Dla kogo nagroda MVP sezonu zasadniczego?

Wraz z końcem sezonu zasadniczego w NBA rozpoczynają się dyskusję na temat nagród indywidualnych. Najlepszy trener, pierwszoroczniak, defensor czy rezerwowy to istotne wyróżnienia, choć tak naprawdę najwięcej miejsca poświęca się tej najważniejszej - Most Valuable Player. Komu więc przypadnie nagroda dla najbardziej wartościowego gracza sezonu 2007/2008?

Od wielu już tygodni w gronie głównych kandydatów przewijają się tylko trzy nazwiska. Z całą pewnością można powiedzieć, że jeden z nich na pewno otrzyma tę nagrodę, bowiem każdy z poniżej charakteryzowanych zawodników jest fachowcem wysokiej klasy i liderem z prawdziwego zdarzenia. Dla nikogo zaskoczeniem nie jest fakt, że mowa będzie o tercecie LeBron James, Kobe Bryant i Chris Paul.

Pochylmy się najpierw nad liderem Cleveland Cavaliers. King James jest obecnie w trakcie najlepszego sezonu w swojej 5-letniej karierze na parkietach NBA. Od samego początku rozgrywek jest liderem klasyfikacji strzelców ze średnią 30,4 punktów, na dodatek jego przeciętne zbiórek (8,0) i asyst są najwyższe w karierze (7,3). Całkiem niedawno w wieku 23 lat i kilkudziesięciu dni został najlepszym strzelcem w historii klubu z Ohio oraz najmłodszym w całych dziejach NBA, który osiągnął magiczną barierę 10000 punktów. Jakby tego było mało aż 7-krotnie w obecnych rozgrywkach osiągał triple-double, co jeszcze bardziej podkreśla jego wszechstronność. Problemem jest jednak jego drużyna, która nie spisuje się tak jak na wicemistrzów ligi przystało. Obecny bilans 42-34 dał już awans podopiecznym Mike'a Browna do rozgrywek play off, jednak powtórzenie zeszłorocznego triumfu wydaje się być niezwykle trudne. Wszystko za sprawą plagi kontuzji, która boryka ekipę z Cleveland od początku sezonu. Nie do końca także wkomponowali się nowi gracze pozyskani z Chicago Bulls i Seattle Supersonics. Mamy więc obraz absolutnego lidera i nieco kulawych pomocników..

...podobnie jak jeszcze niedawno w Los Angeles Lakers. Wszyscy pamiętamy przedsezonowe deklaracje Kobe'ego Bryanta, który jednego dnia odchodził z ekipy Jeziorowców, aby po kilkudziesięciu godzinach dementować plotki i zapewniać o swojej dożywotniej miłości do Miasta Aniołów. Później było już tylko lepiej - najpierw objawił się megatalent w postaci Andrewa Bynuma a na początku lutego pozyskano jednego z najlepszych podkoszowych w NBA Pau'a Gasola. Wszystko to spowodowało, że Los Angeles Lakers stali się niespodziewanymi faworytami do walki o najwyższe cele. Liderem i mózgiem zespołu jest oczywiście Bryant, który ze średnimi 28,7 punktów, 6,3 zbiórek i 5,4 asyst jest obok Jamesa najpoważniejszym kandydatem do nagrody MVP. Jego statystyki są co prawda gorsze od lidera Cavs, lecz przemawiają za nim inne czynniki. W przeciwieństwie do Jamesa Bryant gra o wiele równiej, każdego wieczoru jego koledzy mogą na niego liczyć. Jego konsekwencja i upór w dążeniu do celu jest czymś, co powinno pokazywać się młodym adeptom koszykówki. 29-letni rzucający obrońca zanotował w tym sezonie 2 mecze, w których przekraczał granicę 50 punktów a Jeziorowcy od dłuższego już czasu są w ścisłej czołówce Konferencji Zachodniej.

Nie można także nie wspomnieć o największej gwieździe młodego pokolenia w NBA - Chrisie Paulu. Rozgrywający New Orleans Hornets rozgrywa bezsprzecznie swój najlepszy sezon w karierze, choć tak do prawdy tylko druga część tego sezonu zasługiwać może na miano MVP. Od lutowego Meczu Gwiazd Paul jest zdecydowanie najlepszym playmakerem w lidze i wszystko wskazuje na to, że zdetronizuje na tym polu Steve'a Nasha. Lider Szerszeni notuje w każdym meczu 11,5 asyst i jeśli utrzyma tak wysoką formę do końca rozgrywek, to będzie najlepszy wynik od czasu ery Johna Stocktona! Paul jest także absolutnym liderem wśród przechwytujących ze średnią 2,7. Dzięki tak dobrej postawie koszykarze z Nowego Orleanu niespodziewanie znaleźli się wśród głównych kandydatów do wygranej na Zachodzie. 23 latek ma jednak najmniejsze szanse na uzyskanie nagrody MVP w tym sezonie, choć pod wrażeniem jego gry jest coraz większa ilość szkoleniowców, ekspertów i komentatorów za wielką wodą.

Komu więc przypadnie nagroda dla najwszechstronniejszego zawodnika sezonu zasadniczego 2007/2008? Najlepszym strzelcem i największą ilość triple-double może pochwalić się LeBron James. Asysty i przechwyty to z kolei specjalność Chrisa Paula. Wydaje się jednak, że najwięcej szans ma Kobe Bryant, który co ciekawe jeszcze nigdy w swojej bogatej karierze nie zdobył tego wyróżnienia. Cudowne dziecko Jeziorowców posiada wszystkie te cechy, które charakteryzują największych koszykarzy w historii a ponadto posiada największy wpływ na losy drużyny, nie tylko w aspekcie zdobywania punktów. Nagroda MVP byłaby dla Bryanta wspaniałym ukoronowaniem sezonu i pierwszym krokiem w kierunku 4 mistrzowskiego pierścienia, co oczywiście jest największym marzeniem 29 latka.

Komentarze (0)