Transfery w EBL. Kiedyś Anwil, teraz Stal? Jaylin Airington: Chciałbym wrócić do Polski

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Jaylin Airington
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Jaylin Airington

- Grę w Polsce wspominam doskonale. Nie ukrywam, że chciałbym tam wrócić. Wiem, że mój agent prowadzi rozmowy - mówi nam Jaylin Airington, były koszykarz Anwilu Włocławek, który znalazł się na celowniku BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski.

Władze Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski budują bardzo mocny skład na sezon 2020/2021. Ostrowianie przeprowadzili dwa transfery, które odbiły się szerokim echem w koszykarskim środowisku. Kontrakty Josipa Sobina i Jamesa Florence'a były bardzo często komentowane.

To nie koniec. W klubie pracują nad kolejnymi wzmocnieniami. W kuluarach pada sporo nazwisk, które już niedługo mogą trafić do ostrowskiego zespołu (--> TUTAJ WIĘCEJ).

"Stary znajomy" z PLK

Jednym z nich jest Jaylin Airington, który w sezonie 2017/2018 występował w mistrzowskim Anwilu Włocławek. Z naszych informacji wynika, że w klubie rozważają jego kandydaturę, choć transfer może pokrzyżować drobna kontuzja, z którą Airington zmagał się w ostatnim czasie. Trwają rozmowy z jego agentem. Amerykanin bardzo chciałby wrócić do Polski.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy

- Faktycznie coś jest na rzeczy! - uśmiecha się Amerykanin, który może grać na pozycjach rzucającego obrońcy i niskiego skrzydłowego. Jest zawodnikiem atletycznym i dobrym obrońcą.

- Jestem w stałym kontakcie z agentem, który prowadzi rozmowy z ostrowskim klubem. Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do Polski. Spędziłem tutaj swój debiutancki sezon w Europie i bardzo miło go wspominam. Pamiętam kapitalne play-off i serię finałową ze Stalą. To było coś - przyznaje 27-letni Airington.

Milicić bardzo go chwalił

Początkowo Airington nie spisywał się najlepiej w Anwilu, spadła na niego krytyka ze strony kibiców, ale trener Igor Milicić nie zamierzał go zwalniać. Warto było na niego czekać, bo w dalszej części sezonu Amerykanin wskoczył na wysoki poziom. Cierpliwość się opłaciła.

W końcowej fazie rozgrywek trudno było sobie nawet wyobrazić grę Anwilu bez Airingtona, który był szalenie efektywny po obu stronach parkietu. Amerykanin w całym sezonie wystąpił w 41 meczach, w których przeciętnie notował 8,5 punktu, 2,1 zbiórki i 2,1 asyst.

Milicić, który pozyskał go za niewielkie pieniądze (około 3 tysiące dolarów), swego czasu nazwał go nawet najlepszym transferem Energa Basket Ligi. Argumentował to tak: "On szybko dopasował się do warunków europejskiej koszykówki, jak i naszego systemu gry. Świadomie go wybraliśmy. Czekamy na jego eksplozję formy. On może grać jeszcze lepiej. Licząc wartość do jakości - to uważam, że jest to jeden z najlepszych transferów w PLK".

Wydawało się, że zawodnik zostanie w ekipie mistrza Polski na kolejny sezon, ale jego oczekiwania finansowe bardzo wzrosły. Amerykanin po grze we Włocławku przeniósł się na Węgry. Trafił do Szolnoki Olaj, z którym wystąpił w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i FIBA Europe Cup (tam notował 8 pkt na mecz). W minionym sezonie był na Ukrainie, w ekipie Czerkasy Monkeys przeciętnie zdobywał 9,6 punktu i miał 5 asyst.

Zobacz także:
EBL. Łączyński-Anwil: czy będzie wielki powrót? "Odbyłem rozmowę z trenerem Mihevcem" [WYWIAD]
Koszykówka. Andrzej Person: Polska koszykówka to huki, krzyki i przekleństwa [WYWIAD]
EBL. Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu Włocławek: Nie ma żadnej rewolucji

Źródło artykułu: