W tym artykule dowiesz się o:
Szósty rok z rzędu w strefie medalowej
Stelmet BC, obrońca mistrzowskiego tytułu z minionego sezonu, jest głównym kandydatem do złota, choć gra zielonogórzan nie zachwyca. Podopieczni Artura Gronka męczyli się z Polpharmą Starogard Gdański, wygrywając ostatecznie 3:1.
Zwłaszcza mecze na Kociewiu nie były imponujące. Koszykarze popełniali sporo prostych błędów, dyskutowali z sędziami, co wybijało ich z rytmu. Nie było tej płynności, do której przyzwyczajeni są kibice. Można nawet pokusić się o takie stwierdzenie, że w grze Stelmetu BC brakuje nieco pasji. Zawodnicy grają, bo grać muszą, ale wielkiej radości nie widać. Może to zbyt odważna teoria, ale prawdą jest, że tak grający zespół nie pokona BM Slam Stali, która postawi znacznie trudniejsze warunki.
Łukasz Koszarek staje w obronie drużyny. Uważa, że kibice czasami oczekują zbyt wiele. - Wiem, że wszyscy chcieliby, żebyśmy wygrywali różnicą 40 punktów, ale to jest po prostu niemożliwe. Czasami wydaje mi się, że kibice oczekują zbyt wiele. Myślę, że najważniejsze są wyniki - mówi kapitan Stelmetu BC.
Zielonogórzanie szósty rok z rzędu znaleźli się w strefie medalowej. Na swoim koncie mają trzy złota, srebro i brąz.
Powrót po 15 latach do walki o medale
W sezonie 2001/2002 ostrowianie po raz ostatni byli w strefie medalowej. Wtedy drużyna prowadzona przez Andrzeja Kowalczyka zdobyła brązowy medal, pokonując w "małym finale" Anwil Włocławek 3:2. Teraz "Stalówka" pod wodzą Emila Rajkovicia znów melduje się w półfinale Polskiej Ligi Koszykówki. To ogromny sukces drużyny, która jeszcze na początku rozgrywek była w sporych tarapatach - trzy porażki z rzędu, źle dobrany skład i zmiana trenera.
Macedończyk szybko zaprowadził porządek i zespół stopniowo szedł w górę. W pewnym momencie drużyna wygrała 12 meczów z rzędu, wysyłając w Polskę jasny sygnał, że zamierza bić się o najwyższe cele. Dopiero Anwil Włocławek zatrzymał marsz "Stalówki", która rundę zasadniczą ostatecznie zakończyła na trzecim miejscu.
W ćwierćfinale ostrowianie wygrali z MKS-em Dąbrowa Górnicza 3:0, choć każde spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich sekund. - Seria zakończyła się w trzech meczach, ale nie czuliśmy tego. Pokazała, jakim jesteśmy zespołem, że się nie poddajemy, że każdy wierzy w każdego. Zawsze razem idziemy do celu. Musimy takim zespołem pozostać - mówi Marc Carter, najlepszy gracz "Stalówki" w serii z MKS-em. Amerykanin zdobył łącznie 68 punktów, co daje średnią 22,7 na mecz.
Pierwszy raz w strefie medalowej
Przedstawiciele Twardych Pierników z dumą podkreślają, że ich zespół po raz pierwszy w historii klubu zagra w strefie medalowej. W zeszłym sezonie drużyna zajęła piąte miejsce, wyrównując tym samym wynik z 1958 i 1959 roku.
Ekipa Jacka Winnickiego w ćwierćfinale PLK odprawiła z kwitkiem wicemistrza Polski z zeszłego sezonu, Rosę Radom. Torunianie potrzebowali do tego zaledwie trzech meczów. Wynik tej serii jest sporym zaskoczeniem, bo wielu ekspertów typowało, że to radomianie awansują do kolejnej fazy.
- Twarde Pierniki tworzą historię. Jeszcze nigdy zespół z Torunia nie był w "czwórce". Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny pod przewodnictwem trenera Winnickiego. Bardzo się z tego cieszymy - mówi Łukasz Wiśniewski, kapitan Polskiego Cukru.
Torunianie są rekordzistą tego sezonu pod względem odniesionych zwycięstw z rzędu. Twarde Pierniki miały serię 13 wygranych.
ZOBACZ WIDEO Królewscy krok od mistrzostwa. Zobacz skrót meczu Celta - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]
Trzeci rok z rzędu w strefie medalowej
Ich obecność w tym gronie jest największym zaskoczeniem. Mało kto spodziewał się tego, że słupszczanie wyeliminują Anwil Włocławek, najlepszą drużynę po sezonie zasadniczym. To pierwszy taki przypadek w historii - jeszcze nigdy "ósemka" nie pokonała w ćwierćfinale PLK "jedynki". Czarni pokazali, że są drużyną z charakterem. Mimo wąskiej rotacji i kłopotów wokół klubu zdołali pokonać najpoważniejszego kandydata do złota. Ich gra robiła wrażenie nawet na koszykarzach z innych drużyn.
- Gra Energi Czarnych może się podobać. Jest dużo walki i determinacji. Za to cenię ten zespół, że tam nikt nigdy nie odpuszcza. Nawet mimo dużo afer, kłopotów finansowych - mówił nam Jarosław Mokros, były zawodnik słupskiego zespołu, a obecnie reprezentujący Stelmet BC.
Ekipę ze Słupska do sukcesów prowadzi Chavaughn Lewis, który w fazie ćwierćfinałowej był nie do zatrzymania. Zawodnicy Anwilu nie potrafili znaleźć na niego odpowiedzi. Amerykanin robił, co chciał z obroną rywali. Czy tak samo będzie w starciu z Twardymi Piernikami?
Słupszczanie trzeci rok z rzędu meldują się w półfinale PLK. Dwa ostatnie sezony zakończyli na trzecim miejscu.