EBL. Fatalna dyspozycja Legii Warszawa. Pięć problemów klubu

Getty Images /  Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Ryan Evans (w czarnym) oraz Filip Matczak
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Ryan Evans (w czarnym) oraz Filip Matczak

Miała być walka o medale, tymczasem Legia Warszawa nie przypomina zespołu, który jest w stanie walczyć o play-offy. Dlaczego jest tak źle, skoro miało być tak dobrze? Oto największe problemy zespołu ze stolicy.

W tym artykule dowiesz się o:

Obcokrajowcy

W polskich realiach obcokrajowcy robią wielką różnicę. Nabrali oni na znaczeniu jeszcze mocniej, gdy zrezygnowano z przepisu o dwóch Polakach na parkiecie.

Rok temu, przy stosunkowo niewielkim budżecie, Legia dokonała świetnych transferów. Omar Prewitt potrafił w pojedynkę rozstrzygać losy spotkań. Mo Soluade świetnie grał w obronie, a Rusłan Patejew wykonywał gigantyczną pracę pod koszem.

Teraz pieniędzy było więcej, ale jakość obcokrajowców jest marna. Ryzyko nie opłaciło się przy transferze Isaaca Sosy, dla którego był to pierwszy sezon w Europie. Podobnie było w przypadku Michaela Finke, który dopiero rozpoczyna seniorską karierę. Dużo więcej spodziewano się także po Drew Brandonie, a Romaric Belemene jest cieniem samego siebie.[nextpage]

Europejskie puchary

Legia Warszawa zagrała w europejskich pucharach po 48-latach przerwy. Wszystko rozpoczęło się od kwalifikacji Ligi Mistrzów, w których stołeczni wygrali z mistrzem Kosowa - KB Prishtina oraz przegrali z BK Niżny Nowogród.

W fazie grupowej FIBA Europe Cup, legioniści także spisali się bardzo słabo. W sześciu spotkaniach fazy grupowej wygrali tylko jeden mecz i nie awansowali do kolejnej rundy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)

Dlaczego gra w Europie była problemem Legii? Drużyna w obecnym składzie personalnym nie była gotowa na grę na dwóch frontach. Zabrakło doświadczenia, a słabe mecze na początku sezonu nie pozwoliły zawodnikom złapać wystarczającej pewności siebie. Teraz pojawia się coraz większy stres, co gołym okiem widoczne było podczas meczu ze Śląskiem Wrocław (71:98). [nextpage]

Hala
 
Temat rzeka. Tylko w jednym sezonie, legioniści wystąpią w roli gospodarza na czterech różnych halach w stolicy! W europejskich pucharach stołeczni zagrali swoje mecze w Arsenie Ursynów, na Torwarze oraz hali Koło. Spotkania w Energa Basket Lidze rozgrywane są w ostatniej z nich, a po remoncie zespół przeniesie się do hali na Bemowie.
Zobacz także: Nadchodzi rewolucja w rozgrywkach

- Mieszkałem i pracowałem w wielu dużych miastach i Warszawa zdecydowanie potrzebuje poprawy infrastruktury dla sportów halowych. To jedno z najpiękniejszych miast, w jakich miałem okazję mieszkać i naprawdę to miasto potrzebuje dużej hali - mówił Tane Spasev.

Zawodnicy Legii robią dobrą minę do złej gry, jednak stołeczni mogą zapomnieć o atucie własnego parkietu. Osobny temat to treningi, które odbywały się także poza Warszawą. [nextpage]

Kontuzje

Pech prześladuje zespół od początku rozgrywek. Podczas listopadowego meczu z Arką Gdynia, trener Tane Spasev nie mógł skorzystać z usług aż sześciu zawodników: Sebastiana Kowalczyka (kapitan), Romarica Belemene, Szymona Kiwilszy, Keanu Pindera, Przemysława Kuźkowa i A.J. Englisha.

Zobacz także: Michał Sokołowski lata coraz wyżej w Anwilu. Komentatorzy zachwyceni

Obecnie sytuacja wygląda tylko nieco lepiej. Kolejnej kontuzji w tym sezonie doznał Sebastian Kowalczyk, który jest motorem napędowym zespołu. Przez dłuższy czas niezdolni do gry będą także Szymon Kiwilsza oraz A.J English.[nextpage]

Polacy

Legia Warszawa bardzo chętnie stawia na polską młodzież, która ma przed sobą ciekawą przyszłość. To wielka sprawa, jednak walcząc o najwyższe laury w lidze, to nie ona powinna stanowić o sile zespołu. Jakub Nizioł, Przemysław Kuźkow, Dawid Sączewski mogą być kluczowymi zawodnikami w zespole, ale dopiero za dwa lub trzy lata.

Teraz drużyna potrzebuje więcej doświadczonych Polaków, którzy w swojej karierze nie z jednego pieca chleb jedli.

- To sympatycznie wygląda, gdy na parkiecie pojawiają się Przemysław Kuźkow, Jakub Nizioł, Patryk Nowerski, Adam Linowski czy Szymon Kiwilsza. Z tego jednak wyników nie będzie - nie gryzie się w język Tane Spasev. - Mogą być one za 2-3 sezony, ale jeszcze nie w tym momencie - dodaje.

Źródło artykułu: