EBL. PGE Spójnia Stargard buduje twierdzę. Obrona, jak za dawnych lat

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: trener Jacek Winnicki i koszykarze PGE Spójni Stargard
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: trener Jacek Winnicki i koszykarze PGE Spójni Stargard

Koszykarze PGE Spójni wygrali trzeci mecz z rzędu przed stargardzką publicznością. Takiej serii nie mieli od awansu do Energa Basket Ligi. Z Treflem Sopot stracili tylko 69 punktów.

Rywale po każdym spotkaniu podkreślają, jak trudny to jest teren. Wcześniej jednak przyjezdni dość często wygrywali w Stargardzie. W trzech ostatnich pojedynkach PGE Spójnia odnosiła zwycięstwa, a po meczach długo świętowała z fanami. - Bardzo dobrze czujemy się w naszej hali. Mamy super kibiców. Jest świetna atmosfera. Oni powodują, że w ważnych momentach potrafią zdeprymować przeciwnika. Dzięki bardzo dobremu dopingowi sprawiają, że nam się gra lepiej - powiedział trener Jacek Winnicki.

Gospodarze wygrali z Treflem Sopot 78:69. Wynik poprawiła czwarta kwarta (33:24). Wcześniej zapowiadało się na niezwykle niski rezultat. PGE Spójnia broniła, jak za dawnych lat, kiedy słynęła właśnie z defensywy. - Przede wszystkim gratuluję zawodnikom pełnej determinacji, walki. Przez 40 minut graliśmy bardzo dobrze w obronie. Mieliśmy problemy w ataku. Otworzyliśmy się w czwartej kwarcie. Zdobyliśmy 33 punkty. Wtedy zagraliśmy zdecydowanie cierpliwiej - tłumaczył szkoleniowiec ekipy z Pomorza Zachodniego.

Czytaj też: Ciekawa historia. Polak zadawał pytanie Michaelowi Jordanowi

Stargardzianie po kilku minutach prowadzili 6:0, ale powinni wygrywać zdecydowanie wyżej. Później roztrwonili przewagę i mieli trudne momenty. W perfekcyjny sposób zatrzymali jednak bardzo groźny podkoszowy duet. Paweł Leończyk i Nana Foulland zdobyli tylko po trzy punkty.

ZOBACZ WIDEO Nie żyje Kobe Bryant. "Odszedł ktoś większy, ktoś kto działał na całe pokolenia i generacje młodych zawodników."

- Mieliśmy szanse żeby zbudować przewagę na początku spotkania. Nie wykorzystaliśmy sytuacji. Za bardzo zawodnicy chcieli i graliśmy za bardzo indywidualnie. Przez to bardzo trudno było złapać rytm. Nie było płynności. Na szczęście trzymaliśmy się defensywą. Graliśmy bardzo dobrze w obronie. Mieliśmy swoje założenia i z ich realizacji bardzo się cieszę. Do tej pory najsilniejszą bronią Trefla była gra wysokich i bardzo duża skuteczność tych zawodników. Naszą defensywą zmusiliśmy ich do innego grania. Zabraliśmy im rzuty - przyznał Jacek Winnicki.

Z czego wynikały takie problemy w ataku? - Zespół z Sopotu grał bardzo agresywną obronę. Bardzo dobrze grał od początku Michał Kolenda na Cowelsie i zmuszał go do trudnych rzutów. W końcu znaleźliśmy sposób najprostszy, jaki mógł być, czyli gra dwójkowa w pasie środkowym. Jakis otworzył nam grę. Przez to, że grał agresywnie na zasłonach zmuszał przeciwników do faulu. Wykonywał rzuty wolne. Miał otwarte trójki. Z tej samej akcji mieliśmy otwartą trójkę Kacpra Młynarskiego. Złapaliśmy w końcu rytm, ale kluczem była obrona - wyjaśnił trener PGE Spójni Stargard.

Zaskakującym bohaterem był Jokubas Gintvainis. Zdobył 19 punktów. Trafił 4/8 prób z gry i 9/10 rzutów wolnych. Miał też po trzy asysty i przechwyty. Litwin prowadził zespół do zwycięstwa w czwartej kwarcie. Na pomeczowej konferencji prasowej cieszył się z sukcesu oraz jego rozmiarów. Stargardzianie zgarnęli pełną pulę, bo mają lepszy bilans bezpośrednich spotkań. W Sopocie przegrali 64:68, a w piątek z nawiązką odrobili straty.

Zobacz także: Zawodnik z przeszłością w NBA zagra w Kingu Szczecin

- To był bardzo ważny mecz dla nas. Oni walczą z nami o play-offy, dlatego to jest podwójne zwycięstwo. Kiedy gramy w domu publiczność dodaje nam energii. Myślę, że czujemy to walcząc o każdą piłkę. Jesteśmy na dobrej drodze tylko musimy to kontynuować - skomentował Jokubas Gintvainis.

Źródło artykułu: