Amerykanin Curtis Jerrells w Polsce pojawił się 11 stycznia, a już trzy dni później w debiucie zaliczył 24 punkty (7/10 z gry, 7/7 z linii rzutów wolnych) i miał 3 asysty. Grał mądrze, spokojnie, doskonale odczytując ustawienia defensywne rywali. Na finiszu wziął sprawy w swoje ręce: najpierw trafił z dystansu, potem spod kosza, a na końcu inteligentnie wymusił przewinienie przy rzucie za trzy (wykorzystał wszystkie rzuty wolne).
Jerrells był numerem jeden na liście do zatrudnienia na pozycji rozgrywającego. Warto nadmienić, że 33-latka wyselekcjonował Marcin Woźniak, a ten wybór w pełni zaakceptował Przemysław Frasunkiewicz, który od niedawna jest nowym trenerem Anwilu Włocławek. Z Woźniakiem rozmawiamy na temat procesu wyboru nowego playmakera, po tym jak klub rozwiązał kontrakt z McKenzie Moorem (z winy zawodnika).
- Kandydaturę Jerrellsa ustawiłem najwyżej w hierarchii rozgrywających, których oglądałem w tamtym czasie. I to nie ze względu na przeszłość, bo wiadomo, że był to kawał zawodnika, który grał na bardzo wysokim poziomie. Jego profil bardzo mi się podobał, uważałem, że będzie dobrze pasował do naszego zespołu. Na liście były też inne znane nazwiska, ale agentom tych zawodników mówiliśmy: "Jerrells jest numerem jeden". Nie ukrywam, że naciskałem na ten transfer, zwłaszcza, gdy usłyszałem, że mieści się w ramach budżetu - mówi nam Woźniak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity efekt. Zobacz, co się stało z wylanym wrzątkiem przez siatkarza
Były trener Anwilu Włocławek od samego początku był zdecydowany na Jerrellsa. Co prawda na liście były nazwiska innych rozgrywających (także takich, którzy mają kluby przy.red.), ale Woźniakowi bardzo podobała się gra Amerykanina, usłyszał też wiele pozytywnych opinii na jego temat z różnych klubów (prowadzono rozmowy z władzami Hapoelu Jerozolima, Dinamo Sassari czy Galatasaray).
- Pamiętam, że była taka noc, podczas której zobaczyłem Jerrellsa w czterech spotkaniach. Były to mecze w lidze włoskiej, ale też wróciłem do momentów z gry w Izraelu. Zrobiliśmy bardzo dokładny research na jego temat. Rozmawialiśmy z ludźmi z Hapoelu, Sassari, Galatasaray na temat jego gry, ale też cech osobowościach. Bardzo nas interesowało to, jakim Curtis jest człowiekiem poza boiskiem. Wszyscy wyrazili podobne opinie. Nic złego na jego temat nie usłyszeliśmy. Rozmawiałem też z samym zawodnikiem. Przedstawiłem mu wizję i jego rolę w zespole. Curtis był bardzo zainteresowany transferem do Włocławka - opowiada.
Jerrelssowi pozytywne opinie wydali także... zawodnicy Anwilu: Shawn Jones i Walerij Lichodiej. Z tym pierwszym Amerykanin grał w Hapoelu Jerozolima, z kolei z Rosjaninem występował w rosyjskim Uniksie Kazań (tam też grał wtedy Rolands Freimanis).
- Dla klubu i dla mnie, bo gdy graliśmy razem w Jerozolimie, trzymaliśmy się cały czas razem. Nie boję się powiedzieć, że był dla mnie najważniejszą osobą w tamtym momencie. Pokazał mi jak powinien zachowywać się profesjonalista na parkiecie i poza parkietem - komentuje (za kkwloclawek.pl) Jones.
Jerrells ma wielkie CV jak na polskie warunki. Amerykanin grał w wielu uznanych klubach - m.in. Fenerbarche, Uniks, Olimpia Mediolan. Ostatnio występował we włoskim Banco di Sardegna Sassari. Sęk w tym, że zawodnik miał długą przerwę, od czasów rozpoczęcia pandemii (marzec) nie grał w żadnym zespole. W klubie zdawali sobie z tego sprawę, chcieli podjąć ryzyko. Jego forma fizyczna jest daleka od ideału, ale umiejętności i wielkie opanowanie pozostały na swoim właściwym poziomie.
- Pod względem fizycznym ma pewne braki, jest nad czym pracować. W meczu z GTK było widać brak szybkości, ale należy pamiętać, że Curtis gra przede wszystkim głową. Robił wszystko na dużym spokoju, świetnie dyrygował drużyną - ocenia Woźniak.
Warto nadmienić, że gdy decydowano się na transfer Jerrellsa, część fanów Anwilu apelowała o powrót Tony'ego Wrotena, który w zeszłym sezonie był jedną z gwiazd zespołu. Sam Amerykanin podsycił plotki, udostępniając na Twitterze zdjęcie z jednym z kibiców Anwilu. Woźniak przyznaje, że jego nazwisko w ogóle nie pojawiło się na liście. Tłumaczy też, dlaczego Anwil potrzebował innego typu rozgrywającego. Wraca do czasów, gdy grę włocławian kreował McKenzie Moore.
Amerykanin miał dobre, nawet bardzo dobre statystyki, ale nie do końca pokazujące to, co rzeczywiście działo się z nim na parkiecie. Gra Anwilu w ataku była w wielu momentach mocno ograniczona, a nawet prymitywna. Gdy Amerykanin miał piłkę na obwodzie, jego obrońca odsuwał się od niego na bezpieczną odległość 2-3 metrów.
- W klubie były różne rozmowy. Trzeba było usiąść i spokojnie wyjaśnić np. niską liczbę asyst gracza. Gdzieś w tym wszystkim pojawiła się kandydatura Tony'ego Wrotena, ale nie rozważałem tej opcji na poważnie. To były raczej medialne doniesienia czy aktywność samego gracza w mediach społecznościowych. Tony to typ gracza, który holuje piłkę, a ja uważałem, że potrzebujemy PG, który uruchomi resztę zespołu przez pierwsze podanie, a nie ostatnie. Przecież McKenzie Moore miał bardzo dużo asyst, po 7-8, ale co z tego skoro większość akcji zwalniał, grał statycznie, dużo kozłował i czyhał na ostatnie podanie. Curtis statystycznie nie notuje wielu asyst, ale obejrzałem kilkanaście jego meczów, zarówno te "statystycznie" świetne, jak i słabsze i wiemy jedno: to gracz, który chętnie uruchamia zagrywki, przyspiesza grę, często wykonuje to pierwsze podanie w akcji, a asystę notuje ktoś inny - wyjaśnia Marcin Woźniak.
Z naszych źródeł wynika, że transfer Jerrellsa wiązał się z dużym wydatkiem finansowym. Podobno jego miesięczne wynagrodzenie spokojnie przekracza granicę 10 tysięcy dolarów i tym samym, dołączył do świetnie opłacanych: Ivana Almeidy i Shawna Jonesa.
Zobacz także:
Anwil Włocławek zerwał umowę z Amerykaninem. Dlaczego? Czy jego agent wytoczy działa? A może klub?
Właściciel zaszalał, sypnął dużą gotówkę. Jest Lampe, będzie medal?
Marek Wojtkowski, prezydent Włocławka: Anwil potrzebuje mocnej osobowości. Frasunkiewicz to ma [WYWIAD]
Stal traci ważnego gracza. Moore wyjeżdża do Niemiec! Dlaczego?