EBL. Jakub Schenk złamał MKS. Rewelacyjny finisz i wygrana Kinga Szczecin

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mateusz Zębski
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Mateusz Zębski

Koszykarze Kinga Szczecin zafundowali mały rollercoaster swoim fanom. Ci halę opuszczali jednak zadowoleni, bo ich podopieczni w pierwszym meczu nowego sezonu ograli 73:67 MKS Dąbrowa Górnicza. Bohaterem meczu był Jakub Schenk.

MKS po swoje ostatnie zwycięstwo w Energa Basket Lidze sięgnął 9 listopada 2019 roku - na przełamanie będzie musiał jeszcze poczekać. W Szczecinie był naprawdę blisko, a na finiszu zabrakło ofensywnego lidera.

Początek meczu nie zapowiadał takich emocji. Podopieczni Łukasza Bieli szybko narzucili szalone tempo, a nie do zatrzymania był efektownie grjący Cleveland Melvin - finalnie najskuteczniejszy zawodnik meczu (22 punkty).

King już w pierwszej kwarcie prowadził różnicą 12 punktów (24:12) i wydawało się, że spokojnie pomknie do przodu. Szczecińska maszyna zaczęła jednak szwankować - szczególnie w ofensywie, gdzie zgubiła swój rytm.

Swoją grę za to poukładał w końcu MKS, który już na starcie drugiej kwarty miał 13 strat. Z każdą kolejną minutą dąbrowianie wyglądali jednak lepiej - szczególnie w defensywie. To ona w połączeniu z kilkoma skutecznymi kontrami spowodowały, że to dąbrowianie prowadzili przed przerwą. Po zmianie stron King długo nie był w stanie złapać swojego rytmu. Ba! Minutę przed końcem trzeciej części goście prowadzili nawet 49:40.

Wtedy sprawy w swoje ręce wziął jednak Jakub Schenk - jego celna "trójka" dała sygnał do odrabiania strat, a on sam w kluczowej części był nie do zatrzymania. Zdobył w niej 12 ze swoich 17 "oczek" - to on czterema celnymi rzutami wolnymi w ostatnich 12 sekundach meczu przypieczętował sukces.

Schenk i Melvin to główne czynniki, które zadecydowały o wygranej Kinga. Swoje dołożył Mateusz Zębski, który tradycyjnie robił na parkiecie wszystko. W statystykach zapisał 8 punktów, 7 zbiórek, 5 przechwytów i 4 asysty.

Dąbrowianie byli o włos - w czwartej kwarcie kilka złych decyzji w ataku czy brak zastawienia pod bronionym koszem (14 zbiórek w ataku Kinga) zniweczyło cały wysiłek. 18 strat i 3/16 z dystansu również nie pomogły. Sacha Killeya-Jones skompletował double-double, ale również miał duże wahania.

Warto dodać, że gospodarze na inaugurację musieli radzić sobie bez Pawła Kikowskiego - snajper Wilków ma problemy z kolanem i czeka na ostateczną diagnozę. Dopiero wtedy wiadomo będzie ile potrwa jego przerwa w grze.

King Szczecin - MKS Dąbrowa Górnicza 73:67 (24:14, 7:18, 14:17, 28:18)

King: Cleveland Melvin 22, Jakub Schenk 17, Kasey Hill 11, Mateusz Zębski 8, Dominik Wilczek 6, Adam Łapeta 5, Thomas Davis 2, Mateusz Bartosz 2 (12 zb).

MKS: Sacha Killeya-Jones 16 (10 zb), Elijah Wilson 12, Lee Moore 8, Mikołaj Ratajczak 8, Michał Nowakowski 7, Jakub Motylewski 7, Ivan Karacić 5, Andy Mazurczak 4, Marek Piechowicz 0, Konrad Dawdo 0.

Zobacz także:
Więcej armat GTK zadecydowało o triumfie nad Polskim Cukrem. Historyczny triumf gliwiczan
Twarde Pierniki czekają, Amerykanie czekają. Pozwolenia na pracę uruchomi wzmocnienia w Toruniu

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

Komentarze (0)