EBLK. Mocne słowa Stefana Svitka. "Powiedzieć, że się staraliśmy, to głupota"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Stefan Svitek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Stefan Svitek

Koszykarki Wisły Kraków w słabym stylu przegrały ostatni ligowy mecz z Pszczółką Polski Cukier AZS UMCS Lublin 52:70. Była to pierwsza porażka Białej Gwiazdy we własnej hali. Trener Stefan Svitek po meczu grzmiał.

Wisła Kraków w tym sezonie nie należy do potentatów Energa Basket Ligi Kobiet, ale dotychczas we własnej hali spisywała się znakomicie.

W miniony weekend Biała Gwiazda rozegrała jednak bardzo słaby mecz - efektem tego była wysoka porażka z ekipą Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin.

- Lublinianki rozegrały bardzo dobrą pierwszą połowę, a w drugiej już kontrolowały mecz. Staraliśmy się coś z tym zrobić, ale popełnialiśmy te same błędy i była to kopia meczu z Gdyni - tłumaczy Stefan Svitek.

ZOBACZ WIDEO Doktor Pernitsch nadal pracuje ze skoczkami. "Spełniliśmy wszystkie jego warunki"

Zobacz także. EBLK. Wisła nie złapała Pszczółki, wielki finisz DGT Politechniki

Wisła w pierwszej połowie grała źle po obu stronach parkietu i w efekcie przegrywała aż 22:41. W drugiej próbowała zbliżyć się do rywalek, ale tego dnia nie miała żadnych argumentów, by tego dokonać.

- Jak patrzę na statystyki, to są one takie same co mecz. Przegrywamy wysoko tablicę, skuteczność rzutów za trzy jest zawsze bardzo słaba, a za dwa to 32 procent. To nie pozwala nam wygrywać, a z 52 punktami nie można walczyć o wygraną - mówi doświadczony trener.

Statystyki to jedno, ale Svitek najbardziej rozgoryczony był czymś inny. - Jestem rozczarowany, że gramy u siebie i to nasz przeciwnik bardziej chce wygrać. Jest agresywniejszy i walczy bardziej od nas - komentuje. - Nie rozumiem jak z jednej zagrywki w pierwszej połowie udało się rywalowi zdobyć "naście" punktów, a w drugiej połowie już nic. Dlaczego? Bo nasze środkowe zaczęły w końcu walczyć.

- Nie wiem czy te dziewczyny zdają sobie sprawę z tego, jak wyglądają na boisku, że przychodzą kibice? Oni nie zawsze muszą widzieć zwycięstwo, bo nie tylko o to chodzi. Musi być walka i serce do gry - dodaje.

- Dziewczyny codziennie to słyszą więc nie rozumiem, jaki jest problem. Można je o to zapytać. Odpowiedź, że się staraliśmy, ale się nie udało to dla mnie nic, to głupota coś takiego powiedzieć. Trzeba je zapytać dlaczego wyglądało to tak, jak wyglądało - kontynuuje Svitek. - Jeżeli nie będziemy zostawiać na boisku swojego maksimum, to nie będziemy wygrywać. Taki jest profesjonalny sport.

Szansę na rehabilitację krakowianki będą miały już we wtorkowy wieczór, kiedy to pod Wawelem zmierzą się z drużyną AZS Uniwersytet Gdański.

Zobacz także. EBL. Kolejne zmiany w PGE Spójni. Adris De Leon wraca do Polski

Komentarze (3)
avatar
Baloncesto
3.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli w najbliższą sobotę, w ciekawie zapowiadającym się meczu ze Ślęzą, Pszczółki odniosą zwycięstwo przed własną publicznością, to mają szansę na bilans 8 wygranych i 3 przegranych na koniec Czytaj całość
Mistrz z Lublina
3.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lublin na początku sezonu grał bez amerykańskiej podkoszowej stąd słabe wyniki (w tym na tablicach), np. klęska z Bydgoszczą. Teraz Lublin ma skład zbilansowany z przyzwoitą rotacją (w odróżnie Czytaj całość
avatar
Baloncesto
3.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zwycięstwo Pszczółek w Krakowie nie jest specjalnym zaskoczeniem (może jedynie jego okazałe rozmiary), bo lubelska ekipa ma skład wyraźnie mocniejszy niż w poprzednim sezonie. Problemem Wisły j Czytaj całość