Bardzo dobry występ w mityngu Diamentowej Ligi w Xiamen (50,29 s i drugie miejsce), znakomite biegi na mistrzostwach świata sztafet i ogromny udział w srebrnym medalu sztafety 4x400 metrów, a potem świetne występy w mityngach Diamentowej Ligi.
Początek sezonu olimpijskiego układa się znakomicie dla Natalii Kaczmarek. Na zawodach w Oslo uzyskała czas 49,80 s - to już czołowy wynik na światowych listach w biegu na 400 metrów.
Nasza gwiazda udowadnia, że słowa jej trenera Marka Rożeja po zdobyciu przez nią srebrnego medalu na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, że dopiero w tym sezonie zobaczymy życiową formę 26-latki, nie były przesadzone.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Przed sprinterką bardzo intensywny i długi sezon. Już w piątek start mistrzostw Europy w Rzymie, na przełomie lipca i sierpnia igrzyska olimpijskie w Paryżu. A do tego starty w mityngach Diamentowej Ligi. Na dodatek po zakończeniu sezonu czeka ją wielkie wydarzenie w życiu prywatnym. We wrześniu Natalia Kaczmarek weźmie ślub z Konradem Bukowieckim, z którym od lat tworzą szczęśliwy związek.
Za to już za kilka dni gwiazda polskiego sportu podpisze nowy kontrakt sponsorski, który ma dla niej ogromne znaczenie. Dlaczego? Między innymi to zdradziła Natalia Kaczmarek w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty: Wszyscy pytają cię przede wszystkim o sprawy sportowe: igrzyska olimpijskie, wyniki, rekordy, ale ja zacznę od finansów. Słychać, że Natalia Kaczmarek wkrótce ogłosi nawiązanie współpracy z wielką polską firmą. Czyli będziesz mieć nowego sponsora. Prawda czy fałsz?
Natalia Kaczmarek, WP SportoweFakty: Tak. To dla mnie ważny moment i na pewno czuję się z tym dobrze, że ktoś docenia moje sukcesy. Ponadto zwiększa poczucie bezpieczeństwa - w sporcie jednego dnia jesteśmy, drugiego już nas nie ma. Fajnie jest być na topie, ale szybko można spaść bardzo nisko. Dzięki mojemu nowemu sponsorowi, z którym będę mieć długą umowę, będę mogła spokojnie trenować i nie martwić się o fundusze.
Twardo stąpasz po ziemi.
Bo sport jest niestety brutalny, a kibice też potrafią o nas szybko zapomnieć, gdy przytrafia się kontuzja i znikamy z telewizora. Jest to bardzo przykre, a przecież my nie jesteśmy robotami i też mamy prawo do gorszego momentu. Uprawiamy przecież zawód nieprzewidywalny. Chciałabym, żeby kibice o tym pamiętali.
Teraz na pewno pamiętają twoje biegi z mistrzostw świata sztafet na Bahamach, ale także twoją wypowiedź. Tam powiedziałaś przed kamerą, że pobiegłaś chyba za szybko i trener cię opieprzy. Zrobił to?
Haha, nie, w końcu nic takiego się nie wydarzyło. Trener bał się o mnie, bo między biegami miałam krótką przerwę i że mogę nie dać rady. Ale dałam!
Z kolei w rozmowie z TVP Sport Marek Rożej wyznał, że jest bardzo zadowolony z twojej dyspozycji na początku sezonu. A ty?
Jak najbardziej! Jestem bardzo zadowolona, bo na początku sezonu nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Wyniki są dobre, tym bardziej że z trenerem nie schodziliśmy mocno z obciążeń treningowych, bo forma ma przyjść w czerwcu i lipcu - na mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich. Chcę też jednak zaznaczać swoją obecność na mityngach Diamentowej Ligi, pokazywać, że tam też mogę wygrywać.
Jak dużo ci dała rezygnacja ze startów w hali? Dzięki temu ominęły cię kontuzje?
Małe problemy może i były, ale nie było to nic poważnego. Myślę, że rezygnacja ze startów w sezonie halowym wyszła mi na dobre. Nie ukrywam, że nie czuję się najlepiej biegając w hali, jest to dla mnie trudne, na dodatek przytrafiały mi się też urazy. A tak zyskałam więcej czasu na treningi i przygotowanie do sezonu letniego. A ten jest w tym roku bardzo intensywny.
A podczas przygotowań doczekałaś się zwiększenia obciążeń? Twój szkoleniowiec powiedział kiedyś, że to on musi cię stopować, bo ty chciałabyś trenować jeszcze mocniej.
Nie wiem czy jest to mój limit, ale zwiększyliśmy obciążenia zarówno na siłowni, jak i na bieżni. Jest na pewno mocniej. Czy to już jest max? Trudno powiedzieć. Pytanie, czy pozwoliłoby na to moje ciało, bo one też ma granice. Najważniejsze, że z trenerem potrafimy to regulować i w odpowiednim momencie odpuścić.
Jesteś już mistrzynią i wicemistrzynią olimpijską w sztafetach, masz więc doświadczenie, ale w tym roku, inaczej niż w 2021 roku, polecisz do Paryża jako kandydatka do czołowych miejsc w biegu indywidualnym. Presja więc może być większa. Jesteś gotowa?
Tak, mam już doświadczenie, biegałam na wielkich imprezach a przede wszystkim bieganie indywidualne stresuje mnie mniej niż w sztafecie. Mamy najpierw mistrzostwa Europy i to będzie świetne przetarcie przed igrzyskami. Mam nadzieję, że pierwsza część sezonu pozwoli mi się upewnić, że jestem w dobrej formie i gotowa rywalizować w Paryżu.
Najpierw wystartujesz jednak na mistrzostwach Europy w Rzymie. Polecisz tam bronić srebra z 2022 roku, czy atakować złoto?
Nie zamierzam ukrywać, że do Rzymu chcę zaatakować złoty medal. Ale jest jeszcze trochę czasu, a ja jeszcze nie wiem z kim będę rywalizować, kto zdecyduje się na start, kto zrezygnuje. Ale tak - celem będzie pierwsze miejsce.
Żeby osiągnąć cele trzeba będzie poprawić rekord życiowy (49,48 s)? Myślisz, że jesteś w stanie go poprawić?
Na pewno można z niego coś urwać, ale na to musi się złożyć wiele czynników, trzeba mieć swój dzień, a każdy bieg jest inny. Liczę, że się uda, bo czuję się bardzo dobrze.
A Ty jesteś osobą która śledzi wyniki rywalek? Pytam, bo niedawno na mityngu w USA aż cztery zawodniczki uzyskały na 400 metrów wyniki poniżej 50 sekund. Poziom wybitny jak na początek sezonu.
Tak, jestem z tych osób która śledzi wszystkie wyniki i jestem na bieżąco. Widziałam niedawne wyniki z USA, ale nie wywołują u mnie stresu. Nie mam myśli "Boże, co teraz?", tylko robię swoje. Najbardziej skupiam się na swoich treningach i startach.
Jesteś już nie tylko gwiazdą polskiego sportu, po srebrnym medalu mistrzostw świata w Budapeszcie stałaś się gwiazdą w skali globalnej. Czy to cię w jakikolwiek sposób zmieniło?
Chyba nie, jestem ciągle tą samą Natalią. A przynajmniej staram się, żeby nic mi nie odbiło! Do życia podchodzę tak samo, moje cele się nie zmieniają.
A odczuwasz w ogóle swoją popularność?
Czuję większą rozpoznawalność, jest to bardzo miłe, że ktoś podejdzie i poprosi o autograf czy zdjęcie. Ale też nie jest tak, że nie mogę spokojnie przejść ulicą.
W tym roku zajęłaś czwarte miejsce w Plebiscycie Przeglądu Sportowego na najlepszego polskiego sportowca roku. Podobno czwarta pozycja jest najgorsza dla sportowca. Dla ciebie była?
Oj nie, byłam bardzo zadowolona. Przecież przede mną były wielkie gwiazdy polskiego sportu, jak choćby Iga Świątek. Dla mnie to było wielkie wyróżnienie i byłam dumna, że mogłam być wśród tak utytułowanych postaci.
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z twoim narzeczonym Konradem Bukowieckim i pytałem, jak przygotowania do ślubu. I już wtedy usłyszałem, że prawie wszystko załatwione, bo, cytuję, "kto zna Natalię, ten wie, że po prostu z nią nie da się inaczej".
Po prostu lubię mieć wszystko zaplanowane wcześniej i chciałam załatwić co się da jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Nie chciałam się tym przejmować w okresie startowym i żeby coś mi zaprzątało wtedy głowę. I udało się.
Słyszałem też, że planujecie nietypową podróż poślubną, bo ponoć samochodem i to do Portugalii?
Oj nie, podróż poślubną planujemy inaczej. Chcemy wylecieć gdzieś wypocząć w rajskie miejsce, odciąć się od wszystkiego. Może na jakąś wyspę? Myślę, że to nam się przyda, zarówno fizycznie jak i psychicznie. A dopiero później wycieczka autem do Portugalii!
Rozmawiał: Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty