Co prawda nie można było spodziewać się wielkich sztuczek ze strony Andreja Urlepa pod względem taktycznym, ale wydawało się, że 64-letni Słoweniec będzie w stanie nieco odmienić mentalność tego zespołu, wpłynąć na większe zaangażowanie zawodników po obu stronach parkietu.
Tego nawet... obawiali się w Kingu Szczecin. Trener Arkadiusz Miłoszewski współpracował bowiem kiedyś z Urlepem w Stelmecie Zielona Góra i wiedział, że Słoweniec potrafi "zaczarować" swoich graczy.
- Zdawałem sobie sprawę, że przez dwa dni trener Urlep nie będzie w stanie za wiele zmienić pod względem taktycznym, ale za to będzie w stanie "zaczarować" w sferze mentalnej. Pamiętam ze starych czasów, że ten trener potrafił różnymi sztuczkami pobudzić zespół. Tego się obawiałem najbardziej. Taktycznie niczego się nie bałem. I to było widać. Grali to samo w ataku i w obronie - tak Miłoszewski odpowiedział na nasze pytanie o zmiany w Śląsku Wrocław.
Mocne słowa Urlepa
Efekt nowej miotły nie zadziałał w WKS-ie Śląsku. Wrocławianie grali tak samo jak za czasów zwolnionego niedawno Petara Mijovicia - bez większego zaangażowania w obronie, tracąc niemal 100 punktów, do tego popełnili aż 18 strat! Po wielu zagraniach swoich zawodników Urlep łapał się za głowę, nie wierząc, że można popełniać takie błędy. Nie jest tajemnicą, że Śląsk tego dnia był gorszy prawie w każdym elemencie i z taką grą nie mógł liczyć na korzystny rezultat w Szczecinie.
Słoweniec nie gryzł się w język, gdy mówił o postawie swoich zawodników w meczu z Kingiem (83:99). Nie tak wyobrażał sobie otwarcie czwartego rozdziału w Śląsku. Wrocławianie są daleko od miejsca, w którym chcieliby być.
- Gratulacje dla rywali, którzy zagrali dobry mecz i zasłużyli na wygraną. Jednak stara zasada mówi, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Muszę przyznać, że jestem bardzo zawiedziony tym, co pokazaliśmy na boisku. Wszystko, nad czym pracowaliśmy i o czym mówiliśmy, zrobiliśmy zupełnie odwrotnie. Nasz występ to wstyd, a obrona była dziurawa jak szwajcarski ser - skomentował Andrej Urlep.
Szczecinianie świetnie radzili sobie w ataku, rozrzucając wrocławską defensywą, która w wielu momentach była całkowicie bezradna. W pewnym momencie przewaga Kinga urosła nawet do 25 punktów. W całym meczu podopieczni Miłoszewskiego trafili 13 z 25 rzutów za trzy. Sam Jakub Schenk miał aż 11 asyst.
- Rywale mieli świetny procent rzutów z gry, w pierwszej połowie nas po prostu zabili. To tylko pokazuje, jak fatalny mecz zagraliśmy. Mamy bardzo dużo do poprawy, a niestety nie mamy na to zbyt wiele czasu. Zawodników czeka ciężka praca, by odmienić losy tego sezonu - dodał Urlep.
Muszą być zmiany
Zapytaliśmy Słoweńca, co należy zmienić i poprawić w grze Śląska Wrocław. Ten nie miał żadnych wątpliwości. - Defensywa. To jest priorytet. Wszystko zaczyna się od tego elementu - odpowiedział.
Nie podał za to, na których pozycjach zespół pilnie potrzebuje zmian. Wiemy, że Urlep dostał zielone światło na dokonanie roszad w składzie. Należy spodziewać się 2-3 zmian. Niepewna jest przyszłość Serba Strahinji Jovanovicia. Słyszymy, że jest oferowany innym klubom. Także z PLK.
Katastrofa! - tak najkrócej można opisać początek sezonu 2021/2022 w wykonaniu koszykarzy WKS-u Śląska Wrocław. 17-krotni mistrzowie Polski, którzy byli wymieniani jako jeden z kandydatów do mistrzostwa, przegrali 6 z 8 meczów i znaleźli się pod ścianą. Wrocławianie z bilansem 2:6 są dopiero na 11. miejscu w lidze.
We Wrocławiu mają nadzieję, iż najbliższe dni wystarczą na poprawę gry, ponieważ już w środę czeka zespół pierwsze spotkanie w EuroCupie przeciwko litewskiemu BC
Lietkabelis.
Zobacz także:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Legia chciała Almeidę! Znamy kulisy rozmów z gwiazdą [WYWIAD]
Amerykanin wychwala polskiego trenera. Mówi, że Anwil to zespół wojowników!
"Kadra Taylora doszła do ściany". Ekspert mówi, czego oczekuje od Milicicia
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!