W kontekście Anwilu Włocławek najczęściej mówi się o amerykańskich gwiazdorach: Tonym Wrotenie, Rickym Ledo czy Chrisie Dowe, którzy odpowiadają za ofensywną grę mistrza Polski.
To ich nazwiska padają w dyskusji na temat włocławskiego zespołu. Nieco w cieniu są zawodnicy drugoplanowi, ale bez nich nie byłoby ostatnich sukcesów Anwilu.
Zobacz także: Wielki Anwil odzyskuje zaufanie u kibiców. "To jedno z największych zwycięstw w historii klubu"
W tym gronie jest Michał Sokołowski, reprezentant Polski, który na turnieju w Chinach odgrywał podobną rolę jak teraz w Anwilu. Nic dziwnego, że latem trener Igor Milicić bardzo zabiegał o jego transfer. Co prawda na początku Sokołowski był sceptycznie nastawiony, ale Chorwat użył na tyle przekonujących argumentów, że zawodnik zmienił zdanie i podpisał roczną umowę. Zastąpił w drużynie Jarosława Zyskowskiego, który udał się do... Stelmetu Enea BC, zespołu, w którym występował wcześniej Sokołowski.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skandal podczas biegu. Klepnął dziennikarkę w pośladki
"Sokół" w Anwilu przede wszystkim skupia się na defensywie. Mocno haruje po tej stronie boiska. Jest nieustępliwy, potrafi uprzykrzyć życie rywalom. Milicić korzysta z jego walorów defensywnych i wysyła go do krycia najlepszych zawodników rywali.
Tak było w meczu z AEK Ateny, gdzie "Sokół" znakomicie "zaopiekował się" Keithem Langfordem, który wtedy był królem strzelców Basketball Champions League. Doświadczony Amerykanin we Włocławku trafił tylko 5 z 13 rzutów z gry i popełnił aż pięć strat.
Równie dobrze Sokołowski wypadł w ostatnim meczu z San Pablo Burgos, wygranym przez Anwil 100:90. Polski skrzydłowy grał z ogromną energią i poświęceniem. Jego defensywa była imponująca. Znakomicie wywiązywał się ze swoich zadań, na dodatek do niego należało zagranie tego meczu.
"Sokół" w kontrataku pięknie przełożył piłkę za plecami, a następnie w efektowny sposób włożył ją do kosza, czym zachwycił nie tylko włocławską publiczność, ale i komentatorów Basketball Champions League.
Zobacz wsad Sokołowskiego:
I thought they called him "Sokol" because his last name is Sokolowski. But they call him Sokol because it means a Falcon and he's flying! #BasketballCL
— Basketball Champions League (@BasketballCL) December 18, 2019
https://t.co/vnvxUNcs0Y@Anwil_Official pic.twitter.com/5GlZ28dV74
"Sokołowski może fruwać. I to jak!" - czytamy na oficjalnym koncie rozgrywek. Zagranie koszykarza Anwilu zostało uznane za najefektowniejszą akcję środowych meczów Ligi Mistrzów. Nic dziwnego, bo Polak znakomicie wymanewrował przeciwnika. To trzeba zobaczyć!
27-letni Sokołowski w Energa Basket Lidze średnio notuje 10,5 punktu i 4,2 zbiórki na mecz. W Lidze Mistrzów Polak uzyskuje 5,6 pkt i 3,4 zb.
Zobacz także: Kulisy odejścia gwiazdy PLK. Michał Dukowicz: Rosjanie zadzwonili i zapytali o numer konta