Jesteśmy w gazie - wywiad z Nando de Colo, obrońcą reprezentacji Francji

Nando de Colo był bohaterem drugiego wtorkowego spotkania w grupie E pomiędzy Francją a Grecją. Kiedy przy remisie 69:69 pozostawało osiem sekund do końca obrońca CB Walencja wziął sprawy w swoje ręce i rzutem z półdystansu zdobył dwa punkty przesądzające o zwycięstwie swojej drużyny.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Fałkowski: Jak to jest być bohaterem swojej drużyny, przesądzającym o zwycięstwie zespołu?

Nando de Colo: Ale ja nie czuję się żadnym bohaterem. Po prostu zrobiłem co do mnie należało. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wynik zespołu i wszyscy wygrywamy mecz, albo go przegrywamy. Dlatego nie jestem żadnym bohaterem, a po prostu przesądziłem o wyniku meczu (śmiech).

Wszyscy spodziewali się, że piłka pójdzie do Tony’ego Parkera...

- Tak, i nasz trener to przewidział. Mieliśmy więc dwa warianty. Gdyby Tony’emu udało się wyrwać z krycia obrońcy, wówczas to on rzeczywiście miał dostać piłkę. Gdyby jednak nie udało mu się wyjść na czystą pozycję, m.in. ja miałem się pokazać do podania. No i skończyło się tak, jak się skończyło (śmiech).

Widzę, że humor pana nie opuszcza. Ale w sumie nie ma się czemu dziwić. Nie przegraliście jeszcze żadnego spotkania...

- Tak i już żadnego nie przegramy (śmiech)! Ale mówiąc poważnie to fantastyczne uczucie rozegrać sześć spotkań na Mistrzostwach Europy i nie przegrać żadnego. A przecież odprawiliśmy już Rosję, Chorwację i dzisiaj Grecję, czyli naprawdę wielkie drużyny. Myślę, że śmiało możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość i liczyć na to, że uda nam się odnieść sukces.

Sukces to znaczy?

- Sukcesem będzie przede wszystkim złoty medal (śmiech). Znowu się śmieję, przepraszam. Muszę powiedzieć, że sukcesem będzie półfinał, ale tylko takim minimalnym. Chcielibyśmy zagrać w finale. Tak, to by było coś. I tam może się zdarzyć naprawdę wszystko.

I pomyśleć, że mogło was zabraknąć w stawce najlepszych ekip Europy.

- Tak, to bardzo dziwne. Ale myślę, że w tym tkwi właśnie nasza siła. Od kilku tygodni jesteśmy w meczowym gazie i cały czas gramy o punkty. Inne zespoły rywalizowały tylko w sparingach, testując ustawienia i taktykę. My od razu musieliśmy się przestawić na poważne granie i to teraz procentuje. Gramy odważnie, nikogo się nie boimy, choć szanujemy rywali.

Kto byłby wymarzonym rywalem w ćwierćfinale?

- Bardzo bym nie chciał zagrać z Hiszpanią. To jest naprawdę silny zespół i to, że teraz nie prezentuje się najlepiej, o niczym nie świadczy. Wiem, że Hiszpanie, kiedy przyjdzie prawdziwa walka a przegrywający będzie odpadał z turnieju, staną na wysokości zadania. Cóż, Litwa już nie gra... Serbia? Może Polska? Musielibyście wygrać z Hiszpanią? Hmm... no to nie mam pojęcia. Z kim nie zagramy i tak będzie dobrze.

Komentarze (0)