Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski przed startem play-off w Energa Basket Lidze była typowana głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu. Już na starcie zderzyła się jednak ze ścianą.
Dwa pierwsze mecze ćwierćfinałów we własnej hali z Legią Warszawa broniący tytułu podopieczni Igora Milicicia przegrali 78:82 i 64:67.
- Na pewno nie chcieliśmy, żeby to tak wyglądało. Żeby na początku play-off po meczach na własnym boisku było 0:2 - przyznał Damian Kulig.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na boisku! Mecz został przerwany
Doświadczony podkoszowy nie ma jednak złudzeń. - To jednak nie jest jeszcze koniec. Jeszcze wszystko jest w naszych rękach. Musimy pojechać do Warszawy, pokazać charakter i wrócić na piąty mecz - dodał.
Jak to się stało, że "Stalówka" nie dała rady doprowadzić w środę do remisu w serii? - Legia niczym nas nie zaskoczyła. Mieliśmy dużo otwartych pozycji, z których po prostu nie trafialiśmy. Do tego bardzo słaba skuteczność rzutów wolnych i 16 strat. To były te czynniki, przez które przegraliśmy - wyjaśnił Kulig.
Rzuty wolne po raz kolejny okazały się piętą Achillesową ostrowian. W pierwszym meczu było to 10/18, w drugim 9/19. - Nie znaleźliśmy konkretnego wytłumaczenia dlaczego tak się dzieje - przyznaje 34-latek.
Chcąc odwrócić serię "Stalówka" musi poprawić ofensywę. - W obronie graliśmy bardzo dobrze. Legia rzuciła nam 67 punktów, to mało. Niestety jesteśmy drużyną, która w sezonie zdobywała ponad 90 punktów na mecz, a teraz rzuciliśmy 64 - komentuje.
- Musimy pokazać charakter. Nie mamy nic do stracenia. Musimy wyjść i przede wszystkim wygrać. Musimy być wszyscy na to mentalnie gotowi - zakończył.
Trzeci mecz serii zaplanowano na niedzielę 24 kwietnia (godz. 19:30). Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Zobacz także:
Mistrz nie ma już miejsca na pomyłki. "Zawodnicy mają swoją odpowiedzialność"
Śląsk bez szans. Koniec gry w Europie