Paryż 2024. Ależ emocje w pchnięciu kulą pań! Zadecydowała przedostatnia próba

Getty Images / Cameron Spencer / Na zdjęciu: Yemisi Ogunleye
Getty Images / Cameron Spencer / Na zdjęciu: Yemisi Ogunleye

Ogromną dawkę emocji dostarczyła finałowa rywalizacja w pchnięciu kulą kobiet. Sensacyjną mistrzynią olimpijską została Niemka Yemini Ogunleye, która w swojej ostatniej próbie przegoniła prowadzącą przez cały konkurs rywalkę. Faworytki zawiodły.

Jedną z finałowych rywalizacji, zaplanowanych na arcyciekawy piątkowy wieczór, było pchnięcie kulą kobiet. Walkę o medale rozpoczęło 12 pań, wśród których faworytek do miejsc na podium nie brakowało. W tym gronie z pewnością należało wymienić liderkę światowych tabel, czyli Kanadyjkę Sarah Mitton, broniącą tytułu Chinkę Gong Lijiao i trzy inne zawodniczki, które przekroczyły w tym roku granicę 20 metrów.

Jako pierwsza z walki o medale wykluczyła się Mitton. Kanadyjka zaprezentowała się znacznie poniżej poziomu, osiągając w najlepszej próbie jedynie 17,48 m. To pozwoliło liderce światowych tabel, która w tym roku pchnęła przecież 20,68 m, zająć dopiero 12. lokatę.

Poza podium rywalizację zakończyła też mistrzyni z Tokio. Chinka Gong dostała się co prawda do wąskiego 8-osobowego finału, ale wynik 19,27 m pozwolił jej finalnie zająć dopiero 5. lokatę. Gdy faworytki zawiodły, główne role odegrały niespodziewane bohaterki.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z igrzysk". Polki zajęły czwarte miejsce. "Taki jest sport"

Od drugiej kolejki prowadziła Nowozelandka Maddison-Lee Wesche, która posłała kulę na odległość 19,58 m. Wszystko wskazywało więc na to, że 25-latka nawiąże do występów wspaniałej Valerie Adams, czyli dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej. Szczególnie że w piątej próbie jeszcze bardziej wyśrubowała swój rezultat, osiągając 19,86 m i bijąc przy okazji rekord życiowy.

W decydującej, szóstej kolejce żadna z kulomiotek nie potrafiła poprawić swojego najlepszego wyniku, co przybliżało Wesche do sensacyjnego złota. Radość Nowozelandki trwała do przedostatniej próby całego konkursu. Wtedy do koła weszła Niemka Yemisi Ogunleye, która pchnęła równe 20 metrów! Dotychczasowa liderka nie potrafiła już na to odpowiedzieć.

Złoto olimpijskie w pchnięciu kulą pań wywalczyła więc niespodziewanie Yemisi Ogunleye. Srebro powędrowało do Maddison-Lee Wasche, która znakomity wynik okrasiła rekordem życiowym. Brązowy medal zdobyła z kolei Chinka Song Jiayuan z wynikiem 19,32 m.

Zobacz także:
Serca i ambicji nie można jej odmówić. Sułek-Schubert ukończyła olimpijski siedmiobój
Rozprawił się z Polakiem, a potem sięgnął po złoto. Holender obronił tytuł w sprincie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty