Chcemy zbudować solidne podstawy działania klubu - rozmowa z Grzegorzem Światłowskim, nowym prezesem Unii Tarnów SSA

Ostatni mecz w Polskiej Lidze Koszykówki tarnowska drużyna rozegrała 12 maja 2007 roku. Kilka tygodni później spółkę postawiono w stan likwidacji, a jedynym akcentem tej dyscypliny przez dwa kolejne sezony były występy ZKS Unii w amatorskiej III lidze. Teraz "Jaskółki" występować będą na najniższym szczeblu zawodowych rozgrywek, ale profesjonalnie prowadzona, młoda i ambitna drużyna ma szansę na awans na zaplecze ekstraklasy.

Grzegorz Grajdura: Skąd zrodził się pomysł reaktywacji zawodowej koszykówki w Tarnowie?

Grzegorz Światłowski: - Wiele osób myślało nad tym, by koszykówka w jakimkolwiek wydaniu znów pojawiła się w Tarnowie. Jerzy Marciniak, prezes Azotów Tarnów, to osoba od zawsze związana z tą dyscypliną w mieście, prywatnie wielki fan basketu. To on był inicjatorem i pomysłodawcą oddłużenia spółki, a w momencie, kiedy ten proces był niemal całkowicie dokończony, zwrócił się do mnie z propozycją stworzenia zespołu i zgłoszenia go do rozgrywek. Byłem już kiedyś związany z ZKS Unią, w czasach kiedy to koszykówka była sportem numer jeden w Tarnowie. I z tym doświadczeniem podjąłem się tej misji, budując sztab ludzi mających pracować z drużyną.

Wiele osób było zaskoczonych faktem, że klub nie został zlikwidowany, a wręcz przeciwnie - zagra w kolejnych rozgrywkach…

- Chcieliśmy najpierw do końca uregulować kwestie związane z naszym zadłużeniem i wyprowadzić spółkę na prostą. Szczerze mówiąc, było to nasze zamierzone działanie. Nie chcieliśmy zwoływać konferencji prasowych i mówić na nich, jak to jest u nas super, bo to nie w tym rzecz. Najpierw trzeba było wykonać całą tę robotę - wyczyścić finanse, zgłosić drużynę do rozgrywek. Tarnów potrzebuje koszykówki. I to nie kosztem innej dyscypliny, co powtarzam na każdym kroku. Jestem za tym, by wszystkie sekcje - żużlowa, piłki nożnej czy piłki ręcznej, rozwijały się tak samo dobrze albo nawet jeszcze lepiej.

Wybór padł na drugą ligę - najniższy szczebel rozgrywek centralnych.

- Ustaliliśmy, że druga liga będzie najlepszym rozwiązaniem po wszystkich lepszych i gorszych momentach w historii tej spółki. Była nawet możliwość gry w pierwszej lidze, ale uznaliśmy to za nie najlepszy pomysł. Lepiej zgrać się najpierw w drugiej lidze, zbudować dobry zespół z ambicjami, który z powodzeniem zagra w play-offach. Niech zawodnicy pokażą sami, na co ich stać. A jeśli zbudujemy solidne podstawy działania całego klubu, tym łatwiej będzie nam pozyskać sponsorów w przyszłości.

Czy obecnie sytuacja finansowa spółki jest stabilna?

- Udało nam się pozyskać grono sponsorów, gwarantujących odpowiedni budżet. Mogę potwierdzić, że duże wsparcie okazało nam PZU, od zawsze zresztą pomagające koszykówce w Tarnowie. To oni są takim trzonem grupy sponsorów, ale cały czas szukamy kolejne firmy chętne do współpracy. Chcielibyśmy, by każda z nich widziała, że inwestujemy ich pieniądze w tarnowską młodzież i że robimy to profesjonalnie. Niech zobaczą, że wykonujemy dobrą robotę zarówno pod względem organizacyjnym, jak i sportowym.

Jakie warunki mają teraz tarnowscy koszykarze?

- Od początku sierpnia odbywają się zajęcia z większością zawodników, a 17 sierpnia rozpoczęliśmy prawie dwutygodniowy obóz. Trenerem został Ryszard Żmuda, postać znana w Tarnowie i kojarzona z niejednym sukcesem miejscowej koszykówki. Ma twardą rękę i potrafi utrzymać dyscyplinę w zespole. Pomagać mu będzie Jarosław Mosio, bardzo dobrze zapowiadający się trener, związany do tej pory z drużynami młodzieżowymi Unii. Zawodnicy oprócz treningów na hali mają również zajęcia na siłowni i z masażystą. Staramy się, by od już od początku sierpnia każdy z nich miał jak najlepsze warunki.

Kto więc zagra w „nowej” Unii Tarnów?

- Są to bardzo młodzi koszykarze, w większości wychowankowie klubu. Każdy z nich jest bardzo głodny gry. Zresztą do tej pory sytuacja w Tarnowie była taka, że ci młodzi gracze po skończeniu wieku juniora nie mieli gdzie kontynuować swojej kariery. Teraz każdy z nich wie, po co gra. Skład nie jest jeszcze zamknięty i nie powiedzieliśmy ostatniego słowa jeśli chodzi o wzmocnienia. Ale zdecydowanie stawiamy na młodych ludzi - nasz najstarszy gracz ma 25 lat. Mamy zawodników ze Stalowej Woli, Częstochowy, Limanowej, Krakowa... Oni wszyscy występowali już w silniejszych klubach, ale woleli przyjechać do nas, gdzie będą mieć okazję do gry w profesjonalnych warunkach i rozwoju swojej kariery.

A starsi wychowankowie Unii, jak Wojciech Majchrzak?

- Rozważaliśmy wiele możliwości, ale akurat w okresie kiedy budowaliśmy skład ta grupa starszych wychowanków, świetnych zresztą koszykarzy, założyła swoje własne stowarzyszenie z aspiracjami do gry w trzeciej lidze. Powstałby więc konflikt interesów, a to nie o to chodzi. Jestem wielkim fanem tego, co oni robią, promując koszykówkę wśród najmłodszych i osób niepełnosprawnych. Jeśli tylko pojawi się możliwość współpracy z nimi, jestem jak najbardziej chętny do wspierania się nawzajem.

Jak przedstawiają się kwestie organizacyjne spotkań w Tarnowie?

- Grać będziemy w hali Jaskółka. Ceny biletów będą symboliczne, a młodzież dostanie darmowy wstęp. Zależy nam, by na mecze przychodziło jak najwięcej osób i by ludzie żyli tą dyscypliną, by ta drużyna miała dla kogo grać.

Kiedy po raz pierwszy będzie można zobaczyć w akcji koszykarzy Unii?

- We wrześniu odbędą się dwa turnieje drużyn drugoligowych - w Gorlicach i w Krakowie, a ich zwycięzcy przyjadą na turniej finałowy do Tarnowa w dniach 25-27 września. To ma nam pokazać oblicze tej drużyny i zapewnić dobre zgranie przed inauguracją ligi.

Cel długookresowy to powrót do ekstraklasy?

- W pewnej perspektywie czasu każdy klub o tym myśli, zwłaszcza jeśli już kiedyś miało się takie sukcesy. Do końca świata w drugiej lidze grać nie będziemy, choć najpierw chcemy zbudować mocny skład w tych rozgrywkach. Niech gra jak najlepiej i awansuje do pierwszej ligi. Chcemy, by był to początek naszej drogi, choć nie będziemy składać deklaracji, gdzie ona nas zaprowadzi.

Jest pan zwolennikiem powrotu do PLK po sportowej walce czy wykupieniu dzikiej karty?

- Chciałbym oczywiście, by udało nam się awansować do pierwszej ligi po sportowej walce, może już w tym sezonie. Ale taka formuła jak dzika karta też oczywiście jest i to nie ja ją wymyśliłem, a stałem się jej posiadaczem przed kilkoma tygodniami. Nieraz od czegoś trzeba zacząć, a wspomnienie dawnych sukcesów sprawia, że każdy chciałby grać jak najwyżej. Niemniej lepiej wygrywać w drugiej lidze, niż dostawać baty w wyższych ligach.

Czy chodzi pan na mecze innych dyscyplin w Tarnowie?

- Zawsze lubiłem, wręcz uwielbiałem piłkę nożną, ale ostatnio przestałem na nią chodzić. Teraz często pojawiam się na żużlu - mam młodych synów, którym bardzo się to podoba. Oczywiście w czasach, kiedy koszykówka była w Tarnowie, chodziłem na nią regularnie. A prywatnie bardzo lubię jeździć na rowerze.

Komentarze (0)