W tym artykule dowiesz się o:
W tej parze nikt nie miał złudzeń. Wszyscy korespondenci postawili na zwycięstwo mistrza Polski, który zgarnął jedenaście głosów. Tylko w dwóch z nich rywalizacja była przedłużona do czwartego meczu. Pozostali nie mieli wątpliwości - zgorzelczanie rozprawią się z Treflem szybko.
Argumenty? Dla sopocian sporym sukcesem jest sam awans do fazy play-off. Zespół Mariusza Niedbalskiego po drodze napotkał na wiele problemów i nie jest już mocną drużyną. Poza tym żółto-czarni nie mają tak silnego i szerokiego składu, aby na długim dystansie postawić się ekipie Miodraga Rajkovicia.
Tym bardziej, że ostatnio koszykarze PGE Turowa byli w solidnej formie. Na finiszu zanotowali zwycięską serię i potrafili wygrać - i to wyraźnie - z Energą Czarnymi Słupsk i Stelmetem Zielona Góra, czyli dwoma mocnymi zespołami. Obrońcy tytułu mają ogromną siłę rażenia w ofensywie. Trzeba się mocno napracować, aby choćby w małym stopniu zatrzymać ten zespół.
Trefl nie ma jednak na to szans. Poprzeczka jest zbyt wysoko zawieszona i mimo że sopocianie mają całkiem niezły zestaw graczy na obwodzie, to nie będą w stanie ugrać choćby jednej wygranej.
Nasz typ: 3-0 dla PGE Turowa
W tym przypadku możemy powiedzieć mniej więcej to samo, co w przypadku poprzedniej pary. Sukcesem dla Asseco - co podkreślają i zawodnicy, i sztab szkoleniowy, i eksperci - jest już samo siódme miejsce. Gdynianie przecież nie dokonali żadnych istotnych wzmocnień, a udało im się osiągnąć w powiększonej lidze wynik identyczny jak przed rokiem.
Stelmet na finiszu rozgrywek zmarnował swoją szansę i ostatecznie zajął drugie miejsce, choć wszystkie argumenty były po jego stronie. Zielonogórzanie są jednak w tej parze zdecydowanym faworytem, choć tylko jeden korespondent naszego portalu wskazał na wygraną wicemistrza w trzech spotkaniach.
Niemal wszyscy stawiają na to, że podopieczni Sasy Filipovskiego awansują do kolejnej rundy po czteromeczowej batalii. To całkiem prawdopodobny scenariusz, bo Asseco jest bardzo groźne na własnym parkiecie. Jeśli zawodnicy Davida Dedka zdołają wykorzystać ten atut (tak jak to zrobili w sezonie zasadniczym), to faktycznie rywalizacja w tej parze może potrwać nieco dłużej.
Nikt jednak nie wierzy w to, że dojdzie do sensacji. Stelmet to przecież drużyna z innej półki. Żółto-niebiescy są ambitni, mają - całkiem skuteczny - system gry, potrafią zmusić rywala do wysiłku, ale to po prostu nie ten poziom i nie ta głębia składu. Zielonogórzanie mają też przewagę parkietu, a przecież dotychczas nie przegrali u siebie żadnego spotkania.
Nasz typ: 3-1 dla Stelmetu
O ile w pierwszych parach była jednomyślność, tak w tej już tego nie ma. Za faworyta uchodzą koszalinianie i podobnie też typują nasi korespondenci. Sześć osób z jedenastu wskazało na awans AZS. To oznacza jednak, że pięciu korespondentów postawiło na koszykarzy z Radomia. Różnica była zatem niewielka.
Najczęściej w typach naszej redakcji pojawiał się wynik 3-2. I tak też typujemy. Ta para jest bardzo wyrównana, a zawodników Wojciecha Kamińskiego nie można lekceważyć. Wystarczy zresztą spojrzeć na formę Rosy w ostatnich piętnastu spotkaniach. Lepsi od nich byli tylko koszykarze Energi Czarnych Słupsk.
Co przemawia na korzyść akademików? Doświadczenie dwóch świetnie dysponowanych liderów Qyntela Woodsa i Szymona Szewczyka oraz przewaga parkietu. Poza tym w sezonie zasadniczym koszalinianie dwukrotnie zdołali znaleźć sposób na przeciwnika.
Zespołu z Radomia jest jednak bardzo groźny. Nie tylko z uwagi na formę w ostatnim czasie. Ta ekipa ma też inne atuty. Za największy można uznać defensywę, która jest niezwykle szczelna. W sezonie zasadniczym jedynie zielonogórzanie lepiej spisywali się w obronie.
Nasz typ: 3-2 dla AZS-u
W ostatniej parze ćwierćfinałowej też możemy się spodziewać sporo emocji. Niemniej nasi korespondenci w tej parze byli bardziej zdecydowani - aż ośmiu z jedenastu postawiło na wygraną słupszczan. Mało tego, siedmiu z nich postawiło na to, że rywalizacja zakończy się już po czterech spotkaniach.
W sezonie zasadniczym nie brakowało emocji. Energa Czarni przegrali u siebie czterema punktami, a w rewanżu pokonali Śląsk pięcioma. Zatem w bezpośredniej rywalizacji okazali się lepsi o zaledwie jeden mały punkt. Podopieczni Donaldasa Kairysa osiągnęli najważniejszy cel - zdołali wypracować przed play-off przewagę parkietu. A to ich spory atut, na co wskazują wyniki.
Poza tym w tym roku "Czarne Pantery" grają najlepiej ze wszystkich zespołów Tauron Basket Ligi. W ostatnim czasie z pewnymi problemami zdrowotnymi borykał się jeden z liderów Karol Gruszecki. Jeśli Polak będzie nadal w świetnej formie, a grą wciąż umiejętnie będzie kierował Jerel Blassingame, to faktycznie szanse słupszczan na awans są spore.
Niektórzy korespondenci wskazywali na Śląsk. Dlaczego? Przede wszystkim uważali, że wrocławianie potrafią swoją grą wygrać jedno z dwóch spotkań w Hali Gryfia i wykorzystać później atut własnego parkietu. Atutem Wojskowych jest solidna i skuteczna ofensywa (śr. 81,9 punktu).
Nasz typ: 3-1 dla Czarnych