kozakowskiej rzeczywistość była zupełnie inna. Każdy dzień stanowił dla niej walkę, którą niewielu byłoby w stanie przetrwać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy

Najbardziej przerażające są jej wspomnienia dotyczące relacji z ojczymem. Opowieści, które przedstawiła jeszcze przed igrzyskami w Tokio (2021), w programie "Alarm" na antenie TVP 1, są wstrząsające.

- Dał nam popalić w życiu niemało. Nieraz tak mnie zmaltretował, że ledwo uszłam z życiem. Byłam zawsze poniewierana. Nigdy nawet nie słyszałam mojego imienia. Nie mogłam siedzieć na kanapie, bo słyszałam, że "taki badziew" na to nie zasługuje - opowiadała drżącym głosem reprezentantka Polski.

"Chciał, abym nie chodziła"

Jej oprawca nie doceniał jej osiągnięć sportowych. Chociaż córka odnosiła sukcesy pomimo chorób, robił wszystko, by ją unieruchomić na stałe.

- Pamiętam taki dzień, jak wróciłam z pucharem. On wtedy krzyczał "nie będziesz biegać! Wybiję ci to!" (Kozakowska próbowała w przeszłości swoich sił w dyscyplinach biegowych - przy. red.) i wtedy wbił mi siekierę w kolano. Koniecznie chciał, abym nie chodziła, ale jak widać chodzę. Widocznie tam na górze stwierdzili, że mam jeszcze wiele do zrobienia i nie może mnie taki zwykły człowiek po prostu skatować - mówiła ze łzami w oczach.

W końcu ojczym Róży Kozakowskiej trafił do więzienia. Dzięki temu mogła w miarę spokojnie przygotować się zarówno do igrzysk w Tokio, jak i Paryżu.

Życie w kontenerze

Problemy z brutalnym ojczymem nie były jedynymi, które musiała przezwyciężyć mistrzyni paraolimpijska. W programie "Alarm" pokazano, w jakich warunkach przez lata mieszkała.

Jej rodzina żyła w konstrukcji, która miała przypominać dom, lecz trudno było tak go nazwać. Kozakowska przyznała, że bała się tam przebywać. W każdym pomieszczeniu było pełno pleśni, a cała konstrukcja groziła zawaleniem.

Dlatego od kilku lat Róża Kozakowska mieszka w... kontenerze. Dzięki pomocy najbliższych udało się zorganizować coś, co choćby w przybliżeniu przypominało mieszkanie w godnych warunkach.

Nowe wyzwania, nowe sukcesy

Oprócz wyżej wymienionych trudności, Róża Kozakowska codziennie zmaga się z niepełnosprawnością. Choruje na neuroboreliozę stawowo-mózgową oraz endometriozę. Obie choroby postępują, lecz nie odbierają jej marzeń o sukcesach sportowych.

Swoją przygodę ze sportem zaczynała od biegów (jak już wspomnieliśmy). Osiągała świetne wyniki na dystansach sprinterskich, a jej wyjątkowa dynamika sprawiała, że doskonale radziła sobie również w skoku w dal. Właśnie w tej dyscyplinie w 2019 roku zajęła 4. miejsce podczas mistrzostw świata sportowców z niepełnosprawnościami w Dubaju. Tam też zdobyła kwalifikację paraolimpijską dla Polski.

Jednak sama nie mogła z niej skorzystać. Już w Dubaju, ze względów zdrowotnych, zabroniono jej startów w biegach, gdyż było to zbyt niebezpieczne dla jej zdrowia. Z czasem jej stan na tyle się pogorszył, że nie było również mowy o starcie w skoku w dal.

To jej jednak nie zniechęciło. Trenerzy znaleźli dla niej nowe konkurencje i okazało się, że ma do nich talent. Mowa o pchnięciu kulą oraz rzucie maczugą. W obu dyscyplinach zdobyła medale na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio. Trzy lata później w Paryżu dołożyła do kolekcji kolejny medal - złoto w rzucie maczugą.

Czytaj także: Mistrzyni paraolimpiady w Tokio zyskała duże wsparcie. "Wiemy, że stać ją na kolejne wspaniałe sukcesy" >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty