Ekipa z Holon nie wykorzystała przewagi parkietu - przegrała 72:74 i droga do finału izraelskiej Winner League zrobiła się bardzo wyboista. Trzeba będzie bowiem w środę wygrać na wyjeździe.
Michał Sokołowski w poniedziałek nie rozegrał może wybitnego meczu, ale i tak mógł mieć swój wielki wkład w sukces... gdyby udało się go odnieść.
W ważnym momencie Polak najpierw popełnił stratę, którą rywale zamienili na punkty i na 80 sekund przed końcem objęli prowadzenie 69:64. "Sokół" szybko jednak odkupił swoje winy trafiając zza łuku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!
Gdy po chwili akcję 2+ przeprowadził Willy Workman, a C.J. Harris udowodnił, że w ważnych momentach można na niego liczyć - ekipa z Holon prowadziła 72:71. Goście nie dali jednak za wygraną, a akcja Yiftacha Ziva rozstrzygnęła losy starcia.
Sokołowski był w grze przez niemal 34 minuty (najwięcej w drużynie). W tym czasie uzbierał 9 punktów (4/9 z gry) i dołożył dwie zbiórki. Reprezentant Polski popełnił też trzy straty.
Kolejne półfinałowe starcie już w środę. Ekipa z Holon marząc o grze w finale, nie może pozwolić sobie już na porażkę. Jeżeli tak się stanie... "Sokół" szybciej pojawi się na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Gliwicach, która przygotowuje się do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich.
W drugiej półfinale mierzą się Maccabi Tel Awiw z Hapoelem Eilat. Pierwsze spotkanie padło łupem faworyta całych rozgrywek - gospodarze wygrali 88:72.
Hapoel UNET Holon - Hapoel Galil Gilboa 72:74 (18:23, 21:18, 13:17, 20:16)
Zobacz także:
Kadrowicz chce wyjechać z Polski. Komentuje plotki o grze w Zastalu
Zgrupowanie inne niż wszystkie. "Nie będzie katorżniczego wysiłku, który pozabija nam graczy"