W Finale NBA jest już 2-0. Los Angeles Lakers pokonali w piątek Miami Heat 124:114 i od pierwszego tytułu od 2010 roku, a siedemnastego w historii klubu, dzielą ich tylko dwa zwycięstwa.
Lakers wystąpili w tym spotkaniu w specjalnych, czarnych koszulkach z edycji "Black Mamba" na cześć zmarłego tragicznie w styczniu Kobego Bryanta, który brał udział w ich projektowaniu. Grali w nich po raz czwarty w tych play-offach i odnieśli czwarty sukces.
LeBron James podkreślał po meczu, że Bryant inspiruje zarówno jego, jak i cały zespół. To właśnie jemu i jego bliskim dedykują zwycięstwa. - O to w tym wszystkim chodzi. Myślimy o rodzinie Bryantów i mamy nadzieję, że sprawiamy, że są dumni - podkreślał James.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się
Anthony Davis zdobył w drugim meczu przeciwko Heat 32 punkty, a LeBron 33. Zostali pierwszym duetem od 18 lat, który w finałowym meczu rzucił w barwach Lakers po minimum 32 "oczka". Wcześniej w trzecim spotkaniu serii z New Jersey Nets w 2002 roku dokonali tego równocześnie Shaquille O'Neal i Kobe Bryant. Prowadzony przez nich zespół z Kalifornii zdobył wtedy mistrzostwo NBA.
- To aż niewiarygodne, że chociażby możemy być porównywani z takimi wspaniałymi postaciami - mówił skromnie LeBron James, który bierze udział w Finale NBA po raz dziesiąty w karierze. Teraz pierwszy raz prowadzi na tym etapie 2-0.
Kobe Bryant reprezentował barwy Los Angeles Lakers od 1996 do 2016 roku. Wywalczył w ich barwach pięć mistrzostw NBA (2000-2002, 2009, 2010), a przy tym dwukrotnie został wybierany MVP Finałów. Zmarł 26 stycznia w katastrofie śmigłowca.
To the Bryant Family: "We're with you guys. We love you guys." pic.twitter.com/JtZ2p6AtqI
— Los Angeles Lakers (@Lakers) October 3, 2020
Czytaj także: Doc Rivers poprowadzi 76ers. Podpisze pięcioletni kontrakt
Finalistów NBA łączy seksowna fitnesska. Katya Elise Henry to specjalistka od treningów na pośladki