Mało kto spodziewał się, że VBW Arka wróci z Polkowic do Gdyni z niczym. Koszykarki CCC pokazały jednak pazur i wielkie serce, a to pozwoliło im doprowadzić do remisu w serii.
W trzecim spotkaniu polkowiczanki nie pozostawiły rywalkom złudzeń. - Mieliśmy w głowach, że ten finał się już skończył - mówił po nim szkoleniowiec ekipy z Trójmiasta Gundars Vetra.
Dzień później jego podopieczne zaczęły doskonale, kontrolowały mecz, a pięć minut przed końcem prowadziły jeszcze 69:59. Na finiszu jednak stanęły, a rywalki serią 10:0 doprowadziły do szczęśliwej dla siebie dogrywki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA
- Kontrolowaliśmy mecz przez 35 minut. W ostatniej kwarcie nie mogliśmy zatrzymać CCC. Nie podejmowaliśmy też dobrych decyzji w ataku - tłumaczy Vetra. - Popełniliśmy na finiszu zbyt dużo głupich błędów, ale nic się nie stało, nic się nie dzieje. Jest 2:2 w serii i przed nami decydujący mecz w domu - przyznała Barbora Balintova.
Czy faktycznie nic się nie stało? Arka dwoma porażkami w Polkowicach niejako ściągnęła na siebie wielką presję. Gdynianki po serii 50 wygranych z rzędu w Energa Basket Lidze Kobiet nagle doznały dwóch kolejnych porażek. Ostatnio podobną miały w kwietniu 2019 roku, kiedy to przegrały 0:3 w półfinale z... CCC.
- To jest play-off. My wygraliśmy dwa razy w Gdyni, oni dwa razy w Polkowicach. Wracamy na piąte spotkanie do domu i wszystko nadal jest otwarte - przyznaje Vetra.
Łotysz wie doskonale co muszą poprawić jego podopieczne. - Nie ma mowy o tym, że CCC miało szczęście. Tutaj trzeba podejmować dobre decyzje, a gdy ich nie podejmujesz, to nie grasz dobrze - zakończył.
Decydujące o mistrzostwie Polski spotkanie rozegrane zostanie w niedzielę w Gdyni. Początek o godzinie 18:00.
Zobacz także:
Łukasz Koszarek na wagę złota, Enea Zastal BC pierwszym finalistą
Oliver Vidin: Nasza seria lepsza od Legii ze Stalą. Tłumaczy dlaczego