W poniedziałek Mateusz Ponitka rozegrał pierwszy mecz po powrocie do Rosji. Portal WP SportoweFakty ustalił, że polski koszykarz wcale nie chciał tam jechać, ale był do tego zmuszony, bo obowiązuje go 3-letni kontrakt, który został parafowany przed tym sezonem.
- Nie chcę się za bardzo rozwodzić się w tej sprawie. Rozumiem krytykę, która na mnie spadła, ale - podobnie jak inni sportowcy grający w Rosji - obowiązuje mnie kontrakt - mówił nam Mateusz Ponitka.
Tymczasem portal sport-express.ru pisze, że kapitan reprezentacji Polski zostaje "przeklęty w Polsce za powrót do Rosji". "Usunął swoje konta w mediach społecznościowych, aby skupić się na grze" - zaznaczono.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cóż to jest za miłość! Ziółek kwitnie przy narzeczonym
W materiale opublikowanym przez rosyjski serwis możemy również przeczytać, że informacja, jaką przekazał Adam Romański z Polsatu Sport, jest nieprawdziwa.
"Kontrakt obowiązuje do 2024. Zenit ponoć żądał za zerwanie odszkodowania w kwocie siedmiocyfrowej. Oprócz tego w przypadku zerwania grozi Mateuszowi dwuletnie niegranie. Nie ma chyba żadnego polskiego sportowca poza Gortatem i Lewandowskim, kogo byłoby stać na taką kasę" - pisał na Twitterze Romański.
Rosjanie zaznaczają, że zgodnie z tym wpisem, Ponitka nie miał wyboru. Jednocześnie tłumaczą, że w klubie Polaka wyznawano prostą zasadę: "jeśli zawodnik nie chce grać z powodów politycznych, to nie ma sensu go zatrzymywać".
"W Zenicie nie postawiono Ponitce i innym obcokrajowcom żadnych ultimatum" - twierdzi rosyjska prasa. Trudno jednak uniknąć wrażenia, że to kolejny propagandowy przekaz.
Czytaj także:
> Popis reprezentanta Polski. Doskonale rozpoczął walkę o mistrzostwo NCAA
> Gwiazda NBA kontuzjowana!