Tym razem obrona górą: Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 69:64

- Po ostatnich spotkaniach wiele osób komplementowało nas za grę w ataku, więc dzisiaj dla odmiany chcieliśmy pokazać dobrą defensywę - mówił po meczu we Wrocławiu trener Rimas Kurtinaitis. Jego Śląsk pokonał w ligowym klasyku Anwil Włocławek 69:64.

Wrocławianie rozpoczęli ten mecz w zupełnie innym stylu, niż tydzień wcześniej przeciwko Prokomowi. Po ponad dwóch minutach nerwowej gry z obu stron, rzuty Aivarasa Kiausasa i Jareda Homana wyprowadziły gospodarzy na prowadzenie 7:0. Włocławianie przebudzili się dopiero w połowie tej kwarty, doganiając rywali za sprawą skutecznego Alexa Dunna. Po akcji 2+1 Alana Danielsa Anwil wyszedł nawet na prowadzenie 15:12, powiększone jeszcze potem przez 4 punkty z rzędu Andrzeja Pluty do stanu 19:13. Ale gospodarzom jeszcze do przerwy udało się zniwelować straty do jednego "oczka", a otwarcie kolejnej części gry ponownie wygrali 7:0. Pierwsze punkty dla Anwilu w tej części gry zdobył dopiero w 5. minucie Tomas Gaidamavicius, a oprócz niego do kosza rywali trafił tylko Łukasz Koszarek. 7 punktów Dominika Tomczyka na zakończenie pierwszej połowy dało Śląskowi prowadzenie 34:23.

- Śląsk wygrał dzisiaj zasłużenie, szczególnie w pierwszej połowie byli lepsi od nas w ataku. W drugiej połowie poprawiliśmy obronę, dzięki czemu zbliżyliśmy się do rywali, ale Śląsk wytrzymał te trudne momenty i wygrał - mówił po meczu Wiktor Grudziński. Faktycznie, zdobywanie punktów w drugiej połowie szło wrocławianom nieco ciężej, a wynik "trzymały" najczęściej indywidualne akcje Rashida Atkinsa i Homana. W Anwilu świetnie punktował Pluta, a w ostatniej odsłonie ciężar gry wziął na siebie również Gaidamavicius. Po rzucie Żeljko Zagoraca włocławianie doszli gospodarzy na 5 punktów, a sporo nerwowości wprowadziło 6 niecelnych osobistych pod rząd zawodników Śląska. Jednak w ważnym momencie "trójkę" trafił Torrell Martin i to wrocławianie mogli cieszyć się z wygranego klasyka.

- Nie jestem zadowolony z naszej gry, szczególnie w ataku. Owszem, biliśmy się o każdą piłkę, dobrze broniliśmy, ale nie szło za tym zdobywanie punktów. Ma w tym swój udział dobra obrona rywali - podsumował mecz trener gości, Ales Pipan. Przed kolejnym meczem z Polpakiem jego podopieczni muszą poćwiczyć przede wszystkim rzuty z dystansu (tylko 2/16 za 3) i elementy gry zespołowej (3 asysty). Równie trudny mecz czeka Śląsk, który zagra w Ostrowie Wielkopolskim z Atlasem Stalą.

Kwarty:

(18:19, 14:4, 19:20, 18:21)

Punkty:

Śląsk: Jared Homan 17, Oliver Stević 10, Rashid Atkins 10, Torrell Martin 10, Dominik Tomczyk 9, Dawan Robinson 7, Aivaras Kiausas 4, Bartosz Diduszko 2;

Anwil: Andrzej Pluta 17, Alan Daniels 14, Tomas Gaidamavicius 10, Alex Dunn 10, Łukasz Koszarek 7, Żeljko Zagorac 6.

Komentarze (0)