MŚ w lekkoatletyce w Eugene to już historia. Piotr Lisek wrócił do domu, po czym odniósł się na Instagramie do słów Władysława Kozakiewicza. - Wszystko wskazuje na to, że to początek końca kariery Liska w skoku o tyczce - mówił mistrz olimpijski z 1980 roku w rozmowie ze sport.tvp.pl.
"Podczas mojego powrotu z MS dużo się działo. Artykuł Władysława Kozakiewicza o tym, że powinienem skończyć karierę? Serio! Wiem, że jest trudny, ale zarazem wspaniały czas dla mnie, dla lekkiej atletyki, dla skoku o tyczce. Przykro mi, jak ktoś się wypowiada, nie wiedząc, jak wyglądały przygotowania i realia wysokiego skakania" - podkreślił Lisek.
Następnie zaznaczył, że "bardzo lubi Władka", oceniając, iż "szkoda, że po prostu nie wie, o czym mówi, nie wszystko widać przez ekran TV".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pozamiatał! Wolej Brazylijczyka robi furorę w sieci
Nawiązał też do tyczek. "Ich konstrukcja nie zmieniła się od bardzo dawna, w 2017 wygrywałem DL na tyczkach z lat 80/90 (a słuchanie kolejny raz o: szczupły czy za ciężki to już legendy, aktualnie mamy przynajmniej trzech zawodników, którzy są mojej postury, a jednym z nich jest Chris Nielsen (gratulacje pięknego drugiego miejsca w Eugene!)" - dodał Lisek.
W dalszej części wpisu odniósł się do problemów z UOKiK. Prezes tego organu Tomasz Chróstny stawia mu zarzuty w związku z nieprawidłowym oznaczaniem treści reklamowych na Instagramie.
"Wytchnienia po ciężkim czasie nie daje mi tez Prezes UOKiK, który postawił mi zarzuty, że wprowadzam w błąd moich fanów, Was? Dzięki sponsorom sport ma prawo istnieć a my godnie żyć, nigdy nie utożsamiam się z markami, których nie czuję, zawsze są to piękne współprace, z których często powstają wspaniałe rzeczy. Nie jest influencerem (mimo że wielu tak się wydaje) - jestem sportowcem i całe moje życie kręci się w wokół tego, by walczyć, czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej" - spostrzegł.
"Myślę, że zawsze byliście poinformowani, z kim współpracuję, kto mnie wspiera w tej pięknej, ciężkiej drodze sportowca. Jeśli coś zrobiłem niezgodnie z prawem (które do końca nie jest sprecyzowane w tym temacie), niezgodnie z jakimiś normami, to nie było to działanie zaplanowane czy z premedytacją, zawsze staram się być rzetelny w tym, co robię" - podsumował Lisek.
Czytaj także:
> Problemy polskich lekkoatletów po MŚ. Utknęli w USA
> "Bez telemarku". Piękna polska olimpijka zaskoczyła fanów