Wyprzedane bilety, spora liczba kibiców gości, a co za tym idzie, bardzo gorąca atmosfera na trybunach - w takich okolicznościach swój kolejny bój na parkietach Energa Basket Ligi toczyli koszykarze Enea Abramczyk Astorii i Twardych Pierników z Torunia. Pojedynek od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze - to m.in. za sprawą dobrze dysponowanego Michała Chylińskiego, ale w miarę upływu czasu goście dochodzili do głosu.
Po udanej akcji Aarona Cela i jego celnym rzucie trzypunktowym było 20:17 dla miejscowych. Ostatecznie I kwarta zakończyła się wynikiem 23:21 dla podopiecznych Artura Gronka. Z biegiem czasu torunianie łapali jednak wiatr w żagle, a w graczem w szczególności świetnie dysponowanym w tej części był James Eads.
Ale bydgoszczanie odpowiadali. Chociażby udanymi akcjami lidera strefy podkoszowej - Klavsa Cavarsa. Dobrze oglądało się pojedynek rozgrywających. Swoimi zespołami udanie dowodzili Rod Camphor oraz Roko Rogić. Jedni i drudzy dużo gorzej wyglądali za to w kwestii rzutów trzypunktowych. Gospodarze w I połowie trafili 3 z 11 prób, zaś goście 1 z 8. W innych rubrykach spotkanie było jednak wyrównane, a do przerwy o dwa punkty lepsi byli gracze Ivicy Skelina.
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta
Trzecia kwarta rozpoczęła się źle dla Astorii, bowiem goście zdołali odskoczyć na sześć "oczek" po punktach spod kosza Bartosza Diduszko. Chwilę później przestrzeloną próbę Aarona Cela dobił Jahenns Manigat i goście prowadzili 55:47. Na niewiele się to jednak zdało, gdyż błędy bydgoszczan zaczęły się mnożyć. Co gorsze, w jednej z wcześniejszych akcji urazu kolana doznał Cavars i nie był zdolny do dalszej gry.
To sprawiło, że plan Astorii mocno się posypał. Gospodarzom nie wpadały rzuty za trzy, za to w dalszym ciągu na parkiecie bawił się James Eads, który po trzech kwartach na swoim koncie miał już 26 punktów. Rewelacyjnie wykończył on kontratak na sam koniec tej części gry, popisując się akcją 2+1. Dzięki temu Twarde Pierniki po trzydziestu minutach prowadziły już 71:54 i były na jak najlepszej drodze do odniesienia derbowego zwycięstwa.
W poczynaniach bydgoszczan coś drgnęło jednak na samym początku ostatniej odsłony. Wtedy ciężar gry na swoje barki wziął Andrzej Pluta i Astoria ruszyła do odrabiania strat. Nie otrzymał on jednak niezbędnego wsparcia od kolegów i mimo tego, że przez siedem i pół minut czwartej kwarty torunianie zdobyli tylko cztery punkty, to gospodarze nie potrafili tego wykorzystać.
Niemoc Twardych Pierników przerwał celną trójką Diduszko i było już 78:64 dla gości. Do końca meczu nic się już nie zmieniło, bo nie miało prawa. Grający spokojnie zawodnicy z grodu Kopernika dowieźli swoje prowadzenie do samego końca, pewnie pokonując tym samym Enea Abramczyk Astorię po raz drugi w obecnym sezonie.
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Twarde Pierniki Toruń 70:81 (21:21, 17:21, 14:29, 16:10)
Astoria:
Andrzej Pluta 15, Mateusz Zębski 13, Klavs Cavars 12, Michał Chyliński 9, Wes Washpun 9, Jakub Nizioł 6, Rod Camphor 4, Alan Herndon 2, Michał Aleksandrowicz 0, Patryk Kędel 0, Michał Krasuski 0.
Twarde Pierniki: James Eads 28, Aaron Cel 14, Roko Rogić 12, Daniel Amigo 10, Bartosz Diduszko 7, Jahenns Manigat 6, Przemysław Karnowski 2, Michał Kołodziej 2, Michał Samsonowicz 0.
Czytaj także:
Kamil Łączyński: I miejsce odjechało, ale... [WYWIAD] >>