Drużyna Minnesota Timberwolves traciła do Memphis Grizzlies trzy punkty, a do końca regulaminowego czasu meczu zostało tylko 1,1 sekundy. W NBA nie ma rzeczy niemożliwych. Udowodnił to Karl-Anthony Towns.
Środkowy Timberwolves dostał piłkę w okolicach połowy boiska i trafił niesamowity rzut o tablicę z blisko 12 metrów!
Goście najpierw roztrwonili 16 punktów przewagi (prowadzili 102:86 na 7:30 minuty przed końcem czwartej kwarty), a później w spektakularny sposób doprowadzili do dogrywki. Tam Grizzlies dopięli jednak swego i zwyciężyli 125:118.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"
- To był naprawdę trudny rzut. Widziałem, jak dostaje piłkę, śledziłem jej lot. Kiedy dotknęła tablicy, wiedziałem, że ma szansę wpaść do kosza - mówił z uznaniem o trafieniu rywala w rozmowie z mediami skrzydłowy Brandon Clarke.
- Walczyliśmy do końca - mówił lider "Niedźwiadków" (za ESPN), Ja Morant, który rzucił 33 punkty i poprowadził ofensywę swojego zespołu. Grizzlies odnieśli szósty triumf w swoim dziesiątym meczu.
Timberwolves na nic zdało się 30 "oczek" D'Angelo Russella. Towns, autor szalonego trafienia, miał 25 punktów i 13 zbiórek. - Nie zrobiliśmy wystarczająco, żeby dziś wygrać. Zabrakło nam skutecznej egzekucji akcji w kluczowych momentach - komentował rozczarowany środkowy.
KAT LAUNCHES ONE TO SEND IT TO OT
— Yahoo Sports (@YahooSports) November 9, 2021
(via @NBATV)pic.twitter.com/1CoMVOhYXX
Czytaj także:
Potężny problem Anwilu! Są nowe informacje ws. Kyndalla Dykesa
Były koszykarz NBA idzie do boksu. To dwukrotny mistrz olimpijski