Koronawirus. Hiszpania oczami Adama Waczyńskiego. Puste ulice, kontrole, oklaski dla medyków i koncerty na tarasach

Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Adam Waczyński
Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Adam Waczyński

- Solidarność ludzi jest ogromna, a codzienne oklaski dla medyków, koncerty na tarasach bardziej jednoczą. Staram się myśleć pozytywnie - mówi Adam Waczyński, koszykarz, który aktualnie przebywa w Hiszpanii.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Pamela Wrona, WP SportoweFakty: Mówił pan niedawno, że w Hiszpanii na razie nie widać paniki w związku z koronawirusem. Co może powiedzieć pan dziś, po kilku tygodniach?
Adam Waczyński, Unicaja Malaga: [/b]

Sytuacja zmieniła się dosyć drastycznie i dramatycznie. Na ulicach jest właściwie znikoma ilość ludzi i samochodów. Wszędzie w sklepach tylko ludzie w maskach i rękawiczkach. Ochrona ściśle wydaje polecenia jak się zachować przed wejściem do sklepu. Poruszać się dalej niż do najbliższego sklepu albo apteki nie można. Wjazd na obwodnicę i autostradę jest tylko za pozwoleniem rządowym. Są duże kary finansowe i wszyscy stosują się do wytycznych z góry. Sam ostatnio udając się do sklepu miałem aż 3 kontrole policji.

Jeśli chodzi o sferę sportową, to treningi mamy odwołane na razie bez daty ich wznowienia. Trenujemy w domu i staramy się być w formie do następnej wiadomości rządowej, ale przede wszystkim następnej wiadomości ligi ACB. Liga jest na razie zawieszona do 24 kwietnia i nie wiadomo jak to się wszystko skończy.
Czuć, że sytuacja jest poważna?

Zmiany są bardzo odczuwalne w każdym aspekcie. Ale widać, że wszyscy starają się do tego stosować, żeby jak najszybciej wrócić do normalności. Solidarność ludzi jest ogromna, a codzienne oklaski dla medyków, koncerty na tarasach bardziej jednoczą. W Maladze sygnał karetek słychać tylko o godzinie 20:00. Całe miasto dziękuje służbie zdrowia za ich ogromny wysiłek.

Staram się myśleć pozytywnie. Myślę, że każdemu jest ciężko, ale tym razem stosując się do ustalonych zasad możemy wygrać ten "mecz".

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film


Sport zszedł na dalszy plan. Jak spędza pan czas na kwarantannie?

Staram się korzystać z czasu rodzinnego i wykorzystywać go na maksa. Życie niestety jest nieprzewidywalne i trzeba cieszyć się każdym dniem. Pierwszy raz mamy okazję być ze sobą tyle czasu, robić wszystko razem. Staramy się wykorzystać ten czas jak najlepiej, nadrobić zaległości. Najbardziej lubimy wspólne codzienne treningi.

Tego brakuje najbardziej?

Oczywiście, że tak. To było nasze życie. Koszykówka to nie tylko praca, ale też pasja. Brakuje nam tego i już nie możemy się doczekać kiedy wznowimy grę. Miał właśnie nadejść ten najlepszy i najważniejszy czas - play-off! Inaczej przechodzi się wakacje po sezonie, a inaczej okres, który jest w zawieszeniu. Jednak głód koszykówki właśnie przyszedł w okresie, w którym to wszystko się zatrzymało.
W mediach społecznościowych pojawiło się kilka nagrań z pana treningów. Jak na dłuższą metę widzi pan przygotowania w takiej formie?

Ciężko określić ile czasu moglibyśmy tak ćwiczyć przed wznowieniem sezonu. Jednak bez biegania za piłką na boisku, które ma ponad 20 metrów długości nie robi się odpowiedniej formy i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Jesteśmy jednak profesjonalistami i robimy wszystko, żeby ten powrót do optymalnej formy był jak najmniej bolesny.
Jaką siłę sprawczą może odgrywać czas?

Również ciężko wróżyć z czegoś, czego dokładnie nie wiemy. Tak naprawdę liga ACB się jeszcze nie zakończyła. Myślę, że swoją decyzję mocno uzależniają od NBA. Były plotki, że sezon będzie dokończony w wakacje, ale wszystko zmienia się z dnia na dzień. Przyszły sezon jest w ogóle wielką niewiadomą. Był uzależniony od wyników drużynowych, od tego w jakich pucharach będziemy grali i tak dalej. Wszystko czas pokaże.

Patrząc na to co się dzieje, wyobraża pan sobie możliwość dokończenia rozgrywek?

Tak jak wspomniałem, myślę, że ACB czeka co zrobi NBA i jakie decyzje podejmie. Wszystkie ligi praktycznie zastopowały i gdyby jakoś lidze hiszpańskiej i NBA udało się wznowić granie, to wszystkie oczy byłyby zwrócone właśnie na te ligi. Mogliby pewnie odrobić część strat wyrządzonych przez tę przerwę. Ale to tylko gdybanie i tak jak mówię, sprawy rozwijają się dosyć dynamicznie i ciężko cokolwiek zaplanować i przewidzieć.

Jak radzi sobie z tym środowisko koszykarskie? Jak pozostali zawodnicy, działacze, kibice, reagują na to, że być może już nie zagrają w tym sezonie?

Wszyscy są na pewno zawiedzeni, ale zdrowie w całej tej sytuacji jest najważniejsze. Działacze oczywiście są zaniepokojeni i szukają pewnych rozwiązań razem z włodarzami ligi, żeby straty były jak najmniejsze. Na razie nie myślimy o końcu sezonu. Zarówno liga ACB jak i Unicaja starają się umilić ten czas wszystkim kibicom. Prowadzimy wiele rozmów live między sobą z pytaniami od kibiców. Klub udostępnia wszystkie mecze na swoich mediach społecznościowych. Ostatnio można było zobaczyć nasz finałowy mecz kiedy zdobyliśmy Eurocup w 2017 roku. Kilka dni temu miałem trening online z moją drużyną Malaga Down, której jestem ambasadorem. Dzięki temu łatwiej znieść ten czas bez koszykówki.
Śledzi pan to, co się dzieje w naszym kraju?

Sprawdzam często jak wygląda sytuacja w Polsce i mam nadzieję, że szybko zostanie opanowana. Mocno się martwię o zdrowie rodziny i wszystkich bliskich. Będąc tak daleko nie bardzo można pomóc.

A w koszykówce? Kontrowersyjnym tematem są kwestie finansowo-kontraktowe.

Jako członek Związku Zawodowego Koszykarzy uważam, że najważniejszy jest dialog z zawodnikami. Nie podejrzewam, żeby któryś z zawodników nie widział co się dzieje i jakie mogą być skutki tego kryzysu. Jest to problem ogółu i każdy zdaje sobie sprawę, że musi iść na ustępstwa. Zawodnicy domagają się jedynie normalnej rozmowy, szacunku, aby wspólnie wypracować kompromis w tych trudnych czasach.
Z czego mogą wynikać wszelkie nieporozumienia między klubami a zawodnikami?

Nie można wkładać wszystkich do jednego worka. Kilka klubów - z moich informacji - podeszło do sprawy bardzo profesjonalnie. Prowadzą rozmowy z zawodnikami i agentami. Nie zostawiają nikogo bez pomocy. Koszykarze czekają cierpliwie na rozwiązania i są otwarci na rozmowy. Myślę, że po wszystkich meczach, gdzie zawodnicy godnie reprezentowali barwy swojego klubu, zasługują przynajmniej na wyrozumiałość i szacunek, a nie zrywane kontrakty i szantaże związane z zaległościami.
Z drugiej strony, wiele klubów może bać się o swoją przyszłość. Koszykarzom też nie jest wcale łatwo.

Nie wiemy jak to będzie wyglądało na dzień dzisiejszy. Na pewno cała koszykówka ucierpi, ale trzeba być dobrej myśli i wierzyć, że wszystko szybko wróci do normalności.

Jak do tego tematu podchodzą w pana klubie?

Tutaj wszystko jest konsultowane z zawodnikami. Kontrakty są gwarantowane finansowo, ale każdy jest człowiekiem i myślę, że jak zamkną ligę to trzeba będzie wypracować kompromis. Najważniejsza jest w tym wszystkim rozmowa. Jeśli chodzi o budżety hiszpańskich klubów na przyszłe lata to myślę, że trzeba się wstrzymać z oceną i gdybaniem. Na ten moment ciężko przewidzieć do kiedy ten stan będzie się utrzymywał i jakie będą jego dokładne konsekwencje.

Ostatnie miesiące z pewnością nie były łatwe. Mimo tego, pozytywnie patrzy pan w przyszłość?

Rodzina jest dla mnie ostoją i siłą, dzięki niej mogę oderwać się od rzeczywistości. Poza tym, z reguły jestem pozytywnym człowiekiem i nawet w najtrudniejszych sytuacjach staram się dostrzec pozytywne aspekty. Próbuję widzieć zawsze to światełko w tunelu, nawet kiedy wszystko układa się fatalnie. Na boisku jest łatwiej. Chociaż czasami rzeczy dzieją się nie po naszej myśli, to tak naprawdę mamy realny wpływ na to, co się wydarzy. Jestem pewien, że wyjdziemy z tego pojedynku zwycięsko. Życzę wszystkim dużo zdrowia i Wesołych Świąt![b]

Zobacz także: [/b]

Koronawirus. Mama wspierała go z trybun, on wspiera ją gdy idzie do szpitala. "Jest potrzebna nie tylko w domu"

Koszykówka. Adam Waczyński zawiedziony Mike'em Taylorem. "Nie stanął w mojej obronie"

Komentarze (0)