Jayson Tatum z roku na rok czyni coraz większe postępy. Boston Celtics postawili na niego z trzecim numerem w drafcie 2017 i zdecydowanie nie mogą żałować swojego wyboru. Obok Donovana Mitchella z Utah Jazz, to właśnie skrzydłowy "Celtów" jest obecnie największą gwiazdą NBA, która brała udział w tamtym naborze. Zresztą gracz Jazzmanów otrzymał propozycję maksa chwilę wcześniej od Tatuma, na co również przystał bez zawahania.
Kariera obu tych zawodników przebiega bardzo podobnie. Z roku na rok czynią oni regularne postępy i dla obu minione play-offy - przynajmniej indywidualnie - były bardzo udane. Celtics zagrali w nich 17 spotkań, w których Tatum średnio zdobywał 25,7 punktu, dodając do nich po 10 zbiórek i 5 asyst. Ostatecznie nie zdołał jednak wprowadzić swojej drużyny do wielkiego finału, bowiem w półfinałowej serii lepsi okazali się Miami Heat, którzy wygrali ją 4-2.
W ostatnich dniach bostończycy przeszli małą przebudowę, w ramach której pozyskali Tristana Thompsona i Jeffa Teague'a, ale za to stracili Enesa Kantera, Brada Wanamakera i przede wszystkim Gordona Haywarda. Odejście ostatniego z wymienionych, który wybrał ofertę Charlotte Hornets (więcej tutaj >>), oznacza, że na Tatumie spocznie jeszcze większy ciężar gry, ale w końcu dlatego klub daje mu maksymalne możliwe pieniądze.
Za pięcioletnią umowę 22-latek może zgarnąć nawet 195 milionów dolarów, o ile spełni warunek związany ze znalezieniem się w jednej z trzech najlepszych piątek po sezonie 2020/21. Warto dodać, że w poprzednich rozgrywkach Tatum był w trzecim składzie, więc jak najbardziej jest w stanie co najmniej powtórzyć to osiągnięcie.
Jayson Tatum is getting paid (via @wojespn) pic.twitter.com/6hzFmLhm91
— ESPN (@espn) November 22, 2020
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta