Jak oni to zrobili? PLK nadal ma jedną drużynę bez porażki

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek

Rywalizacja tych dwóch drużyn od lat wzbudza wielkie emocje. Tym razem z wygranej po niesamowitym powrocie cieszyć mógł się Anwil Włocławek, który pokonał we Wrocławiu Śląsk 80:74.

"Święta wojna" we Wrocławiu dla Anwilu Włocławek po niesamowitym zwrocie akcji. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza byli niemal liczeni, ale wstali z kolan, otrzepali się i sami wyprowadzili serię zabójczych ciosów.

Pierwsza połowa należała do Śląska, który grał koncertowo. Nie przeszkadzał fakt, że zagrać z różnych przyczyn nie mogli Jakub Karolak, Ivan Ramljak czy Justin Bibbs (ten ostatni nie wróci już do końca sezonu).

Podopieczni Petara Mijovicia grali jak z nut, w pełni dyktowali warunki na parkiecie. Rywale zostali w pełni zdominowani. Nie mieli sposobu na Cyrila Langevina (10 punktów i 9 zbiórek do przerwy) i Kodi Justice'a. Gospodarze prowadzili rekordowo 41:24.

ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!

I jeszcze na początku czwartej kwarty Śląskowi zostało 11 "oczek" przewagi. Wtedy jednak mecz przejęli włocławianie. Raz, że zdecydowanie poprawili swoją defensywę. Dwa, że w końcu wstrzelił się lider Jonah Mathews.

Lider Anwilu zdobył w tej części 12 punktów, a dzięki serii 17:2 "Rottweilery" wyszły na prowadzenie 72:64. Śląsk szalonymi "trójkami" poderwał jeszcze Łukasz Kolenda, ale to włocławianie zadali decydujący cios. Zrobił to rzutem zza łuku Kyndall Dykes, który do tej pory miał... 2/10 z gry.

Matthews finalnie zdobył 17 "oczek", z czego 15 po zmianie stron. Na finiszu ważne punkty zdobywał też James Bell. Anwil rozegrał w tym sezonie pięć spotkań i wszystkie wygrał. Na fotelu lidera Energa Basket Liga rozsiadł się bardzo wygodnie.

Śląsk dla odmiany w samej końcówce nie wykorzystał kilku otwartych rzutów. Być może we znaki wdało się zmęczenie (Kolenda np. spędził na parkiecie pełne 40 minut). Wrocławianie popełnili też 15 strat, co przy zaledwie dziewięciu rywali też miało znaczenie.

WKS Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 74:80 (20:13, 24:16, 12:18, 18:33)

Śląsk: Kodi Justice 17, Kerem Kanter 15, Cyril Langevine 12 (11 zb), Łukasz Kolenda 12, Aleksander Dziewa 9, Strahinja Jovanović 6, Aleksander Leńczuk 3, Kacper Gordon 0, Michał Gabiński 0.

Anwil: Luke Petrasek 17, Jonah Matthews 17, James Bell 15, Kavell Bigby-Williams 11, Kyndall Dykes 8, Kamil Łączyński 8, Sebastian Kowalczyk 2, Maciej Bojanowski 2, Alex Olesiński 0.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 Icon Sea Czarni Słupsk 30 23 7 2513 2362 53
2 Anwil Włocławek 30 22 8 2554 2359 52
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 30 22 8 2793 2433 52
4 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 21 9 2642 2387 51
5 WKS Śląsk Wrocław 30 19 11 2553 2383 49
6 Legia Warszawa 30 17 13 2505 2446 47
7 Arriva Polski Cukier Toruń 30 17 13 2508 2500 47
8 King Szczecin 30 15 15 2504 2502 45
9 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 15 15 2497 2474 45
10 Trefl Sopot 30 15 15 2443 2461 45
11 PGE Spójnia Stargard 30 11 19 2379 2560 41
12 Polski Cukier Start Lublin 30 11 19 2293 2455 41
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 11 19 2300 2499 41
14 MKS Dąbrowa Górnicza 30 10 20 2482 2636 40
15 Tauron GTK Gliwice 30 6 24 2271 2587 36
16 HydroTruck Radom 30 5 25 2348 2541 35

Zobacz także:
PZKosz wybrał nowego trenera kadry. Jakie cele postawiono Igorowi Miliciciowi?
Dogrywka, dziesięć "trójek" w czwartej kwarcie i genialna połówka Lamba

Źródło artykułu: