Filip Matczak odsłania kulisy transferu. Nie tylko pieniądze wchodziły w grę [WYWIAD]

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / KK Włocławek / P. Kieplin / Na zdjęciu: Filip Matczak
Materiały prasowe / KK Włocławek / P. Kieplin / Na zdjęciu: Filip Matczak
zdjęcie autora artykułu

- To nie była łatwa decyzja, w Stargardzie dobrze się czułem, wiem, że byłem wysoko na liście, ale finalnie podjąłem inną decyzję. Pieniądze? Liczyły się inne czynniki - mówi nam Filip Matczak.

W tym artykule dowiesz się o:

Do samego końca Filip Matczak zastanawiał się nad wyborem klubu na sezon 2021/2022. W grze były dwa zespoły: PGE Spójnia Stargard i King Szczecin (była też rozmowa ze Startem Lublin i MKS-em Dąbrowa Górnicza). Trener PGE Marek Łukomski nie ukrywał, że Matczak jest wyborem numer jeden na jego liście transferowej, bardzo mu zależało na tym, by 27-letni Polak został w klubie na kolejny sezon.

Zaoferowano mu podwyżkę, ale nic z tego jednak nie wyszło. Koszykarz wybrał ofertę Kinga Szczecin. Nie jest tajemnicą, że szczecinianie zaoferowali Matczakowi dwuletnią umowę. Ten czynnik w głównej mierze zadecydował, że koszykarz przeniósł się do Szczecina.

- Oferta ze Szczecina była naprawdę na satysfakcjonującym mnie poziomie. Chciałem ją przyjąć. Mogłem z czystym sumieniem złożyć podpis pod umową. Liczę, że zbudujemy mocny kolektyw i uda nam się powalczyć o coś większego w PLK. Mam nadzieję, że wszyscy będą z nas zadowoleni. To ma być "wilcza wataha"! - mówi nam Filip Matczak.

ZOBACZ WIDEO: "Sam siebie zaskoczyłem". Tego złoty medalista olimpijski się nie spodziewał

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy Filip Matczak poszedł do Kinga Szczecin głównie ze względów finansowych?

Filip Matczak, nowy koszykarz Kinga Szczecin: Odpowiedź jest krótka: "nie". Było kilka czynników, które brałem pod uwagę przy wyborze klubu. Kształt zespołu, wysokie cele, wizja trenera Jarutisa ws. kompozycji drużyny, ale też wykorzystania moich umiejętności. Trener był bardzo konkretny w rozmowach, to mnie finalnie przekonało. Nie ukrywam, że nadal mam możliwości, by się rozwijać i poprawiać swoje mankamenty. Chcę być jeszcze lepszym koszykarzem. Nie ukrywam, że istotny był też fakt, że Szczecin leży blisko mojego rodzinnego miasta.

To prawda, że właściciel Krzysztof Król bardzo zabiegał o pana transfer?

Byliśmy w kontakcie. To było bardzo miłe, że sam właściciel wykonał do mnie kilka telefonów i mogliśmy porozmawiać o współpracy, drużynie i przyszłości.

Finalnie wybierał pan między Kingiem i PGE Spójnią?

Tak. Na samym końcu te dwie oferty leżały na stole. Wcześniej pojawiały się inne kluby, ale nie były one na tyle konkretne, co w przypadku zespołów ze Szczecina i Stargardu.

Wiem, że PGE Spójnia mocno o pana walczyła, trener Łukomski mówił, że Filip Matczak jest na 1. miejscu na liście...

Mi też nie było łatwo podjąć tę decyzję, bo w Stargardzie spędziłem udany sezon. Były momenty wzlotów, ale też upadków, ale tak to bywa w sporcie. Początek rozgrywek nie był najlepszy, później niestety musiałem udać się na zabieg z powodu kontuzji, a wtedy zacząłem grać naprawdę nieźle. Ale finalnie to był udany, pozytywny sezon pod względem drużynowym i indywidualnym. Dobrze się czułem w Stargardzie. Rozmowy o nowym kontrakcie zaczęliśmy dość wcześniej, wiem, że byłem jedną z pierwszych opcji, co było fajnym sygnałem, ale ostatecznie podjąłem inną decyzję.

King oferował kontrakt dwuletni, w Stargardzie tego nie było?

Tak. Nie będę ukrywał, że bardzo mi na tym zależało. Taką ofertę dostałem w Szczecinie.

Od dawna nie był pan w zespole, który jasno deklaruje chęć walki o coś większego. Ostatnio był pan głównie w drużynach z okolic play-off. W Szczecinie po cichu mówią o pierwszej "szóstce", może nawet coś więcej.

Też takie deklaracje usłyszałem z ust władz klubu i trenera Jarutisa. Mam nadzieję, że uda nam się zbudować mocny kolektyw i staniemy na wysokości na zadania. Wierzę w to, że ten projekt obroni się i zaskoczymy niejednego kibica w Polsce. Wydaje mi się, że drużyna na papierze prezentuje się bardzo przyzwoicie. Teraz wszystko zależy od nas.

A czy współpraca z trenerem Jarutisem nie jest trochę taką "randką w ciemno"? Tak naprawdę nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak on sobie poradzi w tej roli w PLK...

Co prawda to nowy trener na polskim rynku, ale ostateczna decyzja zapadła właśnie po rozmowie z nim. Przekonał mnie swoją wizją i podejściem. Mam nadzieję, że współpraca będzie się pozytywnie układała i wszystko pójdzie w odpowiednią stronę.

Podobno podpisywał pan kontrakt w niecodziennych warunkach. Było to... w Chorwacji.

Faktycznie. Znaczna część rozmów była prowadzona w momencie, gdy byłem na wakacjach. Nie ukrywam, że początek pobytu był nieco "szarpany" z tego powodu, ale widocznie tak miało być. Kontrakt podpisałem w fajnych warunkach, bo na katamaranie w Chorwacji. W pięknej, malowniczej zatoczce. Każdemu polecam taką wyprawę. Super przygoda i wspomnienia.

Później była symboliczna lampka szampana?

Była! Ale może w szczegóły nie wchodźmy (śmiech).

Podpisał pan umowę w maju. Nie chciał pan poczekać na rozwój wydarzeń?

Nie, bo oferta ze Szczecina była naprawdę na satysfakcjonującym mnie poziomie. Chciałem ją przyjąć. Mogłem z czystym sumieniem złożyć podpis pod umową. Liczę, że zbudujemy mocny kolektyw i uda nam się powalczyć o coś większego w PLK. Mam nadzieję, że wszyscy będą z nas zadowoleni. To ma być "wilcza wataha"!

Zobacz także: Trener beniaminka PLK odkrywa karty. Cesnauskis mówi o budowie składu i wkurzonej żonie [WYWIAD] "Nie jest typem gwiazdora", "nie musi nic udowadniać". Grecy mówią nam o wielkim transferze do PLK Miał ponad 20 kg nadwagi! Szokujące kulisy przyjazdu gwiazdy do PLK Znany duet wraca do Polski! Jeden na duży plus, drugi niewiadomą?

Źródło artykułu: