NBA. Zion Williamson znów czuł, że żyje. 76ers rzutem na taśmę pokonali Spurs

Getty Images / Ashley Landis-Pool / Na zdjęciu: Zion Williamson
Getty Images / Ashley Landis-Pool / Na zdjęciu: Zion Williamson

Zion Williamson zaliczył swój najdłuższy i najlepszy mecz na Florydzie, gdzie liga NBA 30 lipca wznowiła sezon 2019/2020. Starcie 76ers z Spurs trzymało w niepewności do ostatnich sekund.

Philadelphia 76ers nie rozpoczęła restartu sezonu 2019/2020 w kompleksie ESPN Wide World of Sports w najlepszy sposób, ale po porażce z Pacers, teraz się zrehabilitowała. Drużyna z Filadelfii w poniedziałek rzutem na taśmę pokonała bardzo dobrze spisujących się na Florydzie San Antonio Spurs.

Podopieczni Gregga Popovicha prowadzili 129:128, kiedy na linię rzutów wolnych 10,4 sekundy przed końcem meczu wysłany został Derrick White. Trafił jednak tylko raz.

Bohaterem 76ers został Shake Milton, który dostał piłkę od Ala Horforda na obwodzie, poczuł się pewnie i zdecydował na oddanie najważniejszego rzutu. 23-latek trafił za trzy, dzięki czemu jego drużyna objęła prowadzenie 131:130.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zobacz, jak Wilfredo Leon spędza wakacje

Spurs wzięli przerwę, ale po niej pudło zaliczył Jakob Poeltl, a Joel Embiid przypieczętował pierwszy sukces 76ers w Disneylandzie. Kameruńczyk miał 27 punktów i dziewięć zbiórek, a 25 punktów dodał Tobias Harris.

Jeśli New Orleans Pelicans (29-38) chcą awansować do fazy play off, muszą zacząć wygrywać. Ta sztuka udała im się w starciu z Memphis Grizzlies (32-36), aktualnie ósmym zespołem Konferencji Zachodniej. Więcej swobody od trenera Alvina Gentry'ego otrzymał Zion Williamson i od razu były tego efekty.

Pelicans ograniczają minuty swojej młodej gwiazdy w obawie przed przeciążeniem i co się z tym wiąże, większym ryzykiem kontuzji. 20-latek spędził na parkiecie 25 minut i zdobył w tym czasie 23 punktów, siedem zbiórek i pięć asyst. Brandon Ingram dodał 24 "oczka", a Luizjańczycy triumfowali 109:99.

Sztab trenerski Pelicans pozwolił Williamsonowi wrócić na parkiet w końcówce spotkania, a Zion, jak sam powiedział, znów czuł, że żyje. - Wreszcie odnalazłem u siebie ducha współzawodnictwa i cieszę się, że trener z całym zespołem zaufali mi, dając dokończyć mecz - komentował absolwent uczelni Duke.

U Memphis Grizzlies słabo spisywał się Ja Morant, który w blisko 40 minut zdobył 11 punktów i wykorzystał zaledwie 5 na 21 oddanych rzutów, w tym 1 na 10 za trzy.

Nikola Jokić zakończył poniedziałkowe spotkanie z triple-double na poziomie 30 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst, a jego Denver Nuggets pokonali po dogrywce Oklahomę City Thunder 121:113. Jeszcze bardziej pozytywne wrażenie, niż Serb, wywarł 22-letni Michael Porter. Taka forma tych dwóch zawodników musiała zapewnić ich drużynie korzystny wynik.

Porter, który w tym sezonie zdobywa średnio 7,5 punktu na mecz, przeciwko Thunder rzucił rekordowe w karierze 37 "oczek". Wykorzystał 12 na 16 oddanych rzutów z pola, a ponadto zanotował też 12 zbiórek. - Ma niesamowite warunki fizyczne, jest wysoki, potrafi seryjnie trafiać, ma świetnie ułożoną rękę i zdobywa punkty w bardzo skuteczny sposób - komplementował Portera trener Mike Malone. - Potrafi też zbierać na bardzo wysokim poziomie. Dziś zobaczyliśmy wszystkie z jego atutów - dodawał, cytowany przez ESPN.

Oklahoma City Thunder mogła zakończyć spotkanie już w regulaminowym czasie. Chris Paul przy wyniku 108:109 miał dwa rzuty wolne na 2,9 sekundy przed końcem czwartej kwarty, ale trafił tylko raz. W dodatkowych pięciu minutach "Grzmot" zdobył tylko cztery punkty.

Indiana Pacers nie miała problemów z pokonaniem Washington Wizards (111:100), a TJ Warren, który w pierwszym meczu rzucił aż 53 punkty, tym razem zapisał przy swoim nazwisku 34 "oczka". Skrzydłowy jest w formie.

Mistrzowie NBA po zwycięstwie nad Los Angeles Lakers, w następnym meczu w "bańce" uporali się także z Miami Heat. Kyle Lowry zaliczył mniej efektywne spotkanie, ale świetnie spisywał się drugi z rozgrywających Toronto Raptors, Fred VanVleet. 26-latek zdobył 36 punktów, wykorzystał 7 na 12 oddanych rzutów za trzy i razem z Pascalem Siakam (22 punkty) poprowadził obrońców tytułu do sukcesu 107:103.

Heat popełnili w końcówce dwie straty z rzędu, które kosztowały ich zwycięstwo. Najpierw źle podał Goran Dragić, a później Jimmy Butler. Trener drużyny z Miami, Erik Spoelstra pytany o te błędy przez dziennikarzy podczas wideokonferencji nie chciał udzielać komentarza. Powiedział tylko, że "taka jest koszykówka".

Wyniki:

Miami Heat - Toronto Raptors 103:107 (17:23, 27:25, 35:36, 24:23)
(Dragic 25, Olynyk 17, Butler 16, Crowder 16 - VanVleet 36, Siakam 22, Ibaka 15)

Oklahoma City Thunder - Denver Nuggets 113:121 po dogrywce (22:23, 29:27, 30:28, 28:31, 4:12)
(Gilgeous-Alexander 24, Paul 23, Gallinari 20 - Porter Jr. 37, Jokic 30, Millsap 17, Morris 17)

Washington Wizards - Indiana Pacers 100:111 (21:20, 26:36, 21:34, 32:21)
(Bryant 20, Robinson 17, Napier 16 - Warren 34, Brogdon 20, Turner 17, A. Holiday 17)

New Orleans Pelicans - Memphis Grizzlies 109:99 (26:22, 32:29, 21:23, 30:25)
(Ingram 24, Williamson 23, Redick 16 - Jackson Jr. 22, Allen 17, Brooks 15)

Philadelphia 76ers - San Antonio Spurs 132:130 (35:32, 29:30, 35:25, 33:43)
(Embiid 27, Harris 25, Richardson 19 - DeRozan 30, Gay 24, White 20)

Utah Jazz - Los Angeles Lakers 108:116 (24:24, 32:34, 20:28, 32:20)
(Mitchell 33, Conley 24, Gobert 16 - Davis 42, James 22, Howard 11)

Czytaj także: Wielki pościg Rockets. Strata Antetokounmpo i stalowe nerwy Westbrooka
Olbrzymi pech młodej gwiazdy Magic. Jonathan Isaac zerwał więzadło, czeka go długa przerwa 

Komentarze (0)