Gwiazdor "Jastrzębi", Trae Young wrócił do gry po dwóch meczów przerwy, spowodowanych urazem stopy, ale nie był w stanie wznieść się już na taki poziom, jaki prezentował w poprzednich spotkaniach fazy play-off.
Świetni byli za to liderzy Bucks, Khris Middleton i Jrue Holiday, na których barkach pod nieobecność kontuzjowanego Giannisa Antetokounmpo spoczywała jeszcze większą odpowiedzialność. Poradzili sobie z nią wzorowo.
Middleton w trzeciej kwarcie rzucił aż 16 punktów z rzędu (w sumie zdobył 32) i poprowadził swoją drużynę do ataku. Goście z Wisconsin zadali wtedy decydujący, tamta odsłona zakończyła się wynikiem 44:29, a cały mecz 118:107.
Bucks zwyciężyli serię 4-2 i zostali w ten sposób mistrzami Konferencji Wschodniej po raz pierwszy od 1974 roku. Przesadnej celebracji jednak nie było. - Nic wielkiego jeszcze nie osiągnęliśmy - odparł w rozmowie z mediami skrzydłowy P.J. Tucker. Dodawał, że na polewanie się szampanem przyjdzie czas po zdobyciu mistrzostwa NBA.
Gracze Mike'a Budenholzera wytrzymali napór Hawks w końcówce spotkania. Gospodarze po wsadzie Clinta Capeli zbliżyli się do rywali na zaledwie sześć "oczek", ale Bucks odpowiedzieli zrywem 4-0, a celnym rzutem za trzy na minutę przed końcową syreną ich wielki sukces przypieczętował Tucker (116:106).
- Mamy prawdziwy zespół - podkreślał wchodzący z ławki rezerwowych Pat Connaughton, który w sobotę wywalczył cenne 13 punktów i osiem zbiórek. Holiday otarł się o triple-double, zdobywając 27 "oczek", dziewięć zebranych piłek oraz dziewięć asyst. Goście wykorzystali 17 na 45 oddanych prób za trzy.
Lider zespołu ze stanu Georgia, Trae Young nie był sobą. Rozgrywający w 35 minut uzbierał 14 "oczek", dziewięć asyst i popełnił pięć strat. Było widać, że przerwa dała się mu we znaki. Trafił tylko 4 na 17 oddanych rzutów z pola, w tym 0 na 6 za trzy. Ale nikt nie miał do niego pretensji. 22-latek w swoich pierwszych play-offach w karierze notował średnio imponujące 28,8 punktu i 9,5 asysty, a jego zespół doszedł dalej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Hawks w szóstym meczu serii na nic zdało się 21 punktów rezerwowego Cama Reddisha czy 20 "oczek" Serba Bogdana Bogdanovicia. Pudłował też ich podstawowy strzelec, Kevin Huerter (pięć punktów, 2/10 z gry, 1/6 za trzy).
Milwaukee Bucks w finale NBA zmierzą się z Phoenix Suns, którzy pokonali Los Angeles Clippers 4-2. Pierwsze spotkanie odbędzie się w nocy z wtorku na środę o godz. 3:00 czasu polskiego. - Khris (Middleton) jest naszym sercem, a Giannis duszą. Bez nich nie bylibyśmy w tym miejscu - dodawał Jrue Holiday.
Wynik:
Atlanta Hawks - Milwaukee Bucks 107:118 (24:28, 19:19, 29:44, 35:27)
(Reddish 21, Bogdanović 20, Young 14, Capela 14 - Middleton 32, Holiday 27, Lopez 13, Connaughton 13)
Stan serii: 4-2 dla Bucks
Czytaj także: Maestro Chris Paul. Phoenix Suns w wielkim finale NBA!
Słoweńska profesura i basket z innej ligi. Polacy stali i podziwiali