Podczas konkursu rzutu oszczepem na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 oglądaliśmy trzech reprezentantów Polski - Dawida Wagnera, Marcina Krukowskiego oraz Cypriana Mrzygłoda. Wszyscy zakończyli swój udział na eliminacjach.
Najbliżej awansu był Krukowski, którego najlepszy wynik uzyskany w Paryżu to 82,34 metra. Wagner w najdalszej próbie rzucił 77,79 metra. Niewiele dalej wylądował oszczep rzucony przez Mrzygłoda. On uzyskał wynik 78,50 metra.
Ostatecznie finał rzutu oszczepem wygrał Pakistańczyk Arshad Nadeem, który rzutem na odległość 92,97 m ustanowił nowy rekord olimpijski. Srebro dla Neeraja Chopry (89,45 m), a brąz wywalczył Anderson Peters (88,54 m).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Wołosz ma plan na siebie po zakończeniu kariery. "Przewinęło mi się przez uszy"
Po zawodach w mediach społecznościowych swój występ ocenił Cyprian Mrzygłód. "To nie miała być wycieczka turystyczna" - rozpoczął wpis. "Jadąc do Paryża oczekiwałem wielkich rzeczy a życie zweryfikowało moje marzenia" - dodał 26-letni reprezentant Polski.
Mrzygłód twierdzi, że czuł "kopa" podczas swoich prób, dzięki kibicom. Jednak to nie wystarczyło do osiągnięcia dobrego wyniku. "Zawszę chciałem wystąpić przed taką ilością kibiców którzy dopingują mimo wszystko. Walczyłem ale zabrakło...poziom był najwyższy w historii konkurencji" - oceniał.
Polak bardzo krótko podsumował eliminacje, które ostatecznie uzyskał wynik 78,50 metra. "23 miejsce to nie to po co tyle trenuję." - czytamy w mediach społecznościowych Cypriana Mrzygłoda.
Na koniec nie zabrakło także podziękowań. "Trenerzy, fizjoterapeuci, lekarze, kibice dzięki, że wierzycie we mnie ale wiem, że cierpliwość powoli się kończy".
Czytaj także:
Eksperymentalny skład nie dał rady. Sztafeta bez awansu do finału
Klęska Biało-Czerwonych. Czegoś takiego nie mogliśmy się spodziewać