W tym artykule dowiesz się o:
Szczęśliwa siódemka
Pierwszy finał I ligi z udziałem podkarpackiego klubu odbył się w 2013 roku. Rywalem PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno - bo tak wtedy nazywało się obecne Miasto Szkła - był Śląsk Wrocław. Już sam awans drużyny prowadzonej przez Dusana Radovicia do finału był dużą niespodzianką. Do play-offów team z Podkarpacia przystępował z siódmej lokaty. Podobnie, jak kilka innych drużyn, rundę zasadniczą zakończył z bilansem 16-14.
Tych kilka magicznych tygodni zmieniło historię klubu z Krosna. Wcześniej obok chwil chwały pojawiały się trudniejsze momenty: spadek do II ligi czy zacięta walka o utrzymanie. Od 2013 roku Miasto Szkła na dobre zadomowiło się w czołówce I ligi. Zaczęło się od niespodziewanego wyeliminowania drugiej drużyny sezonu zasadniczego. MKS Dąbrowa Górnicza i MoSiR na swoich parkietach wygrały po jednym z dwóch spotkań. Rozstrzygał więc piąty pojedynek, w którym krośnianie zdecydowanie zwyciężyli na wyjeździe - 89:72.
Dramatyczny półfinał
Jeszcze ciekawiej było w kolejnej rundzie. Dwa zwycięstwa w Kutnie z ówczesnym AZS WSGK Polfarmex. To dopiero była niespodzianka. Ekipa z Krosna zaprezentowała się świetnie. Przed własną publicznością miała dopełnić formalności. W trzecim meczu odrodzili się kutnianie. Pomogły kontuzje w obozie rywala. Z gry wyłączony został duet rozgrywających: Kamil Łączyński i Rafał Glapiński. W czwartym pojedynku mimo niewielkich możliwości rotacji składem gospodarze pokazali charakter. Byli skuteczni i zwyciężyli 93:89.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Minęły trzy lata a z tamtej - srebrnej - drużyny z Krosna w składzie pozostało tylko dwóch koszykarzy. Dariusz Oczkowicz i Wojciech Pisarczyk podobnie, jak teraz, odgrywali wtedy ważne role. Jest także trener. Michał Baran przez kilka lat był asystentem Dusana Radovicia. Od dwóch sezonów młody szkoleniowiec pracuje już na własny rachunek. Ciekawostką jest fakt, że trzech obecnych graczy Miasta Szkła w opisywanym sezonie występowało w barwach Polfarmexu. Mowa o Dawidzie Bręku, Jakubie Dłuskim oraz Szymonie Rduchu.
Sensacja we Wrocławiu
Żeby uświadomić sobie jaki był to finał należy zaprezentować krótko sytuację Śląska Wrocław. W sezonie 2012-2013 był to beniaminek I ligi. Cel miał jednak jasny - awans do TBL. Zbudowano team jeden z najsilniejszych w historii tych rozgrywek. Zagrali w tym zespole koszykarze, którzy obecnie z powodzeniem radzą sobie na wyższym szczeblu. Wystarczy przytoczyć takie nazwiska, jak Paweł Kikowski, Marcin Flieger, Łukasz Diduszko, Krzysztof Sulima, Michał Gabiński oraz Tomasz Ochońko. Śląsk w sezonie zasadniczym odniósł 27 zwycięstw na 30 spotkań i bez większych kłopotów dotarł do finału.
Mecze decydujące o awansie do TBL także zaczęły się pod dyktando faworyta, który zwyciężył przed własną publicznością 75:65. Do sensacji doszło dzień później. Krośnianie mimo braku swojego kluczowego koszykarza - Kamila Łączyńskiego - byli lepsi i odnieśli zasłużone zwycięstwo (84:73). Przywieźli oni pozytywny rezultat i w mieście szkła rozbudzono apetyty na awans. Konfrontacje z naszpikowanym gwiazdami 17-krotnym mistrzem Polski były dla klubów I ligi bardzo prestiżowe.
Białe szaleństwo w Krośnie
To właśnie sezon 2012-2013 zapoczątkował "białe szaleństwo". Fani ekipy z Krosna na play-offy ubierają się na biało i są to dla nich szczególne mecze, w których jeszcze mocniej wspierają swój zespół. Cała historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby gospodarze wykorzystali swoją szansę w trzecim meczu. Po pierwszej połowie prowadzili oni 46:36 i dość długo byli stroną przeważającą. Śląsk wzniósł się jednak na wyżyny. Zdołał doprowadzić do dogrywki i ostatecznie wyrwać cenny tryumf (93:85). Nie pomogło double-double Łączyńskiego - 21 punktów i 11 asyst. Krośnianie po fascynującym meczu przegrali i 12 maja 2013 roku stoczyli swój ostatni bój.
Niedzielny mecz nie był już tak widowiskowy. Gospodarze walczyli i do końca zagrażali faworytowi. Ostatecznie Śląsk wygrał 59:50 i zrealizował cel. Miasto Szkła na kolejny finał musiało poczekać trzy lata.
Zasłużyli na awans
Jak sytuacja prezentuje się przed finałem, który rozpocznie się w sobotę? Przez dwa kolejne lata Miasto Szkła Krosno zajmowało trzecią pozycję w I lidze. Na drodze do finału stanęły Polfarmex Kutno i Sokół Łańcut. Przed obecnym sezonem zbudowano jednak zespół, który dotychczasowymi osiągnięciami przebił tamten team Śląska Wrocław. Podopieczni Michała Barana wygrali 35 z 36 spotkań. W sporcie jednak niczego nie dostaje się za zasługi. Miasto Szkła musi jeszcze zrobić trzy kroki, aby w pełni zrealizować swój cel. Może sobie nawet pozwolić na porażkę, lecz margines błędu, szczególnie u siebie, jest niewielki.
Z jednej strony krośnianie mogą mówić o szczęściu. Uniknęli konfrontacji z Max Elektro Sokołem Łańcut. To zespół, który jako jedyny pokonał ich w sezonie a w ostatnich latach dość regularnie sprawiał Miastu Szkła spore problemy. Rywalem będzie Legia, czyli klub chcący na stulecie istnienia świętować awans do TBL. Skład zbudował mocny. W rundzie zasadniczej zajął trzecią pozycję, lecz w play-offach udowodnił, że nie należy go lekceważyć. Czy tak, jak Śląsk Legia powróci na najwyższy szczebel kosztem przeciwnika z Podkarpacia. Jest to możliwe, lecz na starcie większe szanse ma absolutny hegemon I ligi. Trzy lata temu wygrał faworyt, który miał wielkie aspiracje. Teraz zespół najgłośniej mówiący o awansie faworytem nie jest.
Teoretycznie obaj finaliści za kilka miesięcy mogą stanąć do walki o mistrzostwo Polski wraz z najlepszymi. To jednak rozważania odkładane dopiero na późniejszy czas. Stawka finału nie będzie mniejsza, gdyż żadne pozasportowe decyzje w najbliższych dniach nie zapadną. A włodarze obu klubów wielokrotnie potwierdzali, że interesuje ich tylko sportowy awans.