Puchar Polski koszykarzy. Anwil - HydroTruck. Pech Moore'a. Jego występ mocno wątpliwy

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: McKenzie Moore
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: McKenzie Moore

Wielki pech McKenziego Moore'a. Amerykanin w trakcie ćwierćfinałowego spotkania ze Startem Lublin w ramach Suzuki Pucharu Polski doznał... dwóch urazów. Jego występ w sobotnim meczu z HydroTruckiem Radom stoi pod ogromnym znakiem zapytania.

Dwie kontuzje w jednym meczu? To zdarza się niezwykle rzadko. Taką sytuację na własnej skórze odczuł McKenzie Moore, nowy rozgrywający Anwilu Włocławek, który do zespołu trafił w miejsce Tony'ego Wrotena.

Amerykanin na początku spotkania ze Startem Lublin (87:81) w ćwierćfinale Suzuki Pucharu Polski zderzył się głowami z Grzegorzem Grochowskim.

Oszołomiony Moore momentalnie wybiegł z hali i dopiero po kilku minutach pojawił się na ławce Anwilu. Gdy już wrócił okazało się, że doznał urazu nosa. Pojawiło się zadrapanie, ale z tym poradzili sobie przedstawiciele sztabu medycznego włocławskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."

Moore zdołał wrócić na boisko w drugiej połowie, ale po kilku minutach znów nabawił się kontuzji. Zawodnik na tyle nieszczęśliwie postawił nogę na parkiecie, że doznał urazu skokowego. Na parkiet już nie wrócił, a jego kostka została obłożona lodem.

Jego występ w sobotnim spotkaniu z HydroTruckiem Radom stoi pod ogromnym znakiem zapytania. "Mało prawdopodobny" - tak piszą przedstawiciele Anwilu Włocławek.

Amerykanin w czwartkowym spotkaniu spędził na parkiecie osiem minut. W tym czasie zanotował pięć asyst, cztery zbiórki i jeden punkt.

Czytaj także:
EBL. Igor Milicić: Anwil chce iść w stronę stabilizacji. Będzie łatwiej o wyniki (wywiad)
EBL. Michał Kolenda: Nie jestem w cieniu brata. Marzę o grze za granicą (wywiad)

Źródło artykułu: