EBL. Krajobraz po spadku Miasta Szkła Krosno. Janusz Walciszewski: Myślimy o powrocie do ekstraklasy

Materiały prasowe / Dariusz Błażejowski(Miasto Szkła Krosno) / Na zdjęciu: koszykarze Miasta Szkła Krosno
Materiały prasowe / Dariusz Błażejowski(Miasto Szkła Krosno) / Na zdjęciu: koszykarze Miasta Szkła Krosno

- W pierwszym sezonie chcemy zbudować szkielet zespołu i odbudować zaufanie naszych kibiców, sponsorów i wszystkich partnerów. Potem zamierzamy walczyć o powrót do ekstraklasy - tłumaczy nam Janusz Walciszewski, prezes Miasta Szkła Krosno.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Jakub Artych, WP SportoweFakty: To był dla pana bardzo trudny rok?[/b]

Janusz Walciszewski, prezes Miasta Szkła Krosno: Zgadza się, pod względem sportowym i organizacyjnym nie był to łatwy czas. W trzecim sezonie gry w Energa Basket Lidze pojawiły się problemy, straciliśmy jednego ze sponsorów. Musieliśmy pożegnać się z ekstraklasą, ale taki jest sport. Nie załamujemy się tym. Koszykówka dalej w Krośnie istnieje i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Długo męczył pana spadek z ekstraklasy?

Twardo stąpamy po ziemi i znamy realia w jakich się znaleźliśmy. Rozpaczać można jeden dzień, a potem trzeba zabrać się do pracy. Nie musieliśmy dużo czasu, a problemy nie zniknęły. Od momentu spadku z ekstraklasy do czasu zgłoszenia zespołu do I ligi, mieliśmy tylko kilka tygodni.

Musieliśmy wyprostować wiele rzeczy. Wiadomo, że w niższej lidze pieniędzy jest mniej, a zobowiązania trzeba było spłacać na bieżąco. Oprócz tego musieliśmy zbudować drużynę, która nie będzie w pierwszej lidze chłopcem do bicia. Tego scenariusza chcieliśmy uniknąć i mam nadzieję, że zakończymy ten sezon wysoko w tabeli.

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

Myślał pan o tym, czego można było uniknąć i co poprawić, aby Krosno dalej grało w ekstraklasie?

Oczywiście, że tak. Mogliśmy przede wszystkim lepiej trafić z obcokrajowcami, ale z nimi często jest jednak loteria. W pierwszym sezonie w EBL trafiliśmy z nimi idealnie. W drugim było już nieco gorzej, a w trzecim bardzo źle. Od samego początku były problemy, a to powodowało spirale finansową. Pojawiały się dodatkowe koszty kontraktów, przelotów czy licencji. Nie dość, że generowało to olbrzymie koszty, to na dodatek rozbijało drużynę od środka. Zanim zaczęliśmy dobrze grać w koszykówkę, musieliśmy pożegnać aż trzech obcokrajowców.

Po trzech latach Miasto Szkła Krosno ponownie występuje w I lidze. Jak pan się przyzwyczaił do nowych realiów?

Naszym celem jest w I lidze zorganizowanie meczów na takim samym poziomie jak w ekstraklasie. Wszystkie spotkania gramy przy bandach reklamowych, chcemy, aby nasi partnerzy zostali odpowiednio docenieni. Nie ma oczywiście transmisji w telewizji, jednak pojawiają się one w internecie. Udało nam się utrzymać poziom organizacji meczów.

Zobacz także: Fatalna dyspozycja Legii Warszawa. Pięć problemów klubu

Oczywiście jest różnica w poziomie sportowym, nie ma przede wszystkim obcokrajowców. Liga jest jednak bardzo fajna i wyrównana. Szkoda, że występuje w niej tylko 14-zespołów, ale wszystkie mecze są ciekawe. Publiczność w Krośnie pojawia się coraz częściej na trybunach. Nauczyliśmy się w ekstraklasie kilku rzeczy i chcemy zachować to także w I lidze.

Musieliście latem budować zespół od zera. Priorytetem był trener, a w gronie kandydatów wymieniany był między innymi Michał Baran. Ostatecznie wybór padł na Marcina Radomskiego. Dlaczego?

Jeśli chodzi o Michała Barana, to były tylko spekulacje. Prowadzi w tej chwili swoją szkółkę, współpracujemy, ale nie było tematu jego powrotu. Potrzebowaliśmy nowego rozdania, innego spojrzenia na zespół, dlatego wybraliśmy Marcina Radomskiego. Jest bardzo ambitny i wcześniej udowodnił, że przy niewielkim budżecie potrafi stworzyć ciekawy zespół. Nasze możliwości nie są ogromne, cały czas musimy spłacać swoje zaległości. Naszym celem jest pierwsza ósemka i póki co obie strony mogą być zadowolone ze współpracy.

Na własnym parkiecie Miasto Szkła gra bardzo dobrze, nieco gorzej jest na wyjazdach. Rozumiem, że jest pan zadowolony z obecnej pozycji w tabeli drużyny?

Zgadza się, trudno wymagać więcej. Mamy w zespole 3-4 doświadczonych zawodników, a pozostała część kadry składa się z młodzieży. Czasami brakuje nam doświadczenia w końcówkach meczów. Jestem zadowolony jednak z postawy drużyny, zawsze walczy do końca.

Rozumiem, że powrót do ekstraklasy jest w pana głowie?

To trudny temat, bo na powrót do ekstraklasy potrzebnych jest kilka składowych. Oprócz samych chęci, ważny jest aspekt finansowy. W pierwszym sezonie w I lidze chcemy zbudować szkielet zespołu i odbudować zaufanie naszych kibiców, sponsorów i wszystkich partnerów. Teraz mamy bardzo przeciętny budżet, zakładam, że w przyszłym sezonie będzie on nieco większy. Pierwszy rok współpracujemy z Orlenem i zobaczymy jak to będzie wyglądało w przyszłości, na co będziemy mogli sobie pozwolić.

Pamiętajmy także, że jest wiele dobrych drużyn, które myślą o awansie do ekstraklasy. My jednak chcemy mierzyć wysoko i nie wyobrażam sobie, abyśmy grali bez żadnego celu. Powalczymy o awans, ale to jest tylko sport.

Trudno jest zachęcić sponsorów do wspierania zespołu?

Oczywiście, że jest trudno, ale to nie tylko w koszykówce. Trochę na pewno pomógł nam świetny występ polskich zawodników na mistrzostwach świata w Chinach. Zainteresowanie jest większe, dlatego warto się bić o awans. Twardo jednak stąpamy po ziemi. Już w lutym podjęliśmy decyzję, aby mierzyć siły na zamiary i po ewentualnym spadku nie likwidować klubu.

Czego panu życzyć w 2020 roku?

Chciałbym życzyć kibicom wesołych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego nowego roku. Fani są dla nas bardzo ważni. Im więcej ich będzie na trybunach, tym nasze możliwości budowania zespołu będą coraz większe. Zapraszamy wszystkich kibiców w Krośnie na mecze koszykówki. Oprawa spotkań jest na wysokim poziomie, teraz staramy się o jak najlepszy wynik sportowy.

Zobacz także: Nadchodzi rewolucja w rozgrywkach. Komisarz Adam Silver chce dużych zmian

Źródło artykułu: