Konflikt Sułek z PZLA. "Szokuje mnie ta sytuacja"

PAP / Adam Warżawa / Newspix.pl/Piotr Sumara / Na zdjęciu: Adrianna Sułek i Monika Pyrek
PAP / Adam Warżawa / Newspix.pl/Piotr Sumara / Na zdjęciu: Adrianna Sułek i Monika Pyrek

Atakując PZLA, Adrianna Sułek włożyła kij w mrowisko. Nie trzeba było długo czekać na reakcję związku. Wiceprezes Tomasz Majewski zalecił czwartej zawodnicze MŚ w lekkoatletyce więcej pokory. Monika Pyrek zabrała głos w tej sprawie w sport.pl.

Adrianna Sułek znakomicie spisała się na MŚ w lekkoatletyce w Eugene. Zajęła w siedmioboju czwarte miejsce, bijąc rekord Polski, który przez 37 lat dzierżyła Małgorzata Nowak.

Po zakończeniu rywalizacji w USA Sułek zaatakowała PZLA. Nie gryzła się w język.

- To, co robi Polski Związek Lekkiej Atletyki, to rzucanie kłód pod nogi. Oni są jedynymi hamulcowymi w moim rozwoju. Mój wynik to nie jest w żaden sposób ich sukces - mówiła polskim dziennikarzom czwarta siedmioboistka MŚ w Eugene.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

23-latka podkreśliła, że mówi w imieniu nie tylko swoim, także innych reprezentantów Polski, którzy mają pretensje do związku. Ilu? Padło hasło: "co najmniej połowa kadry" (więcej o konflikcie, w tym wypowiedź Marcina Lewandowskiego, można przeczytać TUTAJ>>).

Nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony związku. Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski, w rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze sport.pl, odniósł się do zarzutów formułowanych przez Sułek.

Zalecił lekkoatletce więcej pokory ("To jedna z kluczowych cech charakteru, żeby odnosić w sporcie sukcesy"). - Jak człowiek nie wie, o czym mówi, to może mówić bzdury. Przecież 99 proc. szkolenia Ady wisi na związku. Bez tego musiałaby siedzieć w domu - stwierdził Majewski w sport.pl.

Zrobiło się ogromne zamieszanie, na które zareagować postanowiła Monika Pyrek, była reprezentantka Polski w lekkoatletyce.

"Nie wierzę, że te słowa padły #szok. Nic się nie zmieniło w sposobie komunikacji na linii związek - zawodnicy..." - napisała na Twitterze była tyczkarka, wklejając link do rozmowy z Tomaszem Majewskim.

- Szokuje mnie cała ta sytuacja. To, że nie ma wspólnej linii komunikacji między związkiem a zawodnikami. A przecież to są naczynia połączone: nie byłoby zawodników, to po co miałby być związek i na odwrót: związek jest potrzebny, żeby zawodnicy mogli funkcjonować w spokoju, w zapewnionych i wspólnie ustalonych jak najlepszych warunkach - powiedziała Monika Pyrek w wywiadzie dla sport.pl.

Wicemistrzyni świata i Europy w skoku o tyczce ujawniła przy okazji ciekawy fakt. W poprzednich wyborach w PZLA kandydowała do zarządu. Chciała zajmować się relacjami na linii PZLA - zawodnicy, czyli tym, co obecnie wyraźnie szwankuje. - Niestety, w głosowaniu delegatów nie uzyskałam potrzebnego poparcia - wyjaśniła  sport.pl.

Mistrzostwa świata w Eugene potrwają do 24 lipca. Polska ma na razie na koncie trzy medale - złoty (Pawła Fajdka w rzucie młotem) oraz dwa srebrne (Katarzyny Zdziebło w chodzie na 20 km i Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem).

Czytaj także: To naprawdę wydarzyło się podczas finału

Komentarze (5)
avatar
cwitek
21.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
jotwu
21.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Bardzo wyważona i rozsądna wypowiedz pani Pyrek.Niestety,pani Sułek przegięła pałkę.Za te wypowiedzi związek powinien zakończyć finansowanie tej pani. 
avatar
Robertus Kolakowski
21.07.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Tylko, ze to wlasnie niepokorni odnosza najwieksze sukcey. 
avatar
yes
20.07.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
SF mają temat dyżurny... 
avatar
Grieg
20.07.2022
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Zderzenie dwóch mentalności. Dodatkowo Majewski uprawiał akurat konkurencję, w której można sobie bardziej pofolgować w kwestii żywienia (pizza, piwko, schabowy) niż gdzie indziej.