EBL. Kapitalny pojedynek Hindsa z Morrisem. HydroTruck Radom wygrywa horror z Legią Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jabarie Hinds
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jabarie Hinds
zdjęcie autora artykułu

Wielkie emocje i sensacyjne rozstrzygnięcie. HydroTruck Radom pokonał Legię Warszawa 71:70 odnosząc piąty triumf w Energa Basket Lidze. W ostatniej sekundzie rzutu na wygraną nie trafił znakomicie dysponowany Jamel Morris.

"Derby rządzą się swoimi prawami". To powiedzenie stare jak świat, a jednak nadal tak bardzo aktualne. Niedzielne spotkanie w Radomiu doskonale wpisuje się w ten slogan.

Rewelacyjna w tym sezonie Legia w dramatycznych okolicznościach przegrała z broniącym się przed spadkiem HydroTruckiem. To jednak goście mieli w swoich rękach losy meczu.

W ostatnich 30 sekundach działo się dużo, ale wynik nie drgnął. Najpierw Jabarie Hinds wyrwał piłkę z rąk Dariusza Wyki. Potem domagał się przewinienia, a na końcu spod kosza punktów nie potrafił zdobyć Brett Prahl. Legia miała swoją akcję. Lester Medford wypatrzył w narożniku doskonałego tego dnia Jamela Morrisa, ale ten najważniejszego rzutu w meczu nie wykorzystał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką

Ofensywne popisy Morrisa i Hindsa były prawdziwą ozdobą tego starcia. Lider Legii Warszawa mecz zakończył z dorobkiem 31 punktów - wykorzystał 10 z 16 rzutów z gry. Do momentu decydującego rzutu miał 6/7 zza łuku. Piłka nie mogła powędrować w lepsze ręce.

Po drugiej stronie szalał Hinds, który również uzbierał 31 "oczek". Ten "otworzył się" w drugiej połowie - to w niej zdobył aż 23 punkty. Trafił 12 z 24 rzutów z gry (w tym 4/5 zza łuku). W swoich statystykach miał jeszcze po cztery zbiórki, asysty i przechwyty.

Końcówka spotkania nieco zrekompensowała wszystkim to, co działo się wcześniej. Zawodnicy obu zespołów bardzo długo wchodzili na swoje obroty. Przed przerwą mało było ciekawych i skutecznych akcji. Po zmianie stron nastąpiła eksplozja - w samej trzeciej kwarcie obie ekipy łącznie zdobyły aż 51 punktów.

Radomianie wygrali pomimo aż 19 strat i braku na parkiecie Danilo Ostojica. Podopieczni Roberta Witki dobrze radzili sobie jednak na dystansie - trafili 12 "trójek" przy 26 próbach. Legia dla odmiany w tym elemencie miała tylko 9/31. Rozdała też tylko 8 asyst. Problemem był też na pewno fakt, że trener Wojciech Kamiński praktycznie nie miał Earla Watsona. Borykający się z urazem barku środkowy spędził na parkiecie zaledwie 4 minuty.

HydroTruck Radom - Legia Warszawa 71:70 (15:11, 18:22, 26:25, 12:12)

HydroTruck: Jabarie Hinds 31, Dayon Griffin 10, Roberts Stumbris 9, Marcin Piechowicz 8, Filip Zegzuła 7, Brett Prahl 4, Daniel Wall 2, Aleksander Lewandowski 0.

Legia: Jamel Morris 31, Jakub Karolak 12, Lester Medford 9, Nickolas Neal 7, Dariusz Wyka 4 (10 zb), Adam Linowski 3, Grzegorz Kamiński 2, Grzegorz Kulka 2, Earl Watson 0, Jakub Sadowski 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1
30
27
3
2853
2357
57
2
30
21
9
2540
2306
51
3
30
20
10
2547
2384
50
4
30
20
10
2513
2377
50
5
30
19
11
2531
2379
49
6
30
17
13
2433
2414
47
7
30
17
13
2354
2415
47
8
30
16
14
2505
2472
46
9
30
14
16
2470
2539
44
10
30
12
18
2579
2623
42
11
30
12
18
2572
2677
42
12
30
11
19
2455
2550
41
13
30
10
20
2481
2580
40
14
30
10
20
2333
2485
40
15
30
8
22
2233
2584
38
16
30
6
24
2558
2815
36

Zobacz także: Nieoficjalnie: Duży transfer! D.J. Cooper nowym zawodnikiem Arged BMSlam Stali! Kapitalna czwarta kwarta Astorii. Piorunujący finisz dał triumf nad Śląskiem

Źródło artykułu: