W czwartkowym, przegranym 82:94 meczu z GTK Gliwice nie wystąpił w szeregach HydroTrucku Radom najlepszy strzelec drużyny i całej Energa Basket Ligi, A.J. English. Dla dziennikarzy i kibiców było to zaskoczenie, ponieważ jeszcze dzień przed spotkaniem nic nie zapowiadało tego, aby Amerykanin miał znaleźć się poza składem.
Na absencję złożyło się kilka czynników
- To jest seria mikrourazów. Na meczu z Legią uderzył się mocno w biodro i mieliśmy problem, aby doprowadzić go do gry na spotkania z Treflem i w Toruniu. W trakcie meczu w Sopocie podkręcił staw skokowy. Udało mu się dokończyć to spotkanie, robiliśmy wszystko pomiędzy wtorkiem a piątkiem, żeby wystąpił. Grał długo i odezwały się inne problemy. Miałem nadzieję, że zagra teraz, wspólnie z nim próbowaliśmy przygotować go do tego meczu, ale nie udało się, nie mógł nam pomóc - Marek Popiołek podał przyczynę absencji lidera zespołu. - Mam nadzieję, że w kolejnym starciu już wystąpi - dodał trener gospodarzy.
W bieżących rozgrywkach English zdobywa średnio blisko 22 punkty. Czy gdyby był do dyspozycji szkoleniowca, HydroTruck w końcu przełamałby się w pojedynkach w Hali MOSiR-u? - Nigdy nie chcę "gdybać" Gramy na koniec dnia tym, co mamy. Nie szukam żadnych wymówek i nie będę opowiadał, że wyglądalibyśmy inaczej, gdyby A.J. był na boisku - odpowiedział Popiołek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!
- GTK wygrało zasłużenie. Trener Witka miał dobry plan ze zmienną obroną, to nas trochę wytrąciło z rytmu. Oczywiście, gdyby English był do dyspozycji, mielibyśmy inne atuty, natomiast absencja jednego zawodnika może "otworzyć" innych. Trener Witka też miał trudne zadanie, ponieważ miał braki w swoim zespole - zwrócił uwagę trener radomskiej drużyny.
Brak lidera HydroTrucku... nie do końca ułatwił zadanie GTK
Brak najlepszego strzelca ligi w szeregach rywali nie był zaś aż tak dużym zaskoczeniem dla Roberta Witki i jego podopiecznych. - Widzieliśmy, gdy przychodziliśmy na poranny trening, że siedział nieprzebrany. Spodziewaliśmy się, że może nie grać, że coś mu dolega - powiedział trener GTK.
Szkoleniowiec gliwiczan stwierdził jednak, że... utrudniło mu to przygotowania do tego meczu. - Generalnie nie lubię takich sytuacji, bo był to bardzo krótki czas, w którym musieliśmy się przygotować. Gdy gra lider, łatwiej zorganizować się na taką sytuację. Oczywiście, może wziąć piłkę i rzucić 25 punktów ze zorganizowaną obroną z dziewiątego metra, on to potrafi i wiemy o tym. Obrona wie, czego się spodziewać. Gdy nie gra taki dominujący lider, to ten ciężar zdobywania punktów rozkłada się na wielu graczy, a defensywa jest rozproszona - wyjaśnił Witka. - Po meczu możemy powiedzieć, że jego brak ułatwił nam zadanie - zakończył.
Czytaj także:
>> NBA: Lakers kończą pre-season z szokującym wynikiem
>> Mogło skończyć się fatalnie. Szokująca minuta wicemistrzyń Polski w Atenach