Co za popis! Show koszykarza Legii w Bydgoszczy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK / Na zdjęciu: Grzegorz Kamiński
Newspix / JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK / Na zdjęciu: Grzegorz Kamiński
zdjęcie autora artykułu

Grzegorz Kamiński dał w Bydgoszczy popis swoich umiejętności. Skrzydłowy był jednym z bohaterów Legii, która wygrała w grodzie nad Brdą 83:76 z Astorią. 21-latek trafił wszystkie sześć prób z dystansu!

Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. To w głównej mierze za sprawą tego, że Michał Krasuski i Mateusz Zębski zajęli się kryciem Muhammada-Ali Abdur-Rahkmana i Raymonda Cowelsa. Liderzy Legii nie mieli zbyt wiele przestrzeni, jednak zmieniło się to po czasie, gdy drugi z wymienionych zaczął mieć nieco więcej swobody. To w głównej mierze dzięki niemu goście wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie i o czas poprosił Artur Gronek.

Na niewiele się to jednak zdało, bo bydgoszczanie mieli spore problemy z organizacją gry w ataku i po 10 minutach przegrywali 14:23. Druga kwarta rozpoczęła się od popisów strzeleckich drużyny z Warszawy, na co Astoria nie miała odpowiedzi. W głównych rolach występowali Benjamin Didier-Urbaniak oraz Grzegorz Kamiński i to właśnie po trójce drugiego z nich, przy wyniku 16:32, swój drugi czas w pierwszej połowie wykorzystał szkoleniowiec gospodarzy.

Tym razem to poskutkowało, bo choć cały czas na wyraźnym prowadzeniu byli legioniści, to Astoria wzmocniła obronę i dzięki temu zdołała nadrobić część strat. W trzeciej kwarcie Astoria rzuciła się do odrabiania strat. Główna w tym zasługa Andrzeja Pluty, który dwukrotnie celnie przymierzył zza łuku. Na parkiecie zaczęło być wtedy coraz goręcej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

W parterze starli się Strahinja Jovanović i Klavs Cavars, za co środkowy bydgoszczan został ukarany przewinieniem niesportowym. Od tego momentu mecz nabrał prawdziwych rumieńców. Gospodarze, stosując pułapki defensywne, przechwycili kilka piłek i po jednej z takich akcji - i punktach Mateusza Zębskiego - wyszli na prowadzenie 49:48 i czas wziął Wojciech Kamiński.

Legia zdołała jednak wrócić na prowadzenie jeszcze w trzeciej kwarcie, gdy pod sam koniec włączyła wyższy bieg, ale kwartę efektownym wsadem zakończył Alan Herndon i po trzydziestu minutach tablica wskazywała wynik 57:59. Po niecałych dwóch minutach czwartej kwarty było już jednak 65:57 dla Legii, która złapała dobry rytm i korzystała z powrotu indolencji strzeleckiej gospodarzy.

Goście jednak powiększali swoje prowadzenie, a bydgoszczan karcił rzutami dystansowymi Grzegorz Kamiński, dzięki któremu drużyna z Warszawy wróciła do kilkunastopunktowego prowadzenia. Na minutę przed końcem meczu, po punktach Michała Chylińskiego Astoria przegrywała tylko 73:78, ale w odpowiedzi swój niecelny rzut dobił Cowels, stawiając rywali w trudnym położeniu.

Po drugiej strony parkietu Chyliński trafił jednak za trzy, ale bydgoszczanom finalnie nie udało się dogonić Legii, bo rzut Michała Krasuskiego za trzy zablokował Rahkman. Do końca sytuacja nie uległa już zmianie i to goście zgarnęli cenne dwa punkty, ostatecznie ogrywając Astorię 83:76.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Legia Warszawa 76:83 (14:23, 16:16, 27:20, 19:24) Astoria:

Klavs Cavars 18, Jakub Nizioł 15, Mateusz Zębski 14, Michał Chyliński 9, Andrzej Pluta 9, Alan Herndon 6, Was Washpun 5, Michał Aleksandrowicz 0, Michał Krasuski 0.

Legia: Grzegorz Kamiński 23, Ray Cowels 19, Benjamin Didier-Urbaniak 13, Strahinha Jovanović 10, Dariusz Wyka 7, Łukasz Koszarek 5, Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 4, Jure Skifić 2, Grzegorz Kulka 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1
30
23
7
2513
2362
53
2
30
22
8
2554
2359
52
3
30
22
8
2793
2433
52
4
30
21
9
2642
2387
51
5
30
19
11
2553
2383
49
6
30
17
13
2505
2446
47
7
30
17
13
2508
2500
47
8
30
15
15
2504
2502
45
9
30
15
15
2497
2474
45
10
30
15
15
2443
2461
45
11
30
11
19
2379
2560
41
12
30
11
19
2293
2455
41
13
30
11
19
2300
2499
41
14
30
10
20
2482
2636
40
15
30
6
24
2271
2587
36
16
30
5
25
2348
2541
35

Czytaj także: Tak Asseco Arka wygrała drugi mecz w EBL! Powrót lidera strzleców im nie przeszkodził >>

Źródło artykułu: