"Rottweilery" jeszcze niedawno walczyły o fotel lidera Energa Basket Ligi, ale w pewnym momencie ich gra zupełnie się załamała, a zespół zaliczył serię porażek. Nastroje są gorsze tym bardziej, że Anwil Włocławek w trakcie meczu jest w stanie roztrwonić kilkanaście punktów przewagi. Tak było np. w piątkowym starciu w Dąbrowie Górniczej. Ekipa rekordowo prowadziła z różnicą nawet 16 "oczek" (32:16), żeby finalnie przegrać po dogrywce 86:92. Była to czwarta kolejna ligowa porażka włocławian.
- Zaczynaliśmy sezon jako drużyna, która miała wrócić do play-off. Zebrałem grupę ludzi niedocenionych, może dlatego byli też tańsi. Ci na początku grali bez żadnej presji, bez żadnego ciężaru. Graliśmy bardzo ambitnie i z czystą głową - ocenia szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: David Beckham w nowej roli. Świetnie sobie radzi z patelnią
Przyznaje, że drużyna ma pewne problemy. Jakie? - Zaczęło się od meczu w Słupsku, gdzie graliśmy o lidera. Nie ustaliśmy tamtego spotkania mentalnie - wyjaśnia.
- Od tego czasu mamy problemy z tym, żeby zaakceptować pewien fakt. Jeżeli startujesz z niskiego poziomu, chcesz się dostać na górę i już tam jesteś, to teraz utrzymanie tego jest najtrudniejsze. My na razie ponosimy porażkę - dodał.
Frasunkiewicz ma też pretensje o to, że jego podopieczni nie są w stanie utrzymać koncentracji przez całe spotkanie. Anwil dobrze wchodzi w mecze, ale potem zaczyna się dramat. - Poziom naszej koncentracji spada i zaczynamy grać głupio, podejmujemy dziwne decyzje - powiedział.
W Słupsku Anwil miał 11 punktów przewagi, w Suzuki Pucharze Polski z Kingiem Szczecin 26, a w Dąbrowie Górniczej 16. Żadnego z tych spotkań wygrać się nie udało.
- Może trzeba zmienić rotacje, a może schematy? Niektórzy gracze nie mogą dźwignąć odpowiedzialności, chociaż nie mogę mieć pretensji o to, że się nie starają albo nie chcą - stwierdził trener Anwilu.
Co zaważyło o przegranej z MKS-em? - Nadal gramy bez rzutu. Kreujemy bardzo dużo otwartych pozycji, ale nie możemy trafić. Wtedy się załamujemy - skomentował.
Czy przed zamknięciem okienka transferowego (poniedziałek, 7 marca) w jego drużynie pojawi się jeszcze jakiś zawodnik, który mógłby dać impuls? - Były próby dodania graczy, ale to też wiąże się z wyrzuceniem kogoś z zespołu, a to goście, którzy zrobili jakiś plan. Do meczu ze Słupskiem było to 200 procent - zakończył Frasunkiewicz.
We Włocławku patrzą na budżet, a Frasunkiewicz wierzy w tych graczy, którzy tak doskonale grali w pierwszej części sezonu. Wierzy dokładnie w to, że wrócą do swojej dobrej gry i zdołają sobie zapewnić miejsce w pierwszej czwórce po rundzie zasadniczej.
Zobacz także:
Zastal ma wszystko w swoich rękach. Chodzi o "dopięcie" hitowego transferu
Reprezentant Polski zakończył swoją przygodę z rosyjskim klubem!