Majewski: Afery? Prawdziwe afery to są teraz z piłkarzami

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Tomasz Majewski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Tomasz Majewski

Ten rok w polskiej lekkoatletyce upłynął pod znakiem wielkich sukcesów na mistrzostwach świata i Europy. Ale zapamiętamy go też z wielu konfliktów pomiędzy władzami PZLA a samymi zawodnikami. Jak ten sezon ocenia wiceprezes PZLA Tomasz Majewski?

- To był wyjątkowy rok, bo pierwszy raz musieliśmy sobie radzić z mistrzostwami świata i Europy w jednym sezonie. To było nowe doświadczenie i trudne wyzwanie pod względem logistycznym. Wydaje mi się, że możemy być z siebie zadowoleni, bo kadra wciąż się rozwija, a liczba medali musi robić wrażenie - przyznaje Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, a obecnie wiceprezes PZLA.

On sam ma wiele powodów, by mieć dość mijającego roku. Wszystko dlatego, że przez cały sezon znajdował się w centrum każdego kolejnego konfliktu zawodników z PZLA. A afer i wzajemnych oskarżeń było w tym roku zaskakująco dużo, zważywszy na sporą liczbę sukcesów. Za każdym razem to właśnie Majewski był wyznaczany na tego, który ma gasić "pożar".

On sam podchodzi do swojej roli z dystansem i nie boi się straty sympatii w środowisku zawodniczym czy ze strony kibiców.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Majewski odnosi się także do problemów, z jakimi od kilku tygodni muszą sobie radzić przedstawiciele PZPN, którzy po najważniejszej imprezie sezonu są krytykowani przez media i fanów. Mowa choćby o aferze premiowej czy zamieszaniu wokół fatalnego stylu gry reprezentacji Polski.

- Z perspektywy czasu można się jedynie śmiać, co to były za afery w lekkoatletyce. Prawdziwe afery to mamy teraz z piłkarzami. Ustalmy więc, że u nas były tylko nieporozumienia. Większość z nich szybko udało się wyjaśnić i nie miały wielkiego wpływu na ocenę sezonu. Przed nami klasyczny rok z jedną docelową imprezą w sezonie letnim i to na pewno pomoże nam ogarnąć wszystko od strony "działaczowskiej" z nieco większym spokojem - dodaje.

Wiceprezes nie może jednak udawać, że w tym roku zupełnie nic nieprawidłowego się nie stało - zaczęło się już w marcu od pretensji Adama Kszczota, który nie pojechał na swoją ostatnią imprezę w karierze, bo krajowi działacze zmienili przepisy w trakcie sezonu i wymusili na nim szczepienie tuż przed halowymi mistrzostwami świata. To z kolei zakończyło się wysoką gorączką i wykluczyło udział w wymarzonej imprezie. O bezduszność, a nawet przeszkadzanie w karierze, PZLA oskarżyła z kolei młoda wieloboistka Adrianna Sułek. Zawodniczka wytoczyła najcięższe działa przeciwko związkowi jeszcze w czasie mistrzostw świata i sprawiła, że jej zarzutami zainteresowała się cała Polska.

Spór z zawodniczką udało się zażegnać dopiero po powrocie reprezentacji z USA, na spotkaniu w siedzibie PZLA.

Na domiar złego pojawiła się jeszcze kwestia braku znajomości przepisów przez polskich działaczy i przedstawicieli związku. To z kolei sprawiło, że w jednej ze sztafet nie wystartowała Anna Kiełbasińska. Kryzys odbił się także na atmosferze w sztafecie 4x400 m i można przypuszczać, że dołożył się do tego, że nasze reprezentantki z tej imprezy wyjątkowo wróciły bez medalu.

- Czy mam dość? Absolutnie nie, powiem nawet, że jest OK. Praca jest miła, pracuję ze świetnym zespołem, możemy robić nowe rzeczy i cieszę się, że lekkoatletyka idzie globalnie do przodu. Na tym najbardziej mi zależy. Jeśli chodzi o nasze afery to naprawdę z perspektywy czasu uważam, że to były drobne sprawy. Wnioski zostały wyciągnięte i walczymy dalej - mówi Majewski.

Działacz bez wahania wskazał także największego bohatera minionego sezonu.

- Bez dwóch zdań Kaśka Zdziebło. Przywiozła medal z trzech dużych międzynarodowych imprez i zrobiła to we wspaniałym stylu. Wicemistrzostwo Europy ze złamanym żebrem, to naprawdę wielki wyczyn. Poza tym ona wciąż ma ogromny potencjał. Już teraz zachowuje się bardzo profesjonalnie, weszła na najwyższy poziom i wydaje mi się, że w jej przypadku wystarczy czekać na kolejne imprezy i można być pewnym, że to przełoży się na kolejne medale. W następnym sezonie znów mogą objawić się nowe gwiazdy, bo mamy sporą grupę, która ściga najlepszych. Mistrzostwa świata mamy bardzo późno, bo w połowie sierpnia, a do tego czasu sporo się może wydarzyć. Na ten moment najważniejsze jest to, że wszyscy trenują i są zdrowi - dodaje na zakończenie Majewski.

Czytaj więcej:
Dramat polskiej lekkoatletki
Zrezygnował z zagranicznych przygotowań

Źródło artykułu: WP SportoweFakty