Podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Monachium 2 lata temu polska sztafeta 4x100 metrów sprawiła bardzo miłą niespodziankę. Nasi sprinterzy wywalczyli wówczas brązowe medale. Aby pokusić się o kolejny medalowy występ w Rzymie, należało najpierw zameldować się w finale.
W eliminacjach Polacy pobiegli w składzie Marek Zakrzewski, Oliwer Wdowik, Łukasz Żak oraz Dominik Kopeć. Tylko ostatni z nich był częścią brązowej drużyny z 2022 roku, więc jego doświadczenie miało być atutem na ostatnim odcinku. Musiał jednak wcześniej liczyć na wsparcie młodszych kolegów.
Nasza sztafeta pobiegła w pierwszej serii eliminacyjnej. Zakrzewski bardzo dobrze rozpoczął rywalizację w biało-czerwonych barwach, a po zdecydowanie najlepszej zmianie przekazał pałeczkę Wdowikowi na jednej z czołowych lokat. Ten również zrobił swoje, co dawało nadzieję na solidny występ naszej drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Zachwyty nad urodą Joanny Jóźwik. "Moje osiągnięcia są sprawą drugorzędną?"
Na trzeciej zmianie nie zawiódł również Żak, a po nim na ostatnią prostą ruszył Kopeć. Po dobrej zmianie, ale nico spóźnionym starcie naszego najlepszego sprintera udało mu się utrzymać w czołówce. Kopeć dobiegł do mety na trzeciej lokacie z czasem 38.67 s, meldując się w finale. Osiągnęli najlepszy rezultat w sezonie, ale marząc o medalu, w decydującym biegu będą musieli zaprezentować się nieco lepiej.
Najlepsi w pierwszej serii byli Niemcy (38.43 s). Najszybsi w całych eliminacjach byli z kolei Holendrzy (38.34 s), a Polacy awansowali do środowego finału z szóstym rezultatem.
Zobacz także: