To miało być największe wydarzenie pierwszej rundy Energa Basket Liga Kobiet i największy test dla obu zainteresowanych ekip, które dotychczas wygrały wszystkie swoje mecze - Arka i CCC mają aktualnie bilans 8:0.
Niestety do hitu, który miał odbyć się w środę 9 grudnia, nie dojdzie. Wszystko przez koronawirusa, który pojawił się w obozie "Pomarańczowych".
Cała drużyna CCC udała się na przymusową kwarantannę, a co za tym idzie najbliższe mecze z udziałem polkowiczanek będą rozegrane w innych terminach - przełożony bowiem zostanie też pojedynek z ekipą PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski, który miał odbyć się w niedzielę 13 grudnia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków
- Wiedzieliśmy o tym, że musimy być gotowi na takie sytuacje. Pierwsze dwa mecze sezonu musieliśmy przełożyć ze względu na zachorowania u rywali, a teraz przyszedł czas na nas - komentuje sytuację trener Karol Kowalewski.
Nie ma dobrego momentu na koronawirusa, ale młody trener przyznaje, że ten jest najgorszym z możliwych. - Niestety to najgorszy dla nas moment. Forma rosła, a przed nami był mecz z VBW Arką Gdynia. Naszym zadaniem jest teraz przede wszystkim zadbanie o zawodniczki i monitorowanie ich stanu zdrowia - dodał. Koszykarki będą trenować "zdalnie".
CCC do gry wróci najprawdopodobniej 18 grudnia, kiedy to w Lublinie zmierzyć ma się z Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS.
Zobacz także:
Suzuki Puchar Polski. Kto zagra o pierwsze trofeum w sezonie? Została jedna niewiadoma
To już informacja oficjalna. Klub z czołówki EBL pożegnał się ze swoim trenerem