Zawodnikowi w kryzysie rękę podali działacze PZLA i zdecydowali, że i tak wyślą go na najważniejszą imprezę tego sezonu. Liczą, że dzięki temu Dawid Tomala uwierzy jeszcze w powrót do najwyższej formy i będzie mocnym punktem reprezentacji w kolejnym sezonie.
W tym roku jeden z najlepszych polskich chodziarzy dobrze zaczął sezon, ale w marcu zaraził się koronawirusem, którego skutki odczuwał przez kolejne trzy miesiące. Sportowiec męczył się nawet podczas najłatwiejszych treningów, a z tego powodu musiał zupełnie przebudować swoje przygotowania. Do normalnych obciążeń wrócił dopiero po trzech miesiącach, w połowie czerwca. Wydawało się, że to zdecydowanie za mało, by myśleć o rywalizacji z najlepszymi.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
- Szczerze mówiąc byłem przekonany, że nie pojadę na mistrzostwa świata w Budapeszcie - mówi wprost Tomala. - Zresztą gdyby tak się stało, nie miałbym do nikogo żadnych pretensji. W tym roku nie ukończyłem ani jednego wyścigu na dłuższym dystansie i nie dałem zbyt wielu powodów, by na mnie stawiać. Decyzja PZLA jest dla mnie tym większą radością. Czuję wsparcie, a to dodaje mi motywacji. Do Budapesztu pojadę powalczyć o czołową ósemkę - przyznaje szczęśliwy Tomala.
Czołowe miejsce w mistrzostwach świata byłoby sensacją, bo ostatnich zawodów na 35 km, w których startował w marcu, Tomala nie ukończył. Przez kontuzję zawodnik odpuścił także zeszłoroczne mistrzostwa Europy. Na tym dystansie w karierze ukończył więc tylko dwa starty.
- Jesteśmy świadkami gigantycznych zmian w chodzie sportowym, a podczas mistrzostw świata w Budapeszcie zawodnicy po raz ostatni będą mieli okazję rywalizować na dystansie 35 km w zawodach tej rangi. Postanowiliśmy, że to dobra okazja, by dać szansę wszystkim naszym najlepszym zawodnikom. Wcześniej pewny był jedynie udział Katarzyny Zdziebło i Olgi Chojeckiej, ale ostatecznie kadra chodziarzy będzie przynajmniej sześcioosobowa - komentuje Krzysztof Augustyn, koordynator ds. chodu sportowego PZLA.
Szansę na dołączenie do reprezentacji ma także Maher ben Hlima, ale pod warunkiem, że podczas zbliżających się mistrzostw Polski w lekkoatletyce uzyska naprawdę bardzo dobry czas.
Pewni wyjazdu są już za to Zdziebło, Chojecka, Tomala, a także Jakub Jelonek, Artur Brzozowski i Agnieszka Ellward.
Wiadomo już, że podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu kobiety i mężczyźni będą rywalizować na 20 km oraz w drużynowym wyścigu na dystansie maratońskim. W nowej konkurencji dwójka uczestników na zmianę będzie pokonywać 10,5-kilometrowe pętle. Dłuższe dystanse po sierpniowych mistrzostwach świata w Budapeszcie mają zniknąć.
- Gdy się o tym dowiedziałem, to na początku się ucieszyłem, bo z wyścigami na 35 km mam same złe wspomnienia. Takie decyzje wymagają jednak całkowitej zmiany treningu i to oczywiście duży cios dla wszystkich zawodników, którzy tak jak ja, czują się lepiej na dłuższych dystansach - dodaje Tomala.
Czytaj więcej:
Anita Włodarczyk się budzi!
Najgorszy występ Polaków w historii. Są powody do niepokoju?