Bukmacherzy przed meczem nie dawali nawet cienia szans ekipie BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski. Za postawioną złotówkę można było wygrać... osiem! Takie kursy nie były jednak zaskoczeniem, bo w ostrowskiej ekipie w ostatnim czasie nie działo się najlepiej.
Liczne zmiany w składzie, odejście Jacka Winnickiego, trener debiutant - Łukasz Majewski i pięć porażek na starcie nowego sezonu.
Na dodatek w sobotnim spotkaniu gospodarze z Gdyni prowadzili do przerwy różnicą... 16 punktów (45:29). I nic nie wskazywało na to, że losy meczu odwrócą się o 180 stopni. Nastąpiło coś, czego nikt się kompletnie nie spodziewał.
ZOBACZ WIDEO: Stacja Tokio #2: Historyczny wynik koszykarzy. Cezary Trybański zdradza przyczyny sukcesu
- Najważniejsze, że w tym momencie zawodnicy nie pękli. Nie lubię patrzeć na statystyki, bo czasami cyfra niesamowicie kłamie, ale po przerwie wróciliśmy do zbiórki. W pierwszej połowie była to nasza duża bolączka. Poprawiła się także skuteczność, a zwłaszcza w rzutach z dystansu - mówi trener Majewski.
Skazywani na pożarcie ostrowianie ruszyli do odrabiania strat. Krok po kroku zbliżali się do gdynian, którzy zaczęli popełniać proste, niewytłumaczalne błędy, na dodatek mieli olbrzymie problemy ze skutecznością (jedynie 24 punkty po przerwie).
W końcówce Arka po trzypunktowym rzucie Josha Bostica wyszła na prowadzenie 69:68, ale goście odpowiedzieli skuteczną akcją Nikoli Jevtovicia. Później rzut wolny skutecznie wyegzekwował Litwin Dambrauskas i ogromna sensacja stała się faktem.
Zobacz także: Sensacyjne wieści z Niemiec. Trener Wojciech Kamiński został... urlopowany!
- Jestem dumny ze wszystkich zawodników, także tych, którzy nie zagrali, bo wszystkim od dwóch tygodni wpajam, że mamy być jednością. Trochę kombinowaliśmy, wybiliśmy gdynian z rytmu obroną strefową. Uważam jednak, że to spotkanie wygraliśmy głównie wytrwałością, sercem i wiarą - podkreśla Majewski.
- Przez cały tydzień bardzo mocno przygotowywaliśmy się do tego spotkania, mimo że wielu nas skazywało na pożarcie. Słyszeliśmy te głosy, że lepiej odpuścić ten mecz i nastawić się na starcie z Polpharmą. Ludzie lubią dużo mówić. Udowodniliśmy, że nie należy nas zbyt wcześnie skreślać - przyznaje Jakub Garbacz, autor 10 punktów. Dla niego ten mecz był wyjątkowy, bo w dwóch ostatnich sezonach występował w barwach Asseco Arki.
- Takie zwycięstwo świetnie smakuje. Było kilka smaczków. Doskonale znam zawodników i trenerów - opowiada polski rzucający.
Grę ostrowian w tym meczu mocno odmienił rozgrywający Jay Threatt, który został w ostatnim tygodniu przywrócony do zespołu. Wstawił się za nim trener Łukasz Majewski. Przeprowadził z nim rozmowę w cztery oczy. Amerykanin odwdzięczył się świetną grą. Zanotował 18 punktów, osiem asyst i cztery zbiórki.
- Jako zawodnik lubiłem mieć u boku mądrego rozgrywającego. Jemu z ławki nie trzeba nic podpowiadać, bo on świetnie czuje grę. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Amerykanin jest inteligentny, a ja na tej pozycji takiej cechy potrzebuję. On będzie dla nas dużym wzmocnieniem - komentuje trener ostrowskiego zespołu.
Majewski zapowiada jednocześnie, że kształt drużyny może ulec zmianie. Poszukiwany jest środkowy, który uzupełniłby rotację podkoszową. - Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jesteśmy na etapie poznawania się i przebudowy drużyny. Liczę, że nadal będziemy grali z takim zaangażowaniem i tym samym napsujemy jeszcze sporo krwi innym zespołom - twierdzi.
Zobacz także: EBL. Frustracja sięgnęła zenitu. Chris Dowe wyrzucony z boiska!