W światowym sporcie najprawdopodobniej nie ma konkurencji bardziej zdominowanej przez Polaków od lekkoatletycznego rzutu młotem. W całej historii mistrzostw świata nasi reprezentanci zdobyli w tej konkurencji aż 19 medali (w tym dziesięć złotych). Tym bardziej może boleć, że konkurencja ta wciąż jest traktowana przez międzynarodowe władze po macoszemu.
Polacy seryjnie zdobywają medale, a władze światowej lekkoatletyki wciąż traktują tę konkurencję jako rywalizację drugiej kategorii. Teraz nasi działacze wzięli sprawy w swoje ręce i robią wszystko, by rzut młotem został włączony do elitarnego cyklu.
W sobotę na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbędzie się kolejny Memoriał Kamili Skolimowskiej, który jednocześnie będzie pierwszym w Polsce mitingiem Diamentowej Ligi. Jedną z większych atrakcji będzie rywalizacja Pawła Fajdka i Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem. Zwykle ta konkurencja nie jest rozgrywana podczas elitarnego cyklu, ale tym razem Polacy zadbali, by nasi młociarze zostali potraktowani tak samo jak inni lekkoatleci.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
Rzut młotem będzie w sobotę konkurencją "pokazową", co jest kolejnym krokiem do włączenia jej do grona tych podstawowych. Ten rok może okazać się przełomowy dla młociarzy, bo wcześniej mieli okazję do rywalizacji w Diamentowej Lidze w Oslo i Paryżu. Oczywiście również jako dyscypliny towarzyszące głównym zmaganiom.
Na włączenie rzutu młotem do konkurencji obowiązkowych bardzo liczą polscy zawodnicy, bo każdy start w Diamentowej Lidze wiąże się z dużym wynagrodzeniem, a także sporym prestiżem.
- Niestety, rzut młotem nigdy nie był w Diamentowej Lidze i wciąż nie możemy mówić o żadnym przełomie. Mamy konkursy pokazowe, a na Stadionie Śląskim w końcu będziemy traktowani na tym samym poziomie finansowym. W tym roku pokazaliśmy, że można zorganizować rzut młotem w Diamentowej Lidze i to może się podobać. Co będzie dalej, nie wiadomo - przyznaje pięciokrotny mistrz świata Paweł Fajdek.
Powodów za dyskryminacją rzutu młotem jest kilka, a najważniejsze to względy logistyczne. Konkurs młociarzy trwa zwykle około godziny, a na ten czas potrzeba wyłączenia z użytku całej murawy. Dla mitingu, który od początku swojego istnienia stawia na dynamikę zawodów i zmienność konkurencji, to duży problem. Dodatkowo część organizatorów nie godzi się na rozgrywanie tego konkursu z obawy przed zniszczeniem murawy. Fajdek ma jednak na to gotowe rozwiązanie.
- Tak się składa, że organizatorzy nie mają problemu, by na mistrzostwach USA czy innych imprezach organizować konkurs rzutu młotem na bocznym boisku. Zapewniam, że żaden zawodnik nie czułby się z tym źle. W Zurychu były mistrzostwa Europy i tam też można zrobić taki konkurs. Mamy już Paryż, Oslo, Chorzów i wystarczy dorzucić jedne zawody w Afryce oraz szósty finał. Chodzi przecież o równość w możliwości rywalizowania na najwyższym poziomie. Od piętnastu lat jesteśmy na marginesie - podsumowuje Fajdek, który od lat mocno lobbuje za lepszym traktowaniem swojej dyscypliny.
Czytaj więcej:
Złote dziecko lekkoatletyki przyjedzie do Polski
Polacy wciąż w grze o mistrzostwa świata