Wtorkowa sesja poranna na igrzyskach olimpijskich w Paryżu przyniosła wiele emocji związanych z występami naszych lekkoatletów. O miejsce w finale rzutu oszczepem powalczył między innymi Dawid Wegner. 24-latek w poprzednim sezonie zanotował świetny wynik podczas mistrzostw świata w Budapeszcie, zajmując 9. lokatę w finale.
Wywalczenie miejsca w decydującej rywalizacji z pewnością było też celem naszego reprezentanta podczas igrzysk w Paryżu. Aby zapewnić sobie bezpośredni awans do finału, musiał on jednak poprawić rekord życiowy, wynoszący 82,21 metrów. Minimum klasyfikacyjne wynosiło bowiem 83 metry.
Pierwsza próba była zupełnie nieudana w wykonaniu Wegnera. Dość stwierdzić, że nie była ona nawet mierzona. W drugim podejściu jego wynik zapisał się już na liście, ale nie plasował go na wysokiej lokacie. 24-latek rzucił jedynie 75,53 m, co dawało mu dopiero 14. lokatę w grupie A.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Niepowodzenie polskich młociarzy. "Wszyscy liczyli na medale"
W ostatnim podejściu była co prawda poprawa, ale bardzo nieznaczna. Wynik 76,89 m nie poprawił jego notowań na liście. Już w tym momencie było więc wiadomo, że naszego reprezentanta nie zobaczymy w finale. Martwić może fatalna postawa, zaprezentowana przez 24-latka. Najlepszy w grupie A był Niemiec Julian Weber, który już w pierwszym rzucie posłał oszczep na odległość 87,76 m.
Odpadnięcie Wegnera nie oznacza końca walki o polskie nazwisko w finale oszczepników. W grupie B zaprezentują się bowiem Marcin Krukowski i Cyprian Mrzygłód. Szczególnie na występ pierwszego z nich czekamy z niecierpliwością.
Zobacz także:
Polki muszą powalczyć w ćwierćfianle
Paryż 2024. Polki pokazały moc i mają półfinał. Jedna z nową "życiówką"