W tym artykule dowiesz się o:
Kolenda wybrał
"Dziękuję Śląsk" - napisał niedawno w mediach społecznościowych Łukasz Kolenda. We wrocławskim klubie spędził trzy sezony - każdy zakończył medalem mistrzostw Polski. Teraz przyszedł czas na zmiany.
Zawodnik, który w minionym sezonie notował 6,8 punktu i 1,7 asyst zdecydował, że kolejne spędzi w Trójmieście. Nie wróci jednak do Trefla Sopot. Zagra natomiast w drużynie Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia.
25-latek nie mógł narzekać na brak zainteresowania, chociaż jego celem był wyjazd zagraniczny. Nic jednak z tego nie wyszło, więc Kolenda - o czym mówiło się od dłuższego czasu - wybrał Arkę.
W Gdyni buduje się ciekawy zespół. Wcześniej udało się zakontraktować m.in. Jabrila Durhama, Jakuba Garbacza czy Daniela Szymkiewicza. Zespół będzie miał również nowego trenera, którym został Artur Gronek.
Ruch mistrza
Wzmocniła się Krajowa Grupa Spożywcza Arka, to i sąsiad "zza miedzy" wykonał ruch. Tutaj jednak mowa bardziej o sprowadzeniu zadaniowca. Tak trzeba bowiem nazwać sprowadzenie Bartosza Jankowskiego. Dla tego zawodnika to również powrót do Trójmiasta - w sezonie 2021/2022 był graczem ekipy z Gdyni.
Jankowski w ostatnich sezonach bronił barw Icon Sea Czarnych Słupsk. Jaką rolę będzie pełnił w obozie mistrza Polski? Co wymyśli dla niego trener Żan Tabak?
Przypomnijmy, że wcześniej Trefl Sopot pochwalił się przedłużeniem umowy z Aaronem Bestem. W drużynie nadal występować będą też m.in. Jakub Schenk, Jarosław Zyskowski czy Geoffrey Groselle.
Jak duży będzie z niego pożytek?
Czarni co prawda stracili Bartosza Jankowskiego, ale wcześniej zdążyli pochwalić się nowym zawodnikiem, który wzmocnił zespół. To doświadczony, amerykański skrzydłowy Quincy Ford.
31-latek w swoim bogatym CV ma już grę w takich krajach, jak Węgry, Niemcy, Grecja. Ostatnio występował we włoskiej drużynie Victoria Libertas Pesaro. Tam notował średnio 6,3 punktu i 5,1 zbiórki na mecz.
Atletyczny i dynamiczny Ford powinien dać dużo jakości Czarnym, którzy zmontowali całkiem niezły zespół. Ekipę Mantasa Cesnauskisa wcześniej wzmocnili tacy zawodnicy, jak Loren Jackson, Alex Stein czy Manny Bates.
Polską rotację zasilił Michał Nowakowski, z Trefla Sopot wrócił Jakub Musiał, a w składzie pozostali Mateusz Dziemba i Szymon Tomczak.
Ruszyli niczym bolid F1
Długo kazali czekać na swoje ruchy przedstawiciele MKS-u Dąbrowa Górnicza. Gdy już jednak ruszyli, to "z kopyta". W ciągu tygodnia ogłosili nazwiska... sześciu zawodników!
Budowę składu rozpoczęli od Marcina Piechowicza, Szymona Ryżka, Amerykanina Demetrica Hortona i Szweda Davida Hooka. O tych ruchach już jednak informowaliśmy. Kogo MKS dołożył jeszcze?
Sporym wzmocnieniem może okazać się nowy środkowy, którym został Mattias Markusson. To kolejny Szwed, których doskonale zna trener Boris Balibrea - ten znajduje się bowiem w sztabie reprezentacji narodowej "Trzech Koron".
Mierzący 221 centymetrów Markusson poprzednie rozgrywki spędził we Francji. Sezon rozpoczął w Elan Chalon, a zakończył w FOS Provence Basket (zaplecze Pro A), gdzie notował 10,3 punkty i 6,6 zbiórki.
Najnowszym ruchem MKS-u jest z kolei powrót do klubu Aleksandra Załuckiego. Ten rzucający właśnie w Dąbrowie Górniczej zaliczył swój debiut na poziomie Orlen Basket Ligi (sezon 2015/2016). Ostatnie sezony spędził w Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski.
- Wracam do Dąbrowy Górniczej, bo jest to miejsce w którym mam szanse regularnie otrzymywać minuty i rozwinąć swoje umiejętności - przyznał. Wiadomo, że Załucki słynie z dobrego rzutu z dystansu, a trener Balibrea snajperom daje zielone światło na rzuty. Wydaje się zatem, że ten ruch musi się udać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki